6

95 13 12
                                    

- Jakoś napewno nam się uda - Shun położyła rękę na moim ramieniu - ale nic mu nie mów, dobrze? -
- Dobrze - otarłem pojedyncze łzy.

***

Yuji POV

- Gdzie Ayako i Shun? - spytałem Kayo, która piekła ciasteczka w kuchni.
- Niestety nie wiem - pokręciła przecząco głową - Teddy, może ty coś wiesz? - spojrzała na misia - on też nic nie wie. -
- No dobrze, dzięki - uśmiechnąłem się i usiadłem przy stole, opierając podbródek na splecionych palcach dłoni.
- Coś cię trapi? Teddy mówi, że herbatka ci pomoże - zerknąłem spod byka na Kayo.
- Nic mi nie jest - odparłem.
- Na pewno? Może jednak chcesz herbatki?
- Nie chcę - gdy wypowiadałem te słowa, mój głos był ochrypnięty i niski, wręcz przerażający. Dziewczyna odsunęła się ode mnie i poszła doglądać ciasteczek. Ja natomiast, udałem się do swojego pokoju.

Spod łóżka wyjąłem szkatułkę, którą dostałem od rodziców, gdy oddawali mnie do Kościoła. Tylko, dlaczego nie dali do niej klucza? Tak bardzo chciałbym ich zobaczyć.

Postawiłem przedmiot na biurku i bacznie mu się przyglądałem. W pewnym momencie, poczułem ból w lewej ręce. Syknąłem i spojrzałem na nią, ale nie było ani zadrapania.
- Co się stało? - do pokoju weszła Shun.
- Nic takiego, tylko strasznie zaczęła mnie boleć ręka.
- Która?
- Lewa.
- Gdzie? Pokaż - Shun podeszła do mnie.
- Tutaj - pokazałem dziewczynie miejsce bólu. Lekko wyszczerzyła oczy.
- Coś nie tak? - spytałem.
- Wszystko dobrze - odparła.
- Wiesz, mam wrażenie, jakby coś mnie uwierało w tej ręce, jakby coś mi siedziało tam.
- O czym ty mówisz, Yuji? Tylko ci się wydaje - rzuciła szybko - pójdę po opatrunki - wyszła z pokoju.

Shun POV

Muszę o tym szybko poinformować dziewczyny! Jeśli Yujiemu przyjdzie do głowy pomysł sprawdzenia, czy czegoś tam nie ma, może być problem!

Zbiegłam na dół i zobaczyłam, że wszystkie siedzą przy stole i jedzą ciastka zrobione przez Kayo.
- Mamy problem - siostry spojrzały na mnie.
- Jaki? - spytała Ayako.
- Yuji zaczyna odczuwać obecność klucza w jego ręce.
- To niemożliwe! - Rei zerwała się na równe nogi - Karlheinz mówił, że klucz jest dobrze włożony i nie powinien go odczuwać! -
- Sama nie mam pojęcia jak to się stało! Ale jeśli go znajdzie, będziemy miały kłopoty! -

Yori POV

- Podsumujmy fakty - zacząłem, gdy siedziałem z siostrami Mukami przy jednym stole - dzięki Shun mamy już pewność, że Yuji to Daimon - zacisnąłem pięści.
- Wiemy też, że chłopak ma podejrzaną szkatułkę, w której może się znajdować cokolwiek - głos zabrała Yumi.
- Yuji mieszka u Sakamakich, jestem tego pewna - powiedziała Ryoko.
- Z tego co wiem, Karlheinz znał dobrze jego rodziców, więc zapewne wziął go z Kościoła, by móc go pilnować - ton głosu Azumi był bardzo poważny.
- Albo żeby go zbudzić - Ryoko złapała się za podbródek.
- Czemu miałby to robić? - spytała Kou.
- Nie wiem, ale Karlheinz jest do tego zdolny. Może myśli, że stworzy tym nowy świat, na jego warunkach - odpowiedziała Ryoko.
- To niedorzeczne - mruknąłem - myślę, że raczej próbuje go chronić. -
- Może w tej szkatułce jest coś, co naprowadzi nas na jego rodziców? - Kou spojrzała na nas.
- To nie najgłupszy pomysł - Yumi skinęła głową.
- Też tak uważam - zabrałem głos - w końcu, jego rodzice na pewno chcieliby go zobaczyć. -
- Niechętnie to mówię, ale chyba trzeba będzie obgadać to z siostrami Sakamaki - powiedziała Ryoko.
- Racja - odparliśmy chórem.

Yuji POV

Gdzie ta Shun? Miała przynieść opatrunki, a ta ręka boli coraz bardziej. Ciągle mam wrażenie, że coś siedzi mi pod skórą. Czuję, że muszę to sprawdzić.

Nacisnąłem palcem na bolące miejsce. To bardzo bolało, ale poczułem coś.
- Muszę to zrobić - westchnąłem i wyjąłem sztylet z kieszeni. Jego pokrowiec włożyłem między zęby, żeby przypadkiem z bólu nie zrobić sobie krzywdy. Naszykowałem apteczkę.
„Teraz" pomyślałem i wbiłem ostrze w skóre. Syknąłem. Ból był ogromny, mimo to, nie poddawałem się. Przeciągnąłem sztylet po długości, a do moich oczu napłynęły łzy. Krew się lała, modliłem się by dziewczyny jej nie wyczuły. Ujrzałem coś srebrnego w miejscu rozcięcia. Wziąłem szczypce i włożyłem w ranę. Zacząłem w niej grzebać, łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a zęby zaciskać się na pokrowcu. Po chwili poruszania, poczułem luz. Z rany wyjąłem mały, srebrny kluczyk. Odłożyłem go na biurko i zająłem się raną. Oczyściłem ją, zaszyłem i zabandażowałem. Wytarłem klucz z krwi. Mój wzrok skierował się na szkatułkę.
- Czy ten kluczyk to... - wyszczerzyłem oczy - muszę to sprawdzić - włożyłem kluczyk w zamek.

Shun POV

- Jeśli Yuji się przebudzi, pomoc Mukamich będzie niezbędna - powiedziała Rei.
- Niestety - prychnęła Suzu.
- Tylko, co musimy zrobić, by uratować mojego słodziaka? - spytała Reiko.
- Jeśli nie uda nam się go zapieczętować - zaczęłam - będziemy musiały go zabić. -
- Żartujesz! - Ayako wstała od stołu.
- Nie - pokręciłam przecząco głową - jego moc jest tak potężna, że może zniszczyć ziemię. Słyszałam jeszcze, że wybiera sobie ludzi, których zmieni w wampiry i będą żyli na tym świecie. -
- To tylko nieliczna grupa, która później ma rosnąć w siłę - głos ponownie zabrała Rei.
- Co jest ich celem? - spytała Kayo.
- Podbicie naszej planety - Ayako zacisnęła pięści - nie możemy do tego dopuścić! -
- Tak! - odpowiedziałyśmy chórem.

Yuji POV

Po chwili namysłu i kilku głębokich wdechach przekręciłem klucz w zamku.
- Otworzyła się... - niedowierzałem. Złapałem za pokrywkę szkatułki i uniosłem ją. W środku był list i małe pudełeczko. Postanowiłem wziąć najpierw list. Wyjąłem go z koperty i zacząłem czytać.

„Drogi Yuji,
Jeśli czytasz ten list to wiedz, że ja i tata bardzo się z tego cieszymy. Czy Karlheinz już Cię odebrał z Kościoła?
Pewnie zastanawiasz się, dlaczego Cię oddaliśmy. Na chwilę obecną nie mogę Ci tego wyjawić. Nie wiem również, jak to się stało że znalazłeś klucz do szkatułki. Opowiesz nam wszystko, jak nas odwiedzisz. Z tyłu listu jest mój numer telefonu. Gdy odbiorę telefon,
powiedz „est mihi primum et ultimum filium Yuji."* Wtedy będę wiedziała, że to na pewno Ty. Proszę, dopilnuj by nikt nie wiedział o tym, że dostałeś się do szkatułki, i że czytasz ten list. Proszę, zadzwoń.
Kochamy Cię,

Masako i Hayate Komori"

Siedziałem chwilę w ciszy, nie wiedząc co powiedzieć. Shun mnie okłamała. Moj rodzice mnie kochają, i chcą mojego dobra. Muszę do nich zadzownić.

Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer podany z tyłu listu. Po trzech sygnałach, ktoś odebrał.
- Halo? - odezwał się kobiecy głos.
- Est mihi primum et ultimum filium Yuji. -

***

*Est mihi primum et ultimum filium Yuji - To ja, twój pierwszy i ostatni syn, Yuji.

Kindan no 666 || Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz