17.

103 10 6
                                    

Obudziałam się. Było ciemno. Spojrzałam na zegarek 3.17.

-Super, co ja teraz zrobię? Nie chcę mi się spać.-pomyślałam.

Wstałam, ubrałam się, skorzystałam z łazienki i zeszłam na dół. Los chciał, że ktoś tuż obok schodów postawił karton, a ja oczywiście musiałam się o niego potknąć. Usłyszałam jak ktoś wychodzi z sypialni rodziców.
Cofnij...
Teraz już uważnie zeszłam ze schodów i udałam się do kuchni. Wzięłam mój ulubiony jogurt truskawkowy i zjadłam go przeglądając social media. Gdy wszystko już zrobiłam była 4.00. Nie chciałam włączać telewizora, bo bym rodziców obudziła. Postanowiłam wyjść na spacer. Napisałam wcześniej kartkę, że wychodzę i udałam się w stronę wyjścia. Ubrałam buty, telefon i słuchawki, pieniądze schowałam za etui, tak na wszelki wypadek i wyszłam zamykając drzwi.
Spacerowałam pustymi ulicami wsłuchując się w tekst piosenki ,,Shout about it" mojego drugiego ulubionego zespołu, The Vamps.
Chodziłam już tak z pół godziny, gdy nagle na kogoś wpadłam i straciłam równowagę, ale nie upadłam, gdyż ktoś mnie złapałał w talii.

-Przepraszam, nie zauważyłem Cię. -uniosłam głowę i ujrzałam blond czuprynę wystającą spod czarnego kaptura. - O, cześć Ala.

-Hejka Ross.-lekko się zaczerwieniłam, ale nie było tego widać, bo było jeszcze dosyć ciemno.

Ross postawił mnie i zaczął mi się przyglądać.

-Co ty robisz o tej porze?-zagadnął.

-Nie mogłam spać. Musiałam się przejść.

-W sumie tak jak ja.-zaśmiał się.

Spacerowaliśmy w ciszy. Nie była to krempujące. Nawet przyznam, że było mi miło.
Doszliśmy do parku i usiedliśmy na pobliskiej ławce.

-Opowiedz mi coś o sobie. - zaczął Ross.

-Co chcesz wiedzieć? - spytałam zdziwiona.

-Najlepiej wszystko. - zaśmiał się uroczo.

-No to nazywam się Alicja Martyna Poznańska.- zaczęłam, ale nie dane było mi skończyć.

-Pozna co? - przerwał mi Ross

-Poznańska. -powtórzyłam.

-Poznanska?

-Prawie. - zaśmiałam się. - Kontynuując, niedawno skończyłam 18 lat. Parę dni temu razem z rodzicami przeprowadziliśmy się tu z Polski. Będąc jeszcze w kraju nie byłam zbyt lubiana, nie miałam znajomych, a tym bardziej przyjaciół. Moją pasją jest muzyka, umiem trochę grać na gitarze i czasem śpiewam. I w sumie to tyle. Teraz ty.

-No to jak pewnie wiesz mam na imię Ross Shor Lynch. Mam 18 lat i razem z rodzinką mamy zespół. Taki mało znany - zachichotał.- Bardzo lubię muzykę. Grać, śpiewać, pisać pisoenki. To pozwala mi się oderwać od rzeczywistości. Poza tym lubię jeździć na desce i rysować. I w sumie to też tyle.

-Masz ciekawe życie.-stwierdziłam.

-Każde życie jest na swój sposób ciekawe.

W tym momencie zadzwonił mój telefon. Spodziewałam się tego, że rodzice chcą się dowiedzieć gdzie jestem, ale nic bardziej mylnego. Riker do mnie zadzwonił. Odeszłam trochę od ławki i odebrałam.

-Halo?

-Ala, masz czas się spotkać?

-Człowieku 6 jest, czego ty chcesz?

-Muszę pogadać, to ważne. A widziałem jak wychodziłaś z domu, to znaczy, że nie śpisz.

-Czy ty mnie śledzisz?-zaśmiałam się.

Bracia Lynch |R5, Ross, Riker (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz