Obudziałam się. Było ciemno. Spojrzałam na zegarek 3.17.
-Super, co ja teraz zrobię? Nie chcę mi się spać.-pomyślałam.
Wstałam, ubrałam się, skorzystałam z łazienki i zeszłam na dół. Los chciał, że ktoś tuż obok schodów postawił karton, a ja oczywiście musiałam się o niego potknąć. Usłyszałam jak ktoś wychodzi z sypialni rodziców.
Cofnij...
Teraz już uważnie zeszłam ze schodów i udałam się do kuchni. Wzięłam mój ulubiony jogurt truskawkowy i zjadłam go przeglądając social media. Gdy wszystko już zrobiłam była 4.00. Nie chciałam włączać telewizora, bo bym rodziców obudziła. Postanowiłam wyjść na spacer. Napisałam wcześniej kartkę, że wychodzę i udałam się w stronę wyjścia. Ubrałam buty, telefon i słuchawki, pieniądze schowałam za etui, tak na wszelki wypadek i wyszłam zamykając drzwi.
Spacerowałam pustymi ulicami wsłuchując się w tekst piosenki ,,Shout about it" mojego drugiego ulubionego zespołu, The Vamps.
Chodziłam już tak z pół godziny, gdy nagle na kogoś wpadłam i straciłam równowagę, ale nie upadłam, gdyż ktoś mnie złapałał w talii.-Przepraszam, nie zauważyłem Cię. -uniosłam głowę i ujrzałam blond czuprynę wystającą spod czarnego kaptura. - O, cześć Ala.
-Hejka Ross.-lekko się zaczerwieniłam, ale nie było tego widać, bo było jeszcze dosyć ciemno.
Ross postawił mnie i zaczął mi się przyglądać.
-Co ty robisz o tej porze?-zagadnął.
-Nie mogłam spać. Musiałam się przejść.
-W sumie tak jak ja.-zaśmiał się.
Spacerowaliśmy w ciszy. Nie była to krempujące. Nawet przyznam, że było mi miło.
Doszliśmy do parku i usiedliśmy na pobliskiej ławce.-Opowiedz mi coś o sobie. - zaczął Ross.
-Co chcesz wiedzieć? - spytałam zdziwiona.
-Najlepiej wszystko. - zaśmiał się uroczo.
-No to nazywam się Alicja Martyna Poznańska.- zaczęłam, ale nie dane było mi skończyć.
-Pozna co? - przerwał mi Ross
-Poznańska. -powtórzyłam.
-Poznanska?
-Prawie. - zaśmiałam się. - Kontynuując, niedawno skończyłam 18 lat. Parę dni temu razem z rodzicami przeprowadziliśmy się tu z Polski. Będąc jeszcze w kraju nie byłam zbyt lubiana, nie miałam znajomych, a tym bardziej przyjaciół. Moją pasją jest muzyka, umiem trochę grać na gitarze i czasem śpiewam. I w sumie to tyle. Teraz ty.
-No to jak pewnie wiesz mam na imię Ross Shor Lynch. Mam 18 lat i razem z rodzinką mamy zespół. Taki mało znany - zachichotał.- Bardzo lubię muzykę. Grać, śpiewać, pisać pisoenki. To pozwala mi się oderwać od rzeczywistości. Poza tym lubię jeździć na desce i rysować. I w sumie to też tyle.
-Masz ciekawe życie.-stwierdziłam.
-Każde życie jest na swój sposób ciekawe.
W tym momencie zadzwonił mój telefon. Spodziewałam się tego, że rodzice chcą się dowiedzieć gdzie jestem, ale nic bardziej mylnego. Riker do mnie zadzwonił. Odeszłam trochę od ławki i odebrałam.
-Halo?
-Ala, masz czas się spotkać?
-Człowieku 6 jest, czego ty chcesz?
-Muszę pogadać, to ważne. A widziałem jak wychodziłaś z domu, to znaczy, że nie śpisz.
-Czy ty mnie śledzisz?-zaśmiałam się.