|005|

782 71 28
                                    


Moja zagipsowana noga była chyba najgorszym co mogło mnie spotkać w tamtym okresie czasu. Minął już niespełna tydzień odkąd wróciłam do Austin. Musiałam zrezygnować z występu w teledysku Michaela z racji tego, że moja noga była w opłakanym stanie. Byłam załamana, ponieważ zostałam kompletnie uziemiona w domu. Fakt, mogłam gdzieś wyjść, jednak zejście z trzeciego piętra po schodach sprawiało mi niemiłosierny trud, więc wolałam pozostać w swoim mieszkaniu. Z całej tej historii z pubu, wyciągnęłam jeden wniosek. Rozdzielanie bójek pozostawię facetom.

Był już późny wieczór. Przez moje niezasłonięte okna wpadało światło latarni, które chociaż trochę oświetlało mój ciemny pokój. Siedziałam przed telewizorem, cała zalana łzami z pudełkiem chusteczek, oglądając jakąś nędzną komedię romantyczną. Zwykle nie płakałam na tego rodzaju filmach, jednak ze względu na ostatnie wydarzenia nawet najdrobniejsza rzecz potrafiła doprowadzić mnie do płaczu. W tym nawet jakaś ekranizacja.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę dwudziestą drugą. "Brawo, Annie." pomyślałam, ponieważ uświadomiłam sobie, że spędziłam na tej kanapie cały boży dzień. Westchnęłam i w końcu wstałam. Zaczęłam zbierać chusteczki, które były dosłownie wszędzie.

Próbując zrobić w końcu coś pożytecznego, usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, bo nie spodziewałam się tego dnia nikogo, w szczególności o tej godzinie. Powoli pokuśtykałam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Po drugiej stronie panowała ciemność, więc jedyne co mogłam dostrzec to jakąś męską sylwetkę.

Spanikowałam.

Zaczęłam zastanawiać się czy powinnam w ogóle otwierać. W końcu mógł to być każdy. Morderca, złodziej...ktokolwiek. Uwierzcie, że w tamtym momencie widziałam już różne tragiczne sceny, które mogły mi się przydarzyć. Jednak mimo wszystkich czarnych scenariuszy, które przeleciały przez moją głowę postanowiłam zaryzykować i otworzyć drzwi. Drżącą ręką przekręciłam klucz w zamku i nacisnęłam na klamkę. Zobaczyłam zakapturzoną postać.

- Cześć Annie. - usłyszałam znajomy głos. - Płakałaś?

Strach ustąpił.

- Michael! - krzyknęłam i zaczęłam wycierać buzię z łez. - Przestraszyłeś mnie...- westchnęłam, próbując opanować serce, które chciało wyskoczyć z mojej piersi.

- Nic nowego. - zaczął się śmiać i ściągnął kaptur od swojej siwej bluzy, którą miał pod kurtką.

Bardzo śmieszne.

Zmierzyłam go wzrokiem, po czym wpuściłam do mieszkania i zamknęłam drzwi.

- Co tutaj robisz? - zapytałam.

- Przyjechałem Cię odwiedzić. - powiedział ściągając swoją skórzaną kurtkę. - Powiesz mi teraz czemu płakałaś?

- Oglądałam film...i rozumiesz. - wyjaśniłam i zaczęłam zbierać ponownie chusteczki.

- A wiesz, że jesteś cała czarna? - zapytał rozbawiony. 

Spojrzałam na niego zdezorientowana.

- Co?

- Idź do lusterka. - zaśmiał się. Wyrzuciłam chusteczki i w poskokach poszłam do łazienki. Kiedy tam dotarłam, zapaliłam światło i spojrzałam w lustro. Zobaczyłam, że moja cała twarz pokryta jest w czarnych smugach, które powstały w wyniku połączenia tuszu do rzęs i łez.

- O cholera...- zaklęłam i zaczęłam szybko myć buzię. Michael stał w progu, śmiejąc się z całej sytuacji.

- Oj, już się tak nie szoruj. Wyglądałaś uroczo - śmiał się. - Jak dla mnie mogłabyś chodzić tak codziennie.

The Way You Make Me Feel | MJOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz