MISJA 06 - NAMIAR

2.3K 263 82
                                    

Tak jak wcześniej obiecałam postanowiłam zabrać się w końcu za Instynkt Zabójcy. Myślałam o tym, czy poprawiać poprzednie rozdziały, czy zacząć pisać od nowa. Jednakże każda z opcji byłaby czasochłonna. Niemniej stwierdziłam, że przeczytam jeszcze raz rozdział piąty, który wyjątkowo mnie irytował i koniec końców, po wielu przemyśleniach, zostawiam tak jak jest. Rozdział, wbrew pozorom, nie wydawał się już taki zły.

Więc powiedzmy, że to jest taki mój prezent na te święta ;)

Pozdrawiam i życzę wszystkim czytelnikom Wesołych Świąt oraz mokrego dyngusa!

"Nie ma gier niewinnych. Wszystko zależy nie w co się gra, lecz o co."

Wiesław Myśliwski


Mrok w pomieszczeniu wręcz przenikał na wskroś. Żadne światło nie przedostawało się przez ciężkie kotary na oknie. Żadna świeca czy też żarówka nie zakłócała spokoju ciemności. W powietrzu zaś można było wyczuć napiętą atmosferę okrytą strachem.

Dwa zdjęcia zostały położone naprzeciwko czarnowłosego mężczyzny zasiadającego na skórzanym fotelu. Trzymał on w dłoni, na której widniały liczne, złote pierścienie, zapalniczkę. Niekiedy słychać było charakterystyczny dźwięk, gdy na moment ją otwierał, by po chwili znowu zamknąć.

Sasori z trudem próbował cokolwiek dojrzeć przez otaczającą go ciemność. Jedynie ledwo widoczne kontury pozwoliły na obserwowanie mężczyzny. Nie mógł jednak odgadnąć czy jego szef jest zadowolony, czy też nie.

Dopiero, gdy jasno—pomarańczowy płomień nagle rozjaśnił pomieszczenie, ujrzał twarz Madary, na której grały cienie od zapalonej zapalniczki. Wydawał się jeszcze bardziej złowrogi niż zazwyczaj. Surowe rysy i zimne, nienaturalnie zimne spojrzenie sprawiały, że właśnie teraz przypominał okrutnego, pozbawionego skrupułów demona.

— To oni? — zapytał nagle swoim donośnym, przyprawiającym o dreszcze głosem. Jego wzrok nadal był utkwiony w dwóch mężczyznach ukazanych na zdjęciach. Pierwszy z nich miał blond włosy i błękitne tęczówki, do tego na polikach z każdej stron posiadał trzy blizny. Drugi zaś był jego przeciwieństwem — czarne włosy i oczy tego samego koloru. Madara długo analizował, póki nie stwierdził, że faktycznie mogą być niebezpieczni. Jakieś szaleństwo, niebezpieczny błysk w oku pojawił się u obu i chyba tylko to ich łączyło.

— Tak, szefie — odparł szybko Sasori. Jednak zaraz potem dodał — Zdjęcia zostały nadesłane wczoraj przez Hyuugę.

— Rozumiem.

— Co teraz? — odważył się zadać pytanie Sasori, kiedy cisza stawał się coraz bardziej niekomfortowa. Madara, jakby dopiero teraz zauważył jego obecność, drgnął i powoli przeniósł wzrok na czerwonowłosego, wytatuowanego mężczyznę, który niemalże z nonszalancją nosił broń za paskiem czarnych spodni. Niemniej Madara wiedział, że chłopak tylko zgrywa twardziela, ponieważ, gdy gościł przed nim stawał się zwykłym, bezwartościowym gównem.

Na te skojarzenie wargi Madary wygięły się w kpiący, nadal równie zimny, uśmiech.

— Teraz, mój drogi, czekamy, aż nasze ptaszki same wlecą do klatki — odparł Madara, jednocześnie wyciągając papierosa i zapalając jego końcówkę. Już po chwili wokół niego unosił się szary, duszący dym.

***

Obudzili się jednocześnie, od razu nóż przystawiając do gardła tego drugiego. Wymienili między sobą chłodne, nienawistne, ale też dziwnie elektryzujące spojrzenia. Jeden niewłaściwy ruch ręki i śmierć mogła nadejść bardzo, bardzo szybko. Może dlatego uśmiechnęli się do siebie zadziornie i dopiero potem równocześnie odłożyli ostrza na nocny stolik, wiedząc, że pod ubraniem ukryte mają trzy kolejne.

Instynkt Zabójcy || SasuNaru ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz