2

148 22 4
                                    

Zmyłem krew, odkaziłem i nakleiłem plaster.

Stanąłem przed oknem balkonowym. Jaki piękny widok na ogród.
Wystawiłem fotel na balkon i usiadłem na nim. Przyglądałem się powoli nadchodzącemu mroku. Zamknąłem oczy i wsłuchałem się w ciszę. Nawet nie zauważyłem, gdy zasnąłem.

***

Otworzyłem powoli oczy. Zorientowałem się, że leżę w nie swoim łóżku, w samych bokserkach. Na moim ramieniu głowę miała Reiko, która wtulała się we mnie i smacznie spała.
- Jesteś u nas drugi dzień i już lądujesz w łóżku z moją siostrą? Brak manier - Rei stojąc w progu drzwi poprawiła okulary.
- Nie powinnaś spać? Jest dzień, a z tego co wiem chodzicie do szkoły wieczorowej - spytałem.
- Owszem, ale ja chodzę spać później. Wczoraj zasnąłeś na balkonie, więc poprosiłam Reiko przed wyjściem do szkoły by zajęła się tobą, jednak nie o takie rezultaty mi chodziło.
- Ja naprawdę nie mam z tym nic wspólnego - tłumaczyłem się - przecież spał– -
- Zamilcz już. Nie chce mi się słuchać twojej gadki - okularnica wyszła z pokoju.
- Rei zawsze jest nie w porę - mruknęła Reiko, która właśnie się przebudziła.
- Co ja robię u ciebie w pokoju?! - krzyknąłem. Chciałem opuścić łóżko, ale wtedy kapeluszniczka usiadła, odkrywając z kołdry swój nagi biust. Zasłoniłem twarz kołdrą i zarumieniłem się.
- Nie chowaj się! - ściągnęła za mnie nakrycie, przez co moja twarz była jeszcze bardziej czerwona. Odwróciłem głowę w bok. Reiko przysunęła się do mnie i przytuliła. To było... podniecające? Nie żeby ciągnęło mnie do tej zboczonej wariatki, ale ona była naga a ja jestem mężczyzną!
- R-reiko... co ty robisz? - spytałem skrępowany.
- Przytulam cię. A co, chcesz więcej? - zaśmiała się.
- Nie! Muszę iść do toalety - wyrwałem się z objęć dziewczyny i wyszedłem z pokoju.

Natychmiast skierowałem się we wcześniej wspomniane miejse. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, zamykając je z trzaskiem. Oparłem się o nie dłońmi i odetchnąłem z ulgą.
- Co ty tu robisz? - usłyszałem głos za plecami. Zarumieniony odwróciłem się i zobaczyłem Shun w wannie, z kamiennym wyrazem twarzy.
- W-wybacz, już wychodze... - chciałem wyjść, ale poczułem jak ręka dziewczyny ściska mój nagarstek.
- Zadałam pytanie - powiedziała poważnie.
- Uciekałem od Reiko, szybko biegłem i no... przepraszam - wyjaśniłem.
- Jak już tu jesteś, to umyjesz mi plecy - dziewczyna pociągnęła mnie w stronę wanny. Weszła do niej i podała mi gąbkę.
"Chyba nie mam wyjścia" pomyślałem i wziąłem się do roboty. Chcę mnieć to jak najszybciej za sobą.
- Słyszałam, że spałeś u Reiko - zaczęła Shun.
- Tak, ale to nie z wyboru - westchnąłem.
- Gdyby mogła, to zgwałciłaby kota - mruknęła blondynka a ja zaśmiałem się pod nosem. Nagle, złapała mnie za rękę i wciągnęła do wanny.
- Sh-shun! C-co ty robisz? - zacząłem się jąkać i rumienić.
- Mam ochotę na świeżą, ciepłą, ludzką krew - dziewczyna wgryzła mi się w szyję. Bolało, przez cały czas bolało. Po krótce, drzwi otworzyły się z wielkim hukiem. Do łazienki wparowała Ayako.
- Shun! Ty głupia wampirzyco! - zielonooka podeszła do nas i wyrwała mnie z objęć Shun. Przerzuciła mnie przez ramię, wzięła mój szlafrok i wyszła trzaskając drzwiami.

Weszliśmy do mojego pokoju. Dziewczyna postawiła mnie na ziemi i podała mi szlafrok.
- Dzięki - powiedziałem i założyłem go.
- Może wyjdziemy później na kawę? - spytała Ayako.
- Chyba muszę odmówić. Wykorzystasz to, by wypić ze mnie krew - spojrzałem na nią morderczym spojrzeniem i wyszedłem z pokoju, kierując się do kuchni.

Gdy zszedłem na dół, we wcześniej wpomnianym miejsu zastałem Rei i Kayo.
- Yuji, pomożesz mi z ciasteczkami? - spytała dziewczyna o fioletowych włosach.
- No okej - odparłem.

***

Wieczór. Wszyscy szykujemy się do szkoły. Zakładając mundurek rozmyślałem o tym, jak to tam będzie. I ile tu pożyję. Co prawda, miały mnie nie zabijać, ale z nimi to nic nie wiadomo.
- Gotowy? - spytała Rei stojąca w progu drzwi.
- Tak - wziąłem teczkę z książkami i razem z dziewczyną zszedłem na dół.

***

Druga przerwa. Siedzę na ławce na korytarzu i zamyślony wpatruję się w ścianę. Wtedy mój brzuch zawołał o jedzenie. Powoli wstałem i udałem się w stronę automatu. Gdy przemierzałem tę drogę, potknąłem się o nogi jakiegoś ucznia. Myślałem, że upadnę na podłogę i inni będą się ze mnie naśmiewać, ale ktoś mnie złapał. Poczułem zapach męskich perfum, więc bez patrzenia na twarz wybawiciela zorientowałem się, że to chłopak.
- Nic ci nie jest? - spytał. Spojrzałem na niego. Czarne włosy i szare oczy. Przystojny.
- Nie, nic - stanąłem przed chłopakiem - dziękuję. -
- Nie ma za co - uśmiechnął się - jestem Yori, a ty? - spytał i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Yuji - uścisnąłem jego dłoń - miło mi - posłałem uśmiech w jego stronę.
- Mi również - odwzajemnił gest - gdzie idziesz? -
- Do automatu. Idziesz ze mną?
- Jasne! -

***

Kindan no 666 || Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz