dziesięć

474 19 13
                                    

Kiedy dotarliśmy na miejsce, ujrzałam elegancką restaurację, nie powiem, zszokowana nie byłam bo to można było przewidzieć po Geraldzie.

Kierowaliśmy się w stronę restauracji, wyprzedziłam go kusząc swoimi biodrami jak i tyłkiem. Czułam jego wzrok na moich dolnych partiach, przez co stałam się jeszcze bardziej dumna z siebie.

Oczywiście na końcu wyprzedził mnie otwierając drzwi jak dżentelmen.

Spojrzałam nie niego kiwając z uznaniem.

Kiedy weszliśmy do środka zaparło mi wdech w piersiach, w środku wyglądało jeszcze lepiej niż na zewnątrz.

Ruszyliśmy do stolika, Gerald wysunął mi krzesło, po czym usiadłam dziękując mu.

Usiadł na przeciwko mnie spoglądając na mnie. Patrzyliśmy sobie w oczy, dopóki nam nie przerwał kelner.

-Czego państwo sobie życzą?- spytał kelner, spoglądając na Geralda i na mnie, ale na mojej osobie kelner zatrzymał wzrok dłużej.

Nie powiem, że chłopak nie był przystojny. Na pewno był dosyć starszy. Spojrzałam w Stronę G i ujrzałam jak zaciska szczękę.

-Jeszcze się zastanowimy- odpowiedział Gerald patrząc na kelnera.

Chłopak fuknął i odszedł od naszego stolika.

-Co byś chciała?- spytał Gerald.

-Myślę nad łososiem z cytryna- odpowiedziałam spoglądając na niego co on wybierze.

Spojrzał na kelnera i kiwnął, żeby podszedł.

-Zdecydowali się państwo?- spytał kelner po raz kolejny, ilustrując mnie.

-Dwa razy łosoś z cytryna i do tego najlepsze wino jakie macie- odpowiedział Gerald wypalając dziurę na mojej twarzy.

Kelner uśmiechnął się do mnie odchodząc ponownie od naszego stolika.

-Co tam u Ciebie, Shyvie?-mruknął, patrząc się w moją stronę. Poprawiłam swoją sukienkę i odkaszlnęłam.

-Wszystko w porządku. Mam dużo pracy i zbyt mało czasu.

-Wciąż samotna?-spytał prosto z mostu. Podniosłam brwi na te pytanie i spojrzałam po restauracji.

-Nie mam na to czasu. I ochoty-przerwałam, bo kelner przyniósł nasze zamówienia. Od razu wzięłam łyk wina, bo zaczynało mnie suszyć w gardle.

-Zresztą, nie znalazłam jeszcze godnego kandydata na współwłaściciela mojej cipki-powiedziałam, na co zakrztusił się jedzeniem, później popijając to szybko winem.

Uśmiechnęłam się pod nosem, krojąc swoją rybę. Spojrzałam w jego oczy i wiedziałam, że nad czymś myśli. Kontynuowaliśmy jedzenie w ciszy, jednak po paru chwilach znowu się odezwał.

-Zmieniłaś się, babygirl- odpowiedział patrząc na mnie z zaciekawieniem i z lekkim, figlarnym uśmiechem.

-Co przez to rozumiesz?-wypięłam niezauważalnie piersi do przodu, jednak jego oczy od razu spojrzały w dół. 

Cholercia.

-Shyvie sprzed trzech miesięcy nie mówiłaby takich rzeczy przy stole w restauracji. Zawsze lubiłaś moje towarzystwo, i chętnie wychodziłaś na kolacje. A teraz widzę, że jesteś niezależną, piękną, dojrzałą kobietą, która, jak widzę, facetów ma w garści, i może wybierać ile tylko jej się chce, chociaż i tak z tego nie korzysta. Weszłaś na ten poziom swojego życia, kiedy to praca jest na pierwszym miejscu i myślisz, że facet nie pomógłby Ci w tym, w żadnym stopniu. Jesteś bezwzględna i czujesz swoją dumę. Twój styl ubierania też się zmienił, co prawda wtedy też ubierałaś się podobnie, ale teraz jesteś bardziej zmysłowa. Te inne, kasztanowe włosy i piersi, które Ci nieco podrosły, co dokładnie mogę zauważyć przez tą sukienkę.

Spojrzałam na niego, pełna podziwu. Podrapałam się po szyi, nie do końca wiedząc co powiedzieć. Po chwili unikałam jego wzroku jak ognia, ponieważ troszkę chciało mi się śmiać, bo znowu mu się to udało.

-Potrafisz naprawdę nieźle ocenić człowieka-mruknęłam.

-To jest to co udało mi się zauważyć u Ciebie w przeciągu jednego dnia-napił się wina i spojrzał na mnie.

-I nie myśl, że poprzestanę na zapraszaniu Cię do restauracji. Będę zabierał Cię na inne przejażdżki-dumny uśmiech zagościł na jego twarzy, a ja o mało co nie spaliłam buraka. Uwielbiałam jego podteksty seksualne, ale teraz, gdy postanowiłam skoncentrować się na pracy i samej sobie, nie pomagało mi to za bardzo.

-Nie rozumiem.

-Oh, bardzo dobrze rozumiesz. Od początku się staram i zapewniam Cię, że osiągnę swój cel-powiedział, na co wielki pytajnik pojawił się w mojej głowie. Zauważył, że już dawno skończyliśmy jeść, więc przywołał kelnera i zapłacił za jedzenie.

-Czekaj, o co chodzi?-spytałam, wstając z krzesła i zakładając skórzaną kurtkę. Nie odezwał się, tylko wyciągnął rękę, której i tak nie dotknęłam. Wróciliśmy do jego samochodu

Jadąc w ciszy, oglądałam widoki za oknem. Gerald nie odzywał się, to w sumie czemu ja bym miała. Po chwili byliśmy już na parkingu, a on zatrzymał się i spojrzał na mnie od razu.

-Mam nadzieję, że spędziłaś dziś miło czas. Może chcesz, żebym wszedł na górę i odkurzył nieco Twoją zagrodę?

Spojrzałam na niego z podniesiona brwią i zaśmiałam się, niech nie myśli, że od razu może mnie zaliczyć, po tej naszej rozmowie przy jedzeniu.

-Cześć Gerald. Było miło-uśmiechnęłam się do niego, jednocześnie wychodząc a samochodu.




To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 14, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Complete / G-EazyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz