MISJA 10 - PRZYMIERZE

2K 243 25
                                    

Ostatnio wena nie daje mi spokoju, a IZ coraz łatwiej mi się pisze, może dlatego że na nowo go pokochałam?

W każdym razie zapraszam na kolejną część ;)

"Gdy użyto cię jako instrumentu, nie czekaj na koniec pieśni."

Stanisław Jerzy Lec

— Poczekaj, nie pamiętam, abym wysyłała jakiś oddział do Berlina w ostatnim czasie — wyznała Tsunade, usilnie pragnąc sobie przypomnieć taką możliwość.

— Ja ich wysłałem — powiedział otwarcie Kakashi, zapalając przy okazji papierosa. Już po chwili szary dym otulił jego twarz. — Po tym jak Naruto skontaktował się z Sakurą, wysłałem na wszelki wypadek pozostałych.

Tsunade nie wyglądała na zadowoloną. Szczerze mówiąc jedyne o czym teraz marzyła to położyć się do łóżka, zasnąć i wymazać całkowicie ten dzień ze swojego życia. Jej kariera szefowej agencji chyba właśnie dobiegała końca.

— Kogo? — zapytała nie swoim, martwym głosem. Gorzej już być nie mogło.

— Shizune i Rocka.

Tsunade przyjęła informacje dobrze, zresztą spodziewała się, że to oni zostali przez Kakashiego wybrani. Pozostała jeszcze inna kwestia:

— Jaka jest szansa, że żyją?

— Żadna — padła sucha, pozbawiona empatii odpowiedź.

A jednak gorzej być mogło, stwierdziła z niesmakiem.

***

— Więc co teraz robimy? Nasz cały sprzęt jest zainfekowany, może warto byłoby zadzwonić z budki telefonicznej...?

— Nie — przerwał Sasuke. — To oznacza, że jesteśmy zdani tylko na siebie. A także, że coś się stało w agencji. Lepiej się nie kontaktować.

Naruto przez chwilę milczał, dogłębnie analizując słowa Uchihy.

— Zresztą jestem pewien, że twoja szefowa wraz z Orochimaru już działa.

Mimo tego Naruto nadal był sceptycznie nastawiony. Szczególnie, że, o ile wiedział, Tsunade nie przepadała za tym gadem. On sam zresztą nie cierpiał Orochimaru przez to, co się stało w przeszłości. Pogardzał nim, jak tylko mógł. Tym bardziej nie wiedział, czy to była dobra opcja.

— Czyli trzymamy się planu... — w końcu ustąpił. Sasuke potaknął, skinąwszy głową. Następnie nachylił się do swojej czarnej walizki.

— Teraz także będziemy musieli zostawić nasze cudeńka tutaj — stwierdził gorzko, wskazując na rozkładany karabin snajperski. — Wątpię, żebyśmy mieli tam jakikolwiek czysty cel.

— Tak, Madara nie da się ustrzelić — przyznał mu rację Uzumaki, także z utęsknieniem patrząc na swoją drugą walizkę. — Nie ma na to żadnych szans. Szkoda...

— Jak chcesz to zrobić? — zapytał Sasuke, nawiązując do całej akcji. Naruto tym razem uśmiechnął się arogancko, na pograniczu obłędu.

— Prosto, wchodzimy od frontu i wpadamy na przyjęcie — mrugnął do Uchihy szelmowsko.

Kącik ust Uchihy drgnął, ale twarz nadal miał chłodną.

— Jesteś szaleńcem — osądził, zatrzaskując czarny neseser.

— Ty także, Uchiha, ty także.

Oczy Sasuke zabłysły niebezpiecznie i przez to jasnym było, iż tak jest w istocie. Zresztą niejednokrotnie udowadniał Uzumakiemu, że ten się nie pomylił.

Instynkt Zabójcy || SasuNaru ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz