Kontynuacja bardzo starego snu, w którym wzywałam demona i z nim rozmawiałam (wezwanie za pomocą oka-talizmanu, lustra i czegoś poświęconego).
W tym śnie oko zniknęło. Szukałam go wszędzie i kiedy utwierdziłam się w przekonaniu, że go nie mam rozpaczłam, krzyczałam, leżąc na ziemi. Jakaś sąsiadka przechodziła obok i zaczęła pytać, czy jest okay. Było z nią dziecko, które zaczęło płakać. Pobiegłam do jakiegoś ogrodu lub parku, gdzie kora drzew imitowała płaszcz dla drewna, rozchylając się ku ziemi. Weszłam pod jeden z tych płaszczy i usłyszałam śmiech tego demona. Przestraszona wróciłam do domu, wzięłam jakąś poświęconą kartkę i spojrzałam w lustro. Mój nos zrobił się bardzo duży i pełen wklęśnięć na kształt porów. Zaczynał po prostu być dziurawy.
Nie przejęłam się zbytnio i spróbowałam go wezwać. Pojawiłs ię w lustrze. Już wiedziałam, że ma oko, nie chciał mi go oddać i mówił, że nareszcie po tylu razach, gdy go wykorzystywałam dostał swoją szansę. Zaoferowałam mu swoją duszę w zamian za oko. Zgodził się. Pokazał mi oko (granatowe z żółtą tęczówką) i wyciągnął na zewnątrz moją duszę. Była brzydka, mała, zielono brązowa, dziurawa, zniszczona.
Nie był z niej zadowolony wyglądała, jak kłębek jakiejś gnijącej zarazy. Nacięłam dłoń, ale on stwierdził, że muszę to zrobić jego ostrzem. Powiedziałam, że skoro właściwa dłoń jest już bezużyteczna to trzeba zrobić nacięcie gdzieś indziej. "Szkoda byłoby takiej ślicznej twarzyczki" powiedział i zrobił nacięcie na moich ustach, potem na swoich i przypieczętowaliśmy kontrakt. On wziął moją duszę i przywołał jakiegoś mężczyznę zza światów, który miał jedno swoje oko, a drugie było talizmanem.
YOU ARE READING
Sennik
ParanormalSpis dziwacznych snów, których interpretacje bywają różne. Pisane zaraz po przebudzeniu.