Przez ostatnie dni Lisa i Marco byli niemalże nierozłączni, oczywiście po pracy. Dziś mieli oficjalnie ogłosić się parą na przyjęciu bożonarodzeniowym drużyny Reusa. Brunetka była lekko zestresowana spotkaniem kolegów z drużyny swojego chłopaka. Nie wiedziała jak ma się ubrać, czy sprawdzać ich imiona, żeby się ich nauczyć, czy może wcale tam nie iść i udawać dalej, że nie istnieje nikt taki jak dziewczyna Marco Reusa. To wszystko spowodowało u niej lekkie zawroty głowy, kiedy siedziała w kremowym pomieszczeniu pełnym ludzi, którzy strasznie głośno dzisiaj dyskutowali.
Wróciła z pracy i miała równo godzinę, aby przygotować się no przyjęcie. W stresie zaczęła robić makijaż i w tym samym czasie myślała nad fryzurą i strojem. Nie chciała przynieść wstydu swojemu chłopakowi, więc chciała wyglądać najlepiej jak może.Wiedząc, że żadna jej sukienka się nie nadaję napisała do swojej najlepszej przyjaciółki, aby pożyczyła jej coś świetnego. Czekała na nią zdenerwowana stukając nogą w podłogę. Byłą już prawie gotowa, ale wciąż wyczekiwała na ubranie. W końcu mulatka pojawiła się w mieszkaniu i pokazała wybraną przez siebie kieckę. Lisa lekko zdziwiła się na widok tego co przyjaciółka jej przywiozła.
Kiedy Marco wszedł do jej mieszkania ubrany w czarny garnitur z szarym kardiganem, zastał dziewczynę, którą czesała Delfina przy tym poruszając się w rytm muzyki. Kiedy dziewczyna skończyła, Lisa wstała i piłkarz mógł zobaczyć ją w całej okazałości. Perłoworóżowa, długa sukienka mieniła się na wszystkie strony, a mocno wycięty dekolt dodawał kobiecie seksapilu. Reus długo lustrował ją wzrokiem, na co dziewczyna się uśmiechała.
-Wyglądasz cudownie.- blondyn w końcu przerwał ciszę w mieszkaniu. Delfina uśmiechnęła się i poprawiła kreacje swojej przyjaciółki.
-Nie wydaję Ci się, że sukienka jest za bardzo wycięta? Nie czuję się dobrze z takim dekoltem.
-Jest świetnie, nie przesadzaj!- wcięła się mulatka, przewracając oczami słuchając kolejnego narzekania, które tyczyło się jej wyborów.
-No dobrze. - powiedziała i przejechała dłońmi po materiale. -Idziemy?
-Jasne. Trzymaj torebkę.- przypomniał Lisie i podał jej wspomniany przedmiot, który leżał na stole.
-Pa dzieciaczki! Bawcie się dobrze!- zaśmiała się Radke udając zatroskaną matkę.
Lisa wyszła z samochodu razem z Marco i momentalnie zesztywniała. Bała się, tak bardzo bała się, że jej nie zaakceptują. Piłkarz objął ją w pasie i szeptem powiedział do niej ,,śmiało''. Dodało jej to trochę otuchy i z niepewnym uśmiechem ruszyła w stronę budynku. W sali było pełno ludzi, zapewne piłkarzy i ludzi pracujących w klubie ze swoimi partnerkami. Sala była udekorowana w różne dodatki w barwach drużyny, ale nie były zbyt nachalne oraz świetnie komponowały się z bielą ścian. W połowie pomieszczenia ustawione były okrągłe stoły z jasnymi obrusami i porcelanową zastawą. Druga część auli była przeznaczona do tańca przy muzyce, którą zapewniał zespół wynajęty na tą okazję.
Lisa i Marco kierowali się w stronę ich stolika, przy którym siedziała już jedna para. Dziewczyna była odwrócona tyłem, więc Braun mogła zobaczyć jedynie jej długie, blond włosy, oraz sukienkę, która stylem była podobna do jej.
-Mario, Ann to jest właśnie moja dziewczyna, Lisa. Lisa to mój najlepszy przyjaciel Mario i jego druga połówka Ann.- przedstawił wszystkich Reus, po czym usiedł z Lisą naprzeciwko przyjaciela. Kiedy kobiety zostały same bardzo szybko znalazły wspólny język. Brommel okazała się być bardzo interesująca i z chęcią opowiadała Lisie historię, które jej się przytrafiły w życiu. Razem nawet wymyśliły, że wyjadą na wakacje razem ze swoimi mężczyznami do Nowego Jorku. Braun zawsze chciała zwiedzić Stany Zjednoczone, ale nigdy nie zdarzyła się dobra okazja do tego. W końcu Marco wrócił do swojej partnerki i bez żadnego gadania zabrał ją do tańca. Marco nie był najlepszym tancerzem, czym doprowadzał Lisę do śmiechu, ale oboje na parkiecie wygraliby wszystkie konkursy. Nie dzięki umiejętnościom, to właśnie chemia między nimi dodawała im uroku na scenie.
-Marco gratuluję dziewczyny!- powiedział Marcel przykrywając pod uśmiechem lekki smutek, kiedy para siedziała z powrotem przy stole, a on zjawił się obok nich.
-Dzięki Schmele.- odrzekł Marco, a Lisa wpatrywała się w twarzy obrońcy. Blondyn powoli odchodził od stolika, a brunetka wstała i zatrzymała go w połowie drogi do jego miejsca.
-Marcel, nie bierz do siebie tego, że jestem z Marco. Ja po prostu widzę w tobie jedynie świetnego przyjaciela. Czy możemy wrócić to czasów przyjaźni?- zapytała się Lisa z widocznym sentymentem w oczach. Piłkarz wziął głęboki wydech i chwilę myślał nad odpowiedzią.
-Marco był pierwszy, niepotrzebnie zacząłem czuć do Ciebie coś więcej.- mówił,a brunetce coraz ciężej było na sercu. tak bardzo nie chciała w żaden sposób skrzywdzić Schmelzera. - Ale chyba możemy kontynuować naszą relacje. Oczywiście jeśli twój chłopak nie będzie mieć nic przeciwko.
-Nie będzie mieć, obiecuję.- zachichotała i szeroko uśmiechnęła się do Marcela, po czym powróciła do Marco.
Para wychodząc z przyjęcia, po pożegnaniu ze wszystkimi, zdecydowała się przejść do domu. Droga ciągnęła się w nieskończoność, ale im to nie przeszkadzało. Rozmawiali i śmiali się cały czas, aż w końcu nadszedł moment, w którym znaleźli się pod drzwiami od swoich mieszkań. Pożegnali się krótkim, ale namiętnym pocałunkiem, który nie skończył się pożegnaniem, a wręcz przeciwnie.
-Czy mówiłem Ci już, że wyglądasz najpiękniej ze wszystkich kobiet na tym świecie?- komplementował Reus w przerwach pocałunków, kiedy oboje znaleźli się u niego w mieszkaniu. Lisa jedynie uśmiechała się i bawiła się włosami blondyna, które tylko ona miała prawo dotykać.
-Kobieto, gdzie ty byłaś? Czekałam na Ciebie całą noc!- krzyczała Delfina, kiedy rano Braun wrócił do swojego mieszkania, cała w skowronkach.
-U Marco.- odpowiedziała śmiejąc się do swojej przyjaciółki.
-Już się bałam, że ktoś Cie porwał.- powiedziała mulatka i usiadła na kanapie wciąż wpatrując się w brunetkę.- No to opowiadaj, jak było?
-Cudownie! Najpierw poznałam jedną z dziewczyn kolegi Mario, która następnie zapoznała mnie z innymi, które na prawdę były miłe, ale to jednak Ann najbardziej przypadła mi do gustu. No, a potem tańczyłam z Marco i nasza historia skończyła się u niego.- opowiadała bawiąc się jabłkiem, które zaraz potem ugryzła i uśmiechnęła się szeroko do Radke.
-Mam tylko nadzieję, że ta Anna nie zabierze Ci mnie!
-Ty nie masz sobie równych.- oznajmiła Lisa i objęła przyjaciółkę.- Zaczekaj tu na mnie, muszę się przebrać.
Wskazała na elegancką sukienkę i poszła do łazienki. Po kilkunastu minutach wróciła do mulatki, ale już bez makijażu, w koku i szarych dresach,które były jej ulubionymi. Szybko podbiegła do kanapy i rzuciła się na nią, nie oszczędzając w tym siedzącej na niej dziewczyny. Lisa dopowiedziała jeszcze dziewczynie, niektóre ze szczegółów i obie naśmiewały się kiedy Braun dodawała jak się wtedy czuła, albo co wtedy myślała.
-A tak w ogóle czy Twoja relacja z tym kolegą Marca się jakoś zmieniła?- zapytała się dziewczyna znacząco szturchając przyjaciółkę łokciem.
-Proszę Cię, to kompletny niewypał!
CZYTASZ
Sąsiedzi
FanfictionMyślała całe dnie o nim. O tym przystojnym blondynie z mieszkania obok. O Jego umięśnionym ciele kiedy wracał z treningów swojego klubu. Tak było odkąd skończyła piętnaście lat. Odkąd poznała go na szkolnej stołówce. Była tak zadowolona kiedy prze...