Byłam już gotowa, gdy nagle usłyszałam pukanie i otwieranie drzwi. Zeszłam na dół i zobaczyłam moich rodziców rozmawiających z Rikerem.
-Hejka. - przywitałam się z chłopakiem.
-Hej kochanie. - chłopak pocałował mnie w policzek i od razu pożałował swojego czynu. Gdyby wzork mógł zabijać, nie miałabym chłopaka, a mój tata siedziałby w więzieniu za zabójstwo.
-To my już będziemy iść. -złapałam chłopaka za rękę i wyszliśmy.
Po krótkiej drodze, czyli przejściu przez ulicę, znaleźliśmy się w domu Rikera. Na wejsciu zaatakowała mnie Rydel.
-Hej kochana, ślicznie wyglądasz.-przytuliła mnie.
-Hejka, ty również.
Dziewczyna ubrana była w czerwoną sukienkę przed kolano, idealnie dopasowaną.
Przeszłam dalej, wszyscy chłopcy siedzieli jużprzy stole, a Stormie przynosiła potrawy.
-Już jestem. -zaczął Riker. -Alę już znacie, ale nie znacie jej jako mojej dziewczyny.
Wszyscy zaczęli bić brawo i nam gratulować. Stormie przytuliła mnie i powiedziała, że pasujemy do siebie. Tylko Ross patrzył na mnie z niedowierzaniem. W sumie nie dziwię mu się. Rano powiedziałam mu, że nie jestem z Rikerem, a teraz taka niespodzianka. Pewnie czuję się oszukany. Wytłumaczę mu to po kolacji.
Usiadłam na wolnym miejscu i zaczęłam jeść. Wszyscy rozmawiali, śmiali się. Ogólnie atmosfera była miła i taka rodzinna. U mnie w domu takiej brakowało. Rodziców prawie zawsze nie było.
Kolacja dobiegła końca, a Ross poszedł do swojego pokoju. Postanowiłam pójść z nim porozmawiać. Wyszłam pod pretekstem pójścia do łazienki.
Bez namysłu weszłam do jego pokoju. Zostałam go leżącego na łóżku i patrzącego w sufit.-Czego tu chcesz? Pukać Cię w domu nie nauczyli? -warknął.
-O co ci chodzi Ross? Czy ja ci coś zrobiłam? -spytałam się, w sumie nie wiem po co, bo wiedziałam.
-Naprawdę nie wiesz? -usiadł patrząc się na mnie.
-No dobra, wiem.- westchnęłam i usiadłam obok niego.- Ale to nie tak jak myślisz. Wtedy kiedy ci mówiłam, nie byłam jeszcze z Rikerem.
-No okay, ale jak można zakochać się w kimś przez taki krótki okres czasu? Ty nawet go nie znasz!- uniósł się.
-Po pierwsze: zamknij się. Po drugie znam go lepiej niż ci się wydaje.
-Ciekawe jak...-mruknął.
-Długa historia.-westchnęłam.
-Mamy czas.- przybliżył się do mnie.
-Powiem ci, jeżeli obiecasz, że nie uznasz mnie za wariatkę.
-Obiecuję. Słowo Rossa.-powiedział unosząc dwa palce mu górze.
-No okay.- zaśmiałam się i powiedziałam mu całą historię od początku do końca.
Gdy skończyłam Ross patrzył na mnie swoimi czekoladowymi oczami.
-Ale jak ty potrafisz kontrolować czas? Pokaż.- wyglądał teraz jak małe dziecko, które dostało zabawkę.
-Jak mam ci pokazać?-spytałam się.
-Nie wiem. Wymyśl coś.- wzruszył ramionami.
Deja vu?- pomyślałam.
I w tym momencie zadzwonił telefon Rossa. Idealnie.
Cofnij.
-Nie wiem. Wymyśl coś.- wzruszył ponownie ramionami.
-Teraz zadzwoni ci telefon.