Ostatnie czasy były bardzo ciężkie dla waszego związku. Blake praktycznie nie wychodził ze studia nagrań. Razem z zespołem mieli album do nagrania. Rozumiałaś to, w końcu to ich praca, ale chłopaka praktycznie nie było w domu. Nie pamiętasz momentu, kiedy ostatnio obudziłaś się wtulona w bruneta, który spokojnie spał, nigdzie się nie śpiesząc. Zawsze, kiedy otwierałaś oczy, jego już nie było, albo właśnie wychodził z waszego domu.
Nie mogłaś nic na to poradzić. Wszelkie próby rozmowy z Blake'iem kończyły się na zirytowaniu chłopaka i wielu kłótniach. Byłaś już nimi tak zmęczona, że przestałaś protestować.
Dzisiejszego wieczoru nie miałaś zamiaru spędzać sama. Miałaś dosyć głuchej ciszy w waszym mieszkaniu. Postanowiłaś wyjść z kimś na miasto, najlepiej na festiwal kolorów, który dzisiaj się odbywał. Wiedziałaś, że na Blake'a nie masz co liczyć, w końcu wróci zmęczony do domu i natychmiast pójdzie spać. Weszłaś na chat grupowy z pozostałymi członkami zespołu. Byli dla ciebie jak starsi bracia, których nigdy nie miałaś.
KINIA :3 Hej, macie może dzisiaj czas? Jest festiwal kolorów, a ja nie mam z kim iść...
DORSZ 🐟 Ja bym chciał, ale mam grilla u znajomych...
RYŻ 🍚 A twój chłoptaś nie może?
KINIA :3 On ostatnio woli spać, więc nie skomentuję tego :)))
RYŻ 🍚 Będę u ciebie za 15 minut x
Odłożyłaś telefon. Blake aktualnie pojechał do centrum zrobić jakieś zakupy. Miałaś dość ciągłego siedzenia w domu, więc założyłaś kurtkę i wyszłaś na dwór.
Reece stał już pod drzwiami. Był ubrany w białą koszulkę w czarne paski oraz czarne spodnie. Na twój widok uśmiechnął się i mocno przytulił.
Widzieliście do samochodu. Reece kierował się w stronę parku, w którym odbywał się ten cały festiwal. Po drodze rozmawialiście o sytuacji z Blake'iem.
-Jest cały czas nieobecny. Kiedy tylko przychodzi, od razu idzie spać, nie pamiętam kiedy ostatni raz chociaż powiedział mi to głupie kocham Cię...-narzekałaś. W twoich oczach pojawiały się łzy.
Reece widział żal w twoich oczach i próbował trochę Cię pocieszyć.
-Krasnoludku, musisz go trochę zrozumieć. Siedzi w studio cały czas, jest zestresowany wydaniem mowego albumu. Wprawdzie my już dawno nagraliśmy piosenki, jednak on dalej ma problem z nagraniem kilku tekstów. Stres źle na niego wpływa. Zobaczysz, jeszcze troszkę i będzie po sprawie...
Dalej droga minęła wam mniej depresyjnie. Śmialiście się z jakiegoś głupiego programu, który akurat leciał w radiu. Po kilku minutach byliście na miejscu.
Był tam duży tłum ludzi. Wszyscy mieli w rękach saszetki z kolorowym proszkiem, który posłużył im później za farbę. Ludzie gromadzili się pod sceną, na której grał jakiś zespół.
Na znak organizatorów, wszyscy rzucili farby w powietrze. W ciągu ułamku sekundy ludzie byli umazani farbami. Spojrzałam na Reeca. Jego dotychczas biała koszulka była już pokryta niebieskimi, zielonymi i czerwonymi plamami. W pewnym momencie chłopak rzucił w ciebie zawartością saszetki, która wylądowała na twojej koszuli.
Resztę czasu skakaliście jak wariaci. Tańczyliście w rytm muzyki. Po godzinie na scenę wyszedł Shawn Mendes. Byłaś tak podjarana, jednak przez twój wzrost niewiele mogłaś zobaczyć. Reece wziął cię na barana i trzymał tak przez cały jego występ, abyś na pewno wszystko dobrze widziała.
Ogólnie bawiliście się świetnie. Po występie Shawna chciałaś zejść z ramion Reeca, ale ten zaprotestował, twierdząc że nie jesteś dla niego zbyt ciężka. Zatem przez resztę czasu siedziałaś wygodnie i machałaś rękoma na wszystkie strony XD
Kiedy koncert się skończył, nie miałaś siły nawet zejść na ziemię. Reece zaniósł cię prosto do domu. Postawił Cię na ziemię dopiero pod progiem waszych drzwi. Przytuliłaś go na pożegnanie i podziękowałaś za wspólnie spędzony dzień. Uśmiechnięta weszłaś do mieszkania, w którym zastałaś niezbyt przyjemny widok.
Na waszej kanapie siedział Blake. Był pocholony do przodu, a twarz miał schowaną w dłoniach. Zaniepokoiłaś się tym widokiem, jednak byłaś zmęczona ciągłymi awanturami, dlatego bez słowa usiadłaś obok chłopaka na kanapie. Nienawidziłaś kiedy płakał, więc postanowiłaś troszkę go pocieszyć. Oplotłaś go w talii rękoma i położyłaś mu głowę na ramieniu.
Blake jakby obudził się z transu i przybrał na swoją twarz minę pełną bólu i żalu. Nie miałaś pojęcia o co mu chodzi.
-To jak tam wspaniały dzień z Reecem?-zapytał, przybierając sakrastyczny ton. Już wiedziałaś do czego zmierza ta rozmowa...
-Blake o co ci chodzi? Wracasz wiecznie zmęczony do domu, nie masz dla mnie czasu...
-Więc dlatego znalazłaś sobie zastępstwo?-przerwał ci w pół słowa.-Nawet nie wiesz jak ciężko wrócić do domu i zobaczyć wszędzie takie zdjęcia...
Blake wyjął telefon z kieszeni i włączył galerię. Zobaczyłaś tam zdjęcie, na którym siedziałaś Reecowi na ramionach i szeptałaś mu coś do ucha. Faktycznie, to zdjęcie wyglądało trochę niezręcznie...
-To jeszcze nic... Fani oficjalnie zaczęli shipować Keeca. Co ja mam teraz o tym myśleć?
-Blake, to nie tak! Pisałam na chacie, ale jak zwykle ty byłeś zajęty. Reece zgodził się ze mną iść, a ja chciałam zobaczyć Shawna Mendesa i podniósł mnie. To tyle!
Blake wziął cię w swoje ramiona i mocno przytulił. Wtuliłaś się w jego koszulkę i zaczęłaś głośno płakać. Siedzieliście tak na kanapie i trwaliście w głuchej ciszy. Nie była ona jednak niezręczna...
-Przepraszam, karmelku. Powinienem poświęcać ci więcej czasu... Obiecuję, że jutro robię sobie dzień wolny. Pojedziemy za miasto na piknik albo nad jezioro, gdzie tylko zechcesz.
Uśmiechnęłaś się na tę nowinę. Dni spędzane z twoim chłopakiem były najlepszym co ci się w życiu przytrafiło :3
CZYTASZ
KLAKE IS REAL ❤
FanfictionFanfiction dla mojej kochanej Kingi o jej przyjaźni z Blakiem Richardsonem ❤