Noc 29/30 stycznia 2017

6 2 0
                                    

Miałam odebrać przesyłkę w punkcie pocztowym gdzieś na cygańskiej dzielnicy i byłam bardzo przerażona myślą o samotnej wędrówce. Nikt nie chciał iść ze mną ani mnie podwieźć. Dochodziła trzynasta, czyli powoli zaczynałos robić się ciemno (dzień zamieniał się z nocą). W końcu wyszłam z domu. Tak się bałam pójścia na tę dzielnicę, bardzo chciałam ją ominąć. Poszłam do parku, gdzie znajdował się jakiś dziwny, bezpłatny środek transportu. Wyglądał trochę jak pociąg, ale nie do końca... wydawało się, jakby okrągłe "wagony" lewitowały. Kręciły się niezauważalnie wokół własnej osi, co pozwalało im na ruch do przodu. Były wykonane z czegoś w rodzaju drewnianych pnączy. Wsiadłam do do środka i razem ze mną mój znajomy w dredach i zielonym makijażu. Zapytałam go kiedy w końcu zamierza oddać mi książki... kiedy pojazd się zatrzymał wylądowałam przy jakiejś polnej drodze w znajomej okolicy obok fabryki. Byłam nagle z kimś z rodziny. Wzieliśmy skutery i pojechaliśmy dalej. Na dużym polu było jakieś super nowoczesne wesołe miasteczko. Nie spodobało mi się to i pobiegłam z powrotem na początek ulicy gdzie stały jakieś duże, drewniane domy strachu. Mijałam wielu ludzi którzy wyglądali, ale nie wyglądali na ludzi. Czułam od nich jakąś złowrogą aurę. 

W którymś momencie znajdowałam się w przedsionku jednego z tych domów, gdzie jakieś kobiety przebywały. Ludzie do nich przychodzili, bo podobno można było się stamtąd przeteleportować gdziekolwiek. Jeden chłopak stanął na zapadni jakiejś dużej rury. Powiedział gdzie chce się znaleźć i klapa się otworzyła, a on wpadł do środka. Jedna kobieta wzięła nadzwyczajnie długi mop i włożyła go do ddziury jakby coś chciała przepchnąć.  Miałam wrażenie, że wyciera krew z dna.

Obchodziłam jakąś przyczepę w wyjątkowo zielonym miejscu i nagle znalazłam się pod wodą. Miałam wrażenie, jakby ktoś mnie topił i mówił żebym nie wypuszczała powietrza za szybko, bo mi się przyda. W pewnej chwili zobaczyłam przy mnie, pomiędzy wodorostami jakąś uśmiechającą się kobietę i byłam przekonana, że jest ucieleśnieniem zła. Była piękna. Nie licząc ostrych zębów. Na samym początku się śmiała, a potem zaczęłyśmy rozmawiać i polubiła mnie. Na sam koniec powiedziała, że jest złem coś w rodzaju diabła albo gorzej. 

SennikWhere stories live. Discover now