Nudziłem się sam w domu.. Myślałem tylko o tym, żeby to wszystko się skończyło, żeby Penny dała nam spokój, żeby Gumball znów mógłby być bezproblemowo przy mnie...Żebym mógł wyznać mu co czuję. Tak. Chciałem wykonać ten pierwszy ruch. On nadal nie odpisywał, a ja martwiłem się coraz bardziej. W głowie miałem same czarne scenariusze. Zupełnie tak jak mama, kiedy wracamy później niż mieliśmy. Czy był nadal na mnie zły, czy może coś mu się stało? Lub ta psychopatka mu coś zrobiła??Usłyszałem z dołu jak ktoś wchodzi do domu. Pełen nadziei pognałem w tamtą stronę. Niestety, to nie był Gumball.
-Co ci? - Zapytała młodsza siostra, zdziwiona moim zachowaniem.
- Po prostu martwię się o Gumball'a. Od rana go nie widziałem i mi nie odpisuje, co jak mu się coś stało? Wszystko jej wina, pewnie zrobiła mu krzywdę - Mówiłem na jednym wdechu, chodząc zestresowany po salonie.
- Ej, uspokój się. Na pewno wróci. Więcej cierpliwości. - Próbowała mnie uspokoić, co po części jej się udało. Zostawiła swój plecak przy kanapie, na której następnie mnie posadziła. Po chwili zrobiła to samo.
- Posiedzimy i poczekamy. Rodzice za niedługo powinni wrócić. - Westchnąłem ciężko, po raz setny sprawdzając z nadzieją wiadomości. Na darmo.Z każdą minutą stresowałem się coraz bardziej, co zauważyła Anais.
- Dobra..To może jednak spróbujemy zadzwonić? - Wstała i podeszła do telefonu wiszącego na ścianie. Wybrała numer starszego brata i przyłożyła słuchawkę do ucha. Oparła się o ścianę i bawiąc się kablem, patrzyła na mnie, a ja na nią. Nie odebrał..Przez chwilę mogłem zauważyć zakłopotanie na jej twarzy, jednak ta postanowiła udawać silną.
- Skoro nie odbiera, musi być zajęty, prawda? Na pewno wróci, nie martw się - Podeszła do mnie, przytulając się. Usłyszeliśmy otwierane drzwi, za którymi pojawiła się duża postać. Pan Tata..Za nim weszła Pani mama.
- Przywieźliśmy kurczaka~! - Wykrzyknął zadowolony mężczyzna.
- Nie ma może z Wami Gumball'a? - Ci jedynie spojrzeli po sobie zdziwieni.
- Nie, a nie ma go?
- Nie, od rana go nie widziałem. Nie odpisuje i nie odbiera. - Miałem nadzieję, że przejmą się tak samo jak ja, jednak Nicole uśmiechnęła się lekko.
- Nie martw się kochanie, pewnie jest z Penny - Puściła mi oczko, a przez jej słowa zaczęło się gotować.
- Wrócę później. - Powiedziałem zimno i nie czekając nawet na odpowiedź, wyszedłem trzaskając drzwiami. Widocznie sam musiałem go znaleźć.Chodziłem po ulicach miasteczka, pytałem o niego w różnych sklepach, pukałem do każdego znajomego, jednak nikt nie mógł mi pomóc. W końcu znalazłem się przed domem Fitzgeraldów..Mocno zaciskając dłonie w piąstki podszedłem do drzwi, po czym zapukałem stanowczo. Nie musiałem długo czekać. Już po chwili otworzył mi wielki mężczyzna, z groźnym wyrazem twarzy. Ojciec Penny.
- Czy jest Penny? - Mimo złowrogiej miny, nie bałem się go i mówiłem pewny siebie.
- Nie ma jej, już dawno wyszła z domu, pewnie nie długo wróci.
- Nie wie Pan, gdzie.. - Nie dał mi nawet dokończyć zdania, zamykając mi drzwi przed nosem. Westchnąłem ciężko, idąc dalej. Za niedługo powinno robić się ciemno..Cholera. Mimo tego, nie poddałem się i szedłem dalej. Ulżyło mi, kiedy zobaczyłem niebiesko włosego braciszka. Siedział na moście. Na szczęście sam. Podbiegłem do niego, od razu przytulając go jak najmocniej potrafiłem. Tym razem udało nam się nie upaść do zimnej rzeki.
- W końcu cię znalazłem! Tak się o Ciebie martwiłem..! - Ten tylko siedział ze spuszczoną głową. Usiadłem obok niego.
- Hej..? No co jest? - Zapytałem zmartwiony, kładąc swoją dłoń na jego. Ten jednak szybko wyrwał ją, robiąc delikatny grymas.
- Przestań, bo znowu zrobi nam zdjęcia i będzie tylko gorzej. - Warknął. Nie zniechęciło mnie to i powtórzyłem czynność, tym razem trzymając jego dłoń mocniej, uśmiechając się słabo.
- To nie ważne, ona jest tylko przeszkodą, która na pewno się szybko znudzi. Bez urazy Gumball. - Przybliżyłem się do niego jeszcze bardziej - Wiem, że ma na nas haczyk, ale jak powiedziałem, że razem pozbędziemy się problemu, to tak będzie i nie odpuszczę.. - Zamilkłem na chwilę. Mam kontynuować? Stresowałem się, jednak to będzie bez sensu jak teraz skończę.
- I nie musisz przejmować się Tobias'em. Chciałem, żebyś poczuł to, co czulem ja, kiedy widziałem cię wcześniej z Penny. Ugh.. Po prostu zależy mi na Tobie. I to strasznie mocno. - Zacząłem się jąkać i zrobiło mi się strasznie gorąco..Do tego on patrzył mi prosto w twarz...Zawstydzające.
- Kocham cię! I nie jak brata, tylko bardziej - Zakryłem zarumienioną i zawstydzoną twarz dłonią. Zerknąłem na niego spod grzywki, cały czas milczał, jednak po jego minie stwierdziłem, że wydawał się być w szoku, a zarazem szczęśliwszy. Że jaki?
- Od dłuższego czasu chciałem to usłyszeć - Odezwał się w końcu, obejmując mnie.
- Masz rację, jeśli chodzi o Penny - Odsunął się - Razem się jej pozbędziemy. - Na moją twarz wpłynął promienny uśmiech. Gdybyś tylko wiedział...
- Idziemy do domu? Robi się ciemno i wszyscy się o Ciebie martwią..
- Jasne - Wstaliśmy z mostu i poszliśmy w stronę naszego domu. Szliśmy w ciszy, którą jednak postanowił przerwać Gumball.
- Ej Darwin.. Chcesz ze mną chodzić? - Zapytał, jak zwykle na luzie z tym swoim uśmieszkiem. Z ogromnym rumieńcem odpowiedziałem.
- T-Tak - Odważyłem się spojrzeć na niego, odwzajemniają uśmiech. Dotarliśmy do domu w dziesięć minut. Wszyscy siedzieli na kanapie, a Anais widząc najstarszego brata, przybiegła się przywitać.
- Głupek..Wszyscy się martwimy..- Razem z bratem postanowiliśmy przyłączyć się do reszty rodziny i spędzić z nimi trochę czasu.Około godziny dwudziestej drugiej stawałem się coraz senniejszy.
- Dobranoc.. - Wstałem z kanapy, od razu kierując się do naszego pokoju. Wziąłem potrzebne rzeczy i poszedłem tym razem do łazienki, wziąć szybki prysznic. Umyłem się, osuszyłem i ubrałem w pidżamę. Już moglem spokojnie iść spać, gdyby nie Gumball. Złapał mnie na korytarzu, przyciskając do ściany.
-Witaj mój chłopaku - Zaśmiał się, zbliżając do mojej twarzy. Jego zachowanie zdradzało wszystko, i już wiedziałem do czego dąży.
- Guuumball..Jutro, okej? To szukanie Ciebie okropnie mnie wymęczyło -Burknąłem, ale ten mnie nawet nie słuchał. Pewnym ruchem podniósł mnie za tyłek i zaniósł tak do pokoju.
- To może "uczcimy" to, że już wróciłem~? - Następnie rzucił delikatnie na łóżko.~Cereal
CZYTASZ
God, we're so gay | Gumwin | ZAKOŃCZONE
FanfictionA co stałoby się, gdybym powiedziała ci, że nasi ukochani bohaterowie, z bajki "Niesamowity świat Gumballa" podrośli o całe 5 lat? 17 letni Gumball za niedługo skończy 18 lat, Darwin ma już 15, a Anais 9. Pewnie zastanawiacie się, jak przez ten cza...