10

505 35 1
                                    

*Ariana pov*

Poczułam delikatne szturchnięcie, była to pielęgniarka, która przez przypadek zahaczyła o moje łóżko. 

- Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić. - powiedziała starsza, miła kobieta.

- Chyba i tak powinnam już wstawać, więc na prawdę, nic się nie stało - odparłam przecierając zaspane oczy.

- Z tego, co słyszałam to dzisiaj wychodzisz, w domu to dopiero będziesz mogła się wyspać. - dodała, po czym kierowała się ku wyjściu z sali. 

- Naprawdę? Już dzisiaj? - dopytywałam pracownice szpitala. 

- Tak, już dzisiaj. - odpowiedziała na moje pytania, po czym uśmiechnęła się. Bardzo polubiłam tę panią... Była dla mnie taka miła, jako pierwsza przybiegła, kiedy miałam ten potworny koszmar.

Kobieta wyszła z sali i pozostawiła mnie zdaną samą na siebie. Usiadłam na łóżku, po czym pomyślałam, aby po raz pierwszy stanąć samej na nogi. Od trzech dni potrzebowałam czyjejś pomocy, skoro już wychodzę musi być wszystko w porządku. Poczułam się, jak dziecko, siedząc na materacu moje nogi nie dotykały podłoża. Kiedy już poczułam pod sobą oparcie, natychmiast stanęłam na nogi i podeszłam do okna. Widok nie był zbyt ciekawy, co chwilę przywożono rannych pacjentów. Postanowiłam pójść do sklepu szpitalnego zobaczyć, czy jest coś na co miałabym ochotę. Wyszłam z sali i poszłam w kierunku schodów, ponieważ panicznie bałam się jechać windą, tym  bardziej samej. Ludzie nie odrywali ode mnie wzroku, czułam się okropnie. W sumie to na sto procent wiedzieli, kim jestem i jak się tutaj znalazłam. Szczerze to nic dziwnego, że nie potrafili uwierzyć w to, co się stało. Po drodze zauważyłam, że od sali idzie za mną jakiś podejrzany typek. Starałam się, nie zwracać na niego, większej uwagi. Nie był atrakcyjny, jego włosy błyszczały, podejrzewam, że nie mył ich od jakiegoś czasu. Na twarzy pojawiał się podejrzany uśmieszek, który nie znikał od wejścia do sali. Odwróciłam się i popatrzałam na niego, jeszcze przez chwilę. Przerażał mnie. Kiedy już byłam pod sklepem, zobaczyłam, że nadal za mną idzie. Weszłam do środka i kryłam się między półkami, w sumie to nie byłam głodna, więc wzięłam samą wodę i najnowsze wydanie Glamour. Zauważyłam, że chłopak, który szedł za mną, znalazł się przede mną. 

- Nie podziękujesz mi? - zapytał, po czym puścił do mnie oczko. Był okropny, nie oceniam ludzi po wyglądzie, ale jednak, kiedy wychodzi się między ludzi, trzeba coś ze sobą zrobić. 

- Za co? Nie znamy się. - powiedziałam próbując od niego odejść, ale moje próby wyszły na marne.

- Za to, że żyjesz, kochanie. - powiedział, dobierając się do mojej ręki. 

- Po pierwsze, nie mam, za co Ci dziękować. Po drugie, nie znam Cię. Po trzecie nie dotykaj mnie. - powiedziałam, robiąc krok w tył. 

- Jeszcze mi podziękujesz, suko. - powiedział, uderzając mnie w ramię. 

Niech, ktoś mi wytłumaczy, o co mogło mu chodzić. Pogubiłam się, raczej nie utrzymywałam z nim kontaktu. W ogóle nie pamiętam, żeby ktoś taki jak on ze mną rozmawiał. Jestem pamiętliwa i raczej zapamiętuję ludzi. Wróciłam do swojej sali, a na miejscu, gdzie siedział ten nie znajomy leżał telefon. Podeszłam zobaczyć, czyj to telefon, nie był zaszyfrowany, więc weszłam na galerię. Pomyślałam, że mogą być tam zdjęcia osoby, która go zgubiła. Był tam tylko jeden folder, który był zaszyfrowany, prawdopodobnie z jakiegoś monitoringu.Z przyzwyczajenia pierwsze hasło, jakie przyszło mi do głowy to 'arianagrande1993', kiedy je wpisywałam uśmiechnęłam się pod nosem. Myślałam, że wyjdę na głupią, a hasło było poprawne. 

- Cholera-  powiedziałam pod nosem, po czym skryłam telefon i poszłam do swojej sali. 

Kiedy oglądałam zaniemówiłam, te zdjęcia były z domu Justina. Przeglądałam je jeszcze przez moment. Były tam zdjęcia, jak siedzę na kanapie lub, jak śpię. Trudno było mi cokolwiek powiedzieć. Teraz już wiem kim był tajemniczy chłopak, który za mną chodził. Kiedy weszłam we wiadomości, zobaczyłam te same wiadomości, które przychodziły do mnie. Zobaczyłam też, że jest tam numer jakiegoś gościa, do którego stalker wysyłał moje zdjęcia.  O co tutaj chodzi... W pewnym momencie w moich oczach pojawiły się łzy. 

Without YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz