Noc 5/6 października 2016

20 2 0
                                    

Rozmawiałam przez telefon. Osoba po drugiej stronie słuchawki szła w moją stronę, a ja czekałam, siedząc na czymś drewnianym. Rozmówcą okazał się być mój znajomy. Postanowiliśmy pójść na obiad albo na kolację do jego siostry. Dyskutowaliśmy tam o czymś...

Następna scena. Rozwodziłam się z mamą nad jakąś sukienką.

W kolejnej scenie byłam z mała grupą ludzi, nie wiem czy ich znalałam... chyba tak. Stali za mną, a ja dzierżyłam w dłoniach jakiś wynalazek. Broniłam nas przed kamienno-metalowym smokiem. Zionął czerwonym ogniem. Z pomocą wynalazku odpierałam ataki, celując w jego pociski zielonymi płomieniami. Uciekaliśmy, odpierając ataki, ponieważ nie byliśmy w stanie go skrzywdzić. Najpierw biegliśmy wśród ciasnych korytarzy nie postawionego, pozbawionego dachu budynku. Kiedy trafiłam smoka w bark, spojrzał na mnie swoimi metalowymi ślepiami, obrócił się bardzo szybko wokół własnej osi i odrzucił mnie twardym ogonem.

Wylądowałam na śniego, bez wynalazku, a tamci ludzie byli rozproszeni wokoło. Nie zostało nam nic, prócz ucieczki.

SennikWhere stories live. Discover now