Noc 1/2 października 2016

71 5 2
                                    

Byłam celem, ofiarą, główną bohaterką i równocześnie drugoplanową postacią. Wszystko wyglądało bardzo realistycznie, choć po przebudzeniu wydawało się opowieścią obrazkową, narysowaną dobrą kreską.

Otaczał mnie ciemny świat bez określonych kształtów, jakby to wszystko działo się w podziemiach. Byli przy mnie ludzie, których uznawałam za przyjaciół. Ostrzegali mnie przed kimś... a może przed czymś... powtarzali, że to mój wybór i jeżeli zrobię coś źle, wszystko się zmieni. Nie widziałam ich twarzy, głosy brzmiały znajomo, lecz obco. Jednocześnie obojętne i przejęte. Czułam niezdecydowanie, ale nie wiedziałam czy z ich strony, czy z własnej.

Na początku zmuszano mnie do podjęcia decyzji. Cały ten czas myślałam o jednej osobie. Był to mężczyzna, którego wygląd był dla mnie bardzo mało wyraźny. Na pewno miał czarne włosy i dziwne oczy... zmieniały się, raz były zwykłe, niebieskie, raz zielone, ciemne, przepełnione specyficznym mrokiem, jaszczurze.

Wybrałam. Nie wiem czy dobrze. Coś mi mówiło, że popełniłam błąd, którego nic nie będzie w stanie cofnąć lub naprawić. Rozmawiałam z nim. Dużo żartował i cały czas się uśmiechał.

Błąd... co było błędem?

Stałam na szczycie skarpy z kilkoma niewyraźnymi ludźmi. Czy oni też mnie taką widzieli? Mówili o czymś albo milczeli... byłam tam również jako osoba trzecia, przyglądałam się temu z dużej odległości, jakby z innego wzniesienia. Skarpa nie była bardzo stroma, wyglądało to, jakbym stała na szczycie, wiszącej w powietrzu kuli, otoczonej ciemną, brązową poświatą. Miała ostre, nieokreślone kształty, z których bił stłumiony, czerwony blask, wtapiający się w brunatne światło. Nikt nikogo nie dotknął, a pomimo tego zapanowała napięta atmosfera, jak tuż przed jakąś burdą. Mężczyzna, z którym wcześniej rozmawiałam zaczął staczać się po kulopodobnym urwisku. Coś mnie zmusiło, żebym podeszła do krawędzi. Ześlizgnęłam się. Spadałam, jednocześnie obserwując tę scenę z daleka. Zobaczyłam go, biegnącego niczym jaszczurka ku górze urwiska. Uśmiechał się złowieszczo, a jaszczurze oczy pałały ciemnością.

Ostrzegali mnie przed jego rządzą krwi. Nie bałam się. Obserwowałam w napięciu to całe wydarzenie.

Ostatnia scena, działa się w zupełnie innym czasie.

Byłam z tym mężczyzną, naga. Przykładał usta do mojej szyi. Czułam ludzkie zeby, ale wydawały się zbyt ostre, aby były ludzkie. Chyba powiedział coś o ludziach jego pokroju... żeby trzymać się od nich z daleka. Zatopił wszystkie zęby w mojej skórze, przebijając ją. Czułam pulsujący ból w miejscu tatuażu (tuż pod uchem). Jego śmiech w tle.



SennikWhere stories live. Discover now