3.

3.1K 202 86
                                    

On nadal siedział z nosem w tym telefonie, a ja czekałem aż w końcu zwróci na mnie swoją uwagę. Najwidoczniej przeglądanie jakiś stron było bardziej interesujące niż ja. Jednak ja znam swoje sposoby.

Na mojej twarzy wkradł się wredny uśmieszek. Tym razem usiadłem okrakiem na Gumball'a brzuchu. Poskutkowało, w końcu przeniósł na mnie swój koci wzrok. Wyszczerzyłem do niego białe ząbki, na co ten zaśmiał się cicho.
-No co? -Zapytał lekko rozbawiony. Od razu przestałem się uśmiechać , teraz na mojej twarzy malowało się rozczarowanie.
-Bo ty w ogóle mnie nie kochasz i nie poświęcasz mi uwagi -Udałem naburmuszonego. Zauważyłem jak się zarumienił. Chyba rozmyślał na szybko w jakim znaczeniu powiedziałem "kochasz". Jednak po chwili mogłem zauważyć delikatny uśmiech. Poczułem jego dłonie na moich udach.
-Dobrze wiesz że cię kocham -Mówił lekko zawstydzony, ale można też było usłyszeć jak stara się być stanowczy, jak to on.

Teraz pytanie ; czy kocha mnie jako brata, czy może nieco bardziej niż rodzeństwo? No marzenia.. Zbliżyłem się do niego, na tyle blisko, aby nasze nosy się stykały.
-Ja Ciebie też starszy bracie - Dałem mu szybkiego buziaka z lekko zadziornym uśmiechem. Gumball jak Gumball, jego ręką musiała powędrować do góry, na mój tyłek.  Tym razem to on mnie pocałował, jednak dłużej i bardziej zachłanniej. Oddałem pocałunek.

Było idealnie, aż nie usłyszeliśmy tupot małych stópek, które biegną po schodach do góry. Odskoczyliśmy szybko od siebie w ostatniej chwili. Każdy z nas udawał (jak zwykle) aniołki. Gumball znów wrócił do swojego telefonu, a ja udawałem że przeglądam strony razem z nim. 

Po chwili drzwi otworzyły się z hukiem, na co podnieslismy się do siadu.
-Co jest?? - Zapytałem w szoku. Anaiz jakby mnie nie usłyszała. Rzuciła swój plecak w kąt pokoju i usiadła przy biurku, tyłem do nas. Znając ją,  pewnie teraz krzyżuje ręce na piersi. Spojrzeliśmy na siebie z Gumballem. Nie potrzebne nam były słowa żeby zrozumieć siebie nawzajem. Wstaliśmy do niej.
-Ej mała, co się stało? -Zapytał Gumball, klękając przed nią. Niebieski włosy nagle zastygł w szoku, przez co spojrzałem szybko na Anais.  Ona..płakała? Nasza mała siostrzyczka, która od zawsze kreowała się na naszą mamę teraz płacze? Sprawa musiała być poważna.

Wstałem na równe nogi z groźną miną. -Zabijemy gnoja.
-Ta, na początek wypadałoby się dowiedzieć o co chodzi. -mówił z jedną brwią w górze.
-Ah tak tak.. -Uśmiechnąłem się i znów przykucnąłem przy siostrzyczce.
-Więc co się stało? -Zapytałem już nieco poważniej, patrząc na nią w ten sam sposób. Ta jedynie wytarła duże i mokre od łez oczka.
-To znów przez Billy'ego. -w jej szepcie można było poczuć dokładną złość.
-Billy? Myślałem że wszystko było z wami okej, po tym jak z nim gadałem. -powiedział zdziwiony (zresztą tak jak i ja) Gumball.

Anais wzruszyła ramionami smutno. -Był znów taki wredny, przez niego dostałam  dwójkę z testu! Zabiję go! -Wstała gwałtownie z pięścią w górze.
-Hej, spokojnie. Możemy się tym zająć -uspokajałem ją, jednak ona nadal trzymała przy swoim.
-W poniedziałek z nim porozmawiamy -Słowa Gumball'a pewnie miały uspokoić Anais, ale to ją tylko jeszcze bardziej rozzłościło. Uderzyła pięścią w biurko, na co my odskoczyliśmy od niej przestraszeni.
-D-dobra, dobra! Pójdziemy teraz!- Powiedziałem zestresowany. Co jak co, ale mimo tego że była młodsza o całe 6 lat, to od zawsze bałem się jej, kiedy wpadała w złość, na przykład tak jak teraz.

Nagle usłyszeliśmy mamę z dołu, wołała nas na obiad.
-Pójdziemy po obiedzie -Gumball uśmiechnął się chytrze po czym wstał.





~Cereal

God, we're so gay | Gumwin | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz