9.

2.4K 151 44
                                    

W nocy było spokojnie, Gumball nawet nie wszedł mi do łóżka, jak to miał czasem w zwyczaju. Mój telefon obudził mnie o równej szóstej trzydzieści. Nie spodziewałem się, że wstawanie o pół godziny wcześniej niż zwykle będzie jeszcze bardziej cięższe niż wstawanie o siódmej. Leżałem tak jeszcze chwilę, myśląc czy serio muszę wypełnić swój plan.. W końcu zdecydowałem, że tak. Gumball na to zasłużył. 

   Zwlokłem się leniwie z łóżka, ocierając rączkami nadal zaspane oczka. Dla pewności sprawdziłem jeszcze czy starszy brat się obudził. Niby miał jeszcze większe problemy z wstawaniem rano niż ja, ale wolałem się upewnić. Wszystkiego dowie się w szkole.              Podszedłem do szafy, z której wyciągnąłem ubrania. Jako iż dzisiaj było słonecznie, postanowiłem wyciągnąć cienki szary sweterek z rękawami aż do łokci, na których poziomo ciągnęły się dwa czarne paski, czarne ogrodniczki z krótkimi nogawkami, a do tego wszystkiego białe skarpetki, które prawie sięgały do kolan.

    Wyszedłem z pokoju, ziewając co chwilę. Zazwyczaj na tym korytarzu panował wielki chaos, kłótnie kto pierwszy pójdzie do łazienki, nie zapominając już o małych bójkach z rodzeństwem, a czasem nawet z Panem tatą. Uśmiechnąłem się delikatnie na to wspomnienie. W sumie zaczynałem dostrzegać plusy w wcześniejszym wstawaniu. W łazience umyłem twarz, zęby i uczesałem swoje rude włosy. Po wszystkim zszedłem na dół do kuchni. Kątem oka zobaczyłem zegarek wiszący na ścianie, czego szybko pożałowałem. Zostało mi piętnaście minut do autobusu! Niestety nie tego szkolnego.. Szybko sięgnąłem po wszystkie potrzebne rzeczy do zrobienia płatek z mlekiem. Nalałem mleka i nasypałem górkę czekoladowych chrupek. Starałem się zjeść je jak najszybciej, późniejszego autobusu nie było. Zajęło mi to jakieś pięć minut, ale musiałem jeszcze spakować rzeczy do swojego zielonego plecaka. Kilka zeszytów, jeszcze mniej książek, jakiś długopis i pieniądze na lunch. Założyłem plecak, chwyciłem za telefon i wybiegłem na przystanek.

Idealnie. Wystarczyło poczekać jakieś trzy minuty i autobus już podjechał. Wsiadłem do niego, rozglądając się. Nie było w nim dużo osób, zważając na to, że dochodziła siódma. Zazwyczaj nie jeździliśmy autobusami, no chyba, że szkolnymi. Usiadłem na końcu, przeglądając coś na telefonie. Gumball powinien się zaraz obudzić. Pewnie będzie pisać gdzie jestem. Zawsze jeździliśmy w sumie razem.  Dotarłem do szkoły w dziesięć minut. Szybkim krokiem poszedłem do szkoły, od razu szukając Tobias'a.

   Dobrze wiedziałem, że będzie tutaj tak wcześnie przez to, że całkiem przypadkiem razem z Gumball'em podsłuchaliśmy rozmowę chłopaka z dyrektorem Brown'em. Dostał karę za to, że zniszczył boisko szkolne, kopiąc tam dość dużą dziurę. Ponoć chciał tam wrzucić, po czym zakopać zeszyty z pracą domową Joe'go, tym samym wrabiając go w to, że nie zrobił swoich zadań. Prawda, że chamsko? Taki był Tobias.. I teraz przez dwa tygodnie musiał przychodzić wcześniej do szkoły niż wszyscy.      Idąc pustym jeszcze korytarzem szkolnym, usłyszałem dźwięk wiadomości, przez co zatrzymałem się, chcąc zobaczyć kto to. Pewnie braciszek. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i sprawdziłem. Nic bardziej mylnego.

"Gdzie ty jesteś!?? Dlaczego nie ma Cię w domu??"
"Ej gdzie są fajki?
"Czekaj... Czy wziąłeś je ze sobą!?? Ty dupku, zobaczysz, jak Cię dorwę to cię tak zajebię, że matka cię nie pozna!"
"Geez, żartowałem. Odpisz w końcu"

Wiadomość za wiadomością..Kiedy już miałem  brać się za odpisanie mu, ktoś mi w tym przeszkodził, zasłaniając moje oczy dłońmi. Szybko zablokowałem telefon.
- Zgadnij ktoo~? - Usłyszałem głos Tobias'a. Trochę logiczne, tylko my byliśmy w budynku, nie licząc nauczycieli. Zaśmiałem się cicho.
- Przecież wiem, że to ty Tobias. - Na moją odpowiedź odsunął swoje ręce, a ja odwróciłem się w jego stronę z szerokim uśmiechem.
- Hejka~
- Co tu robisz? - Zapytał ciekawsko. - Tak wcześnie..?
- A ty? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie, nadal z uśmiechem, oraz podniesioną brwią.
- Umm.. Mam karę - Podrapał się po tyle głowy, jakby zakłopotany.
- Cooo?? Ale jak too~? - Zaśmiałem się ironicznie.

W odpowiedzi Tobias przycisnął mnie lekko do szafek, przysuwając się do mnie dość blisko.
- Gadaj, ty na pewno coś o tym wiesz. - Powiedział groźnym tonem. Nie przejąłem się tym za bardzo, wręcz przeciwnie. Dałem mu szybkiego buziaka w policzek. Musiałem go jakoś przytrzymać przy sobie do czasu, aż Gumball będzie w końcu w szkole.
- Może wiem, może nie wiem. To nic nie zmienia. Idziemy za szkołę zapalić? - Ten jakby zapomniał o naszej rozmowie, zgodził się od razu. Odsunął się ode mnie i bez słowa poszliśmy do wspomnianego wcześniej miejsca, gdzie usiedliśmy na ziemi pod ścianą. Każdy z nas wyjął swojego papierosa. Odpaliliśmy je moją zapalniczką i tak zaczął się ten wspaniały relaks. Przerwał go dźwięk kolejnej wiadomości od brata.

"Jesteś w szkole? Nigdzie cię nie widzę"

No w końcu.

"Jestem za szkołą"

Odpisałem mu po czym schowałem telefon do plecaka. Usiadłem bokiem na udach chłopaka.
- Tak jest wygodniej~ - Uśmiechnąłem się do niego zadziornie, ten jedynie odwzajemnił uśmiech, kładąc swoją dłoń na moim tyłku. Chciałem jak najszybciej dopalić coraz mniejszego papierosa, żeby Gumball mógł zobaczyć nas w tej pozycji. Raz się zakrztusiłem, przez co nie chciałem go już. Zgasiłem go o ziemię, patrząc na Tobias'a załzawionymi oczkami jak zbity pies.
- Hahah musisz się jeszcze dużo nauczyć młody - Zaśmiał się uroczo. Cholera, Gumball też się śmiał..
- No i co - Burknąłem jakby obrażony. Braciszek powinien tu zaraz być, dlatego..
  Skrzyżowałem ręce na jego karku, co poskutkowało zbliżeniem się mojej twarzy do jego. Kątem oka widziałem jak wyrzuca gdzieś na bok swojego wypalonego papierosa. Następnie wtula mocniej w siebie. Byliśmy na tyle blisko siebie, że moje usta stykały się z jego kącikami ust.

I wtedy dupek mnie pocałował. Gdybym nie robił tego dla Gumball'a, nie siadałbym na niego i odepchnąłbym go od razu. Odwzajemniłem to niepewnie, jednak on był pewniejszy siebie. Spróbowałem mu dorównać, co poskutkowało małą walką o dominację. Na szczęście nie wkładał mi języka do ust, wyśmiałby mnie...Kolejny kurwa raz.

   Usłyszałem tupot stóp, które nagle gwałtownie ustały. Obaj z Tobias'em przerwaliśmy pocałunek i odwróciliśmy się w stronę chłopaka z niebieskimi, roztrzepanym włosami. Był w szoku, chociaż jego twarz wyrażała więcej emocji. Gniew..pomieszany ze smutkiem..?
- Kurwa Tobias, widzę że się od nas nie odczepisz!? - Nagle wybuchnął. Podszedł do nas, mnie podniósł za bluzę i odepchnął na bok.
   Z Tobias'em zrobił podobnie, jednak jemu nie darował. Uderzył nim o ścianę, a ja patrzyłem na nich przestraszony, kiedy Gumball nagle zrobił coś niespodziewanego. Po prostu.. Puścił go i odszedł ze spuszczoną głową. Razem z Tobias'em patrzyliśmy w szoku jak odchodzi.
- Too.. Ja spadam - Uśmiechnął się nerwowo i odszedł szybkim krokiem w stronę wejścia szkoły. Pobiegłem za bratem.




~Cereal

God, we're so gay | Gumwin | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz