- Teleportujmy się, szybko! - Sakamaki próbowały nas schwytać, ale byliśmy szybsi.
***
- Udało się - powiedział Yori, gdy znajdowaliśmy się w rezydencji Mukami - już myślałem, że będę martwy, dziękuję Yuiji! - uśmiechnął się do mnie.
- Nie ma za co - odwzajemniłem gest.
- Tak czuć od ciebie Sakamaki, że chyba się porzygam - prychnęła brunetka.
- Nie bądź taka niemiła, Yumi! On mnie uratował! - oburzył się Yori.
- To może dlatego, że dzisiaj zaatakowała mnie jedna z nich - podrapałem się po karku.
- To też jej robota? Powiedz tylko która, a ją zabiję, kociaczku - podeszła do mnie blondynka i wskazała na moją szyję.
- Tak - odpowiedziałem.
- To może się przedstawimy - powiedziała dziewczyna, o czarnych u nasady, a białych na końcach włosach - ja jestem Ryoko, najstarsza z sióstr - wskazała na siebie - w drugiej kolejności, ten głupi i natrętny loczek, Kou - jej dłoń skierowała się na blondynkę - jako trzecia, Yumi - brunetka kiwnęła głową - i najmłodsza, Azumi - spojrzała na dziewczynę w bandażach.
- Zostaniesz u nas? - spytała Kou.
- Nie, nie, ja będę wracał do domu - uśmiechnąłem się nerwowo. Chciałem już wyjść, ale na drodze stanęła mi Yumi.
- To było pytanie retoryczne - warknęła, a ja głośno przełknąłem ślinę.
„Było zostać u Sakamakich" pomyślałem i spojrzałem na brunetkę.
- Kou, zaprowadź go do pokoju - powiedziała Ryoko.
- Oczywiście! - blondynka złapała mnie za rękę i pociągnęła na górę.
- Czy jest wolny pokój obok Yoriego? - spytałem pełen nadziei.
- Chyba jest, ale - przybliżyła się do mnie - zawsze możesz spać ze mną - uśmiechnęła się.
- Wolę sam - odpowiedziałem niepewnie.
- Ten będzie twój, akurat obok kociaczka - dziewczyna otworzyła drzwi, i zobaczyłem przed sobą piękny pokój, w odcieniach bieli, czerni i szarości. Duże łóżko, okno i szafa, oraz białe biurko. Po prostu idealny.
- Podoba się? - spytała moja towarzyszka.
- Tak, jest cudowny - odparłem z zachwytem.
- Na tym łóżku - podeszła do mnie bliżej - będziemy robić różne, zakazane rzeczy - szepnęła mi do ucha.
- Czyżby? - poczułem, jakbym nie ja wypowiedział to słowo. Dziewczyna odsunęła się ode mnie. W jej oczach zobaczyłem przerażenie i zdziwenie.
- Rozgość się - uśmiechnęła się nerwowo i zeszła na dół.Co się za mną dzieje? Mam wrażenie, że nie jestem sobą, że jest we mnie ktoś jeszcze. Ktoś, kto chce wyjść, pokazać się. Momentami czuję, jak przeszywa mnie negatywna energia, i nie rozumiem dlaczego. Trochę to niepokojące,
ale na razie nie chcę nic nikomu mówić. Może sam znajdę na to rozwiązanie.Usiadłem na łóżku i rozejrzałem się jeszcze raz po pokoju. Kojarzy mi się z tym, w którym mieszkałem w Kościele.
Moi rodzice... oni na pewno nie są źli. Pomimo, iż byłem bardzo mały gdy mnie oddali, nie tak ich pamiętam. Czuję, że kochali mnie, i rozstanie było trudne. Chciałbym się z nimi spotkać.
- Yuiji! - w progu drzwi stanął Yori - dziewczyny robią obiad, zjesz z nami, prawda? - pokazał swoje śnieżnobiałe zęby.
- Jasne - lekko uniosłem kąciki ust.
- Coś cię trapi? - chłopak usiadł obok mnie.
- Nie, wszystko w porządku.
- Na pewno?
- Tak, nie przejmuj się.
- Obiad zaraz będzie, chodźcie - w drzwiach stanęła Ryoko.
- Już idziemy! - Yori złapał mnie za nadgarstek i wyprowadził z pokoju.***
Dziwnie się czułem, jedząc posiłek z siostrami Mukami. Miałem wrażenie, że każda z nich bacznie mi się przygląda. O co im chodzi? Przecież tylko jem.
- Możecie przestać się na niego gapić? Pewnie go to denerwuje - zwrócił im uwagę mój przyjaciel, który również to zauważył. Dziewczyny zakłopotały się i skierowały twarze w talerze. Podziękowałem mu spojrzeniem, na co on z uśmiechem skinął głową.***
Nastała noc. Wróciliśmy ze szkoły o dwudziestej trzeciej, bo tak kończymy zajęcia, oporządziliśmy się i poszliśmy spać, lecz ja nie mogłem zasnąć. Dziwnie się czułem, jakby coś miało się we mnie przebudzić. Nie teraz, ale za jakiś czas.
Kiedy tak rozmyślałem, usłyszałem stukanie w szybę. Odwróciłem głowę w stronę okien i zobaczyłem Shun stojącą na balkonie. Niechętnie wstałem, i wyszedłem do dziewczyny.
- Czego chcesz, po co tu przyszłaś? - zmierzyłem jej ciało od góry do dołu.
- Musisz stąd uciekać - powiedziała, a jej ton głosu był bardzo poważny.
- Niby dlaczego? Jeszcze mi powiesz, że mam do was wrócić? - prychnąłem.
- Nie mamy czasu na wyjaśnienia, to jeszcze nie ta pora. U nas będziesz bezpieczny.
- Jestem dla was tylko bankiem krwi. Wolę już spać pod mostem, niż mieszkać z wami - odwróciłem głowę w drugą stronę, by nie patrzeć na Shun.
- Nie masz tutaj nic do gadania - dziewczyna objęła mnie i przeteleportowała nas do rezydencji sióstr Sakamaki.***
- Tam zostały moje rzeczy! - wrzasnąłem na nią - i Yori... nic mu nie powiedziałem! -
- Wszystko to zostało już załatwione - podeszła do nas Rei - rzeczy znajdują się w twoim pokoju, a twój przyjaciel został poinformowany o tym, że wróciłeś do nas. -
- A co z siostrami Mukami?
- Yori ma za zadanie powiedzieć im, że to była tylko jedna noc, i że z samego rana udałeś się do domu.
- Dobrze. To ja pójdę do siebie. -Yori POV
- Yuiji nad ranem wrócił do domu - powiedziałem, gdy jadłem z dziewczynami śniadanie.
- Cholera! - Yumi uderzyła pięścią w stół.
- Żartujesz, kociaczku? - w oczach Kou widziałem przerażenie.
- Niemożliwe... moje cierpienie się zakończy... - Azumi spojrzała na swoje bandaże.
- Musimy go znaleźć! - Ryoko wstała gwałtownie.
- Zaczekajcie! O co chodzi? - też zerwałem się na równe nogi. Nastała cisza, którą po chwili przerwała Kou.
- Mamy podejrzenia, że Yuji to Daimon - jej ton i spojrzenie były tak poważne, jak nigdy dotąd.
- D-daimon? Nie wierzę... on jest taki miły! On nie może być Daimonem! - wrzasnąłem.
- Daimon - o ścianę opierała się Shun - wampir zniszczenia, który został zapieczętowany przez Kościół. -
- To wy go macie, prawda?! - Yumi podbiegła do niej i złapała za szyję, podnosząc do góry.
- Yumi, puść ją! Niczego się takto nie dowiemy! - krzyknąłem. Po chwili namysłu, brunetka ją puściła.
- Najpierw dystans - powiedziała Sakamaki, a Yumi się odsunęła - musiałam go okłamać, że jego rodzice to potwory, które oddały go do Kościoła by coś z niego wyrosło. -
- A jaka jest prawda? - dopytywałem.
- Rodzice bardzo go kochali. Kiedy Yuji się urodził, dokładnie sześć dni po tym obudził się w nim Daimon, zabijając dwie pielęgniarki i lekarza. Jego matka wraz z ojcem wiedzieli, że to Daimon. Wiedzieli, że ich dziecko posiada w sobie legendarnego wampira zniszczenia. Żeby go zapieczętować, oddali go do Kościoła, razem ze szkatułką zamkniętą na klucz.
- Co w niej jest?
- Tego nie wiemy. Ale jedno jest pewne - nie dali do szkatułki klucza, przez co Kościół nie mógł jej otworzyć. Jednak, klucz jest w skórze Yujiego, dokładnie w lewej ręce.
- Musimy mu o tym powiedzieć!
- Nie! - obok Shun pojawiła się Ayako - nie wiadomo, co jest w tej szkatułce! Jeśli Daimon się przebudzi, to będzie nasz koniec! -
- Nie wiecie jak go pokonać?! - wrzasnąłem.
- Niestety nie - głos zabrała Ryoko - w całej wampirzej historii, był tylko jeden Daimon, ale człowiek w którym był zmarł. Geny musiały się znajdować w rodzicach Yujiego, inaczej Daimon nie narodziłby się na nowo. -
- Musimy go ocalić! - w moich oczach zebrały się łzy.
- Jakoś napewno nam się uda - Shun położyła rękę na moim ramieniu - ale nic mu nie mów, dobrze? -
- Dobrze - otarłem pojedyncze łzy.***
CZYTASZ
Kindan no 666 || Diabolik Lovers
FanfictionRodzice oddali swojego syna do Kościoła, jak był niemowlęciem. Nazywa się Yuji Komori. Gdy dorósł, został przygarnięty przez Karlheizna. Mężczyzna kazał mu mieszkać ze swoimi sześcioma córkami - Shun, Rei, Ayako, Reiko, Kayo i Suzu Sakamaki. Okazuje...