Tata. Ale przecież on nie żyje... chyba.
Odwracam się, ale nikogo za mną nie ma. On jest widoczny tylko w lustrze. Wygląda tak samo, jak wtedy, gdy widziałam go po raz ostatni. Jasne włosy, brązowe, błyszczące oczy. Ma na sobie szary, znoszony sweter, którego mama tak nienawidziła...
— Tato, tęskniłam — dotykam lustra dłonią.
Chcę, żeby podszedł, powiedział coś, cokolwiek. Niech mnie nie zostawia. Proszę.
Otwiera usta, chce coś powiedzieć. I w tym momencie staje w płomieniach.
Odskakuję od lustra z wrzaskiem. Tata wygląda, jakby ogień go nie parzył, patrzy na mnie z żalem w oczach. Płomienie sięgają już jego głowy. Zaraz się spali.
Właśnie tracę ojca. Po raz drugi.
***
— Suzann, co ci się stało?!
Mama przed chwilą wróciła do domu. Zastała mnie w moim pokoju, zapłakaną. Już nie potrafi dłużej być na mnie zła. Podchodzi do mnie i obejmuje.
— Tęsknię za tatą — mówię, wycierając łzy.
Rzadko kiedy aż tak się rozklejam. Ostatni raz płakałam na pogrzebie taty.
— Też za nim tęsknię.
Nie wiem, czy mogę jej wierzyć. Gdy tata żył, ciągle się kłócili. Ale może to prawda? Może rzeczywiście jej go brakuje?
Nienawidzę płakać. Gdy już trochę się uspokajam, wyrywam się z objęć mamy i idę do kuchni.
— Kupiłaś coś dobrego? — pytam.
***
Otwieram oczy i od razu wiem, że to sen. Kiedy ostatnio sprawdzałam, mój dom nie był otoczonymi lasem ruinami zamku.
Rzadko śnię, więc czemu by nie skorzystać z okazji i nie odwalić czegoś głupiego? Podnoszę się i rozglądam po otoczeniu. Las. Wszędzie las, do cholery. Mogłabym choć raz śnić o pełnej jedzenia kuchni. Przyglądam się położonym niedaleko ruinom. Kiedyś to musiał być ogromny zamek. Właśnie, kiedyś. Teraz to sterta kamieni, ułożona w coś, co przypomina pokoje.
Kieruję się w stronę budowli, po drodze dokładnie przypatrując się otaczającej mnie roślinności. Uschnięte kwiaty otaczają ścieżkę, którą idę. Gałęzie drzew są poskręcane, przypominają ręce zakończone ostrymi szponami. Przechodzi mnie dreszcz, przyspieszam. To miejsce jest złe, pierwszy raz czuję coś takiego we śnie.
Docieram do pozostałości po zamku. Przeskakuję przez jedną z zawalonych ścian. Na środku pomieszczenia znajduje się stół, który jakoś przetrwał upływ czasu, pod ścianami są pozostałości po kamiennych piecach. Wygląda na to, że weszłam do kuchni. Połowa mojego marzenia się spełniła.
Przechadzam się po pokojach, próbuję odgadnąć ich przeznaczenie. Godziny mijają niepostrzeżenie i w końcu siadam zmęczona w miejscu, które dawniej było ogrodem. Oglądam zachód słońca i zastanawiam się, ile czasu jeszcze tu spędzę, zanim się obudzę. Nagle ciszę przerywa szept. Rozglądam się, ale nie widzę nikogo. Wsłuchuję się w głos, ale nie mogę rozróżnić słów, zlewają się w całość. Wydaje mi się, że już gdzieś słyszałam ten głos, ale nie mogę sobie przypomnieć, gdzie.
Słońce zachodzi, robi się chłodno i ciemno. Chowam się z powrotem w zamku. Dziwi mnie to, że we śnie odczuwam zimno. Coraz mniej mi się to podoba. Kiedy się w końcu obudzę?
Dalej błądzę po ruinach. Jest coraz ciemniej, widać już gwiazdy i księżyc. Czuję się trochę jak potępiona dusza, skazana na wieczną tułaczkę po zapomnianym przez ludzi więzieniu.
Trafiam do wielkiej sali, udekorowanej rzeźbami i obrazami, teraz już zniszczonymi. Wydaje mi się, że tutaj jest najchłodniej. To miejsce wymiarami przypomina mi salę tronową, której brakuje najważniejszej rzeczy — tronu.
Czuję, że ktoś mnie obserwuje.
CZYTASZ
Księżniczka
HorrorKoszmary to część naszego życia. Zdarza się, że następnego dnia ktoś ginie, ale to tylko szczegół. Za to jest czego się bać, kiedy jakaś nieznana siła zainteresuje się właśnie tobą. Ale spokojnie, dobra postać z bajek dla dzieci nie może zrobić ci k...