- Halo? - odezwał się kobiecy głos.
- Est mihi primum et ultimum filium Yuji. -***
- Yuji... - głos kobiety się załamał. - Yuji, mój synu... - słyszałem, że zaczęła płakać.
- Spokojnie, mamo. Chcę się z wami spotkać, teraz - powiedziałem pewnie.
- Adres to [...]
- Dobrze, zaraz przyjdę - rozłączyłem się i zszedłem na dół.
- Nie możemy mu o tym powiedzieć! Chcesz zniszczenia?! To będzie samobójstwo! - usłyszałem głos Ayako. Stanąłem na parterze i popatrzyłem na dziewczyny siedzące przy stole. Spojrzały na mnie - o, Yuji, wybierasz się gdzieś? - spytała Shun.
- Idę na miasto.
- Może pójdę z tobą?
- Nie, nie trzeba.
- Nie daj się prosić, Yuji - dziewczyna złapała mnie pod rękę. Poczułem, jak ktoś przejmuje władzę nad moją kończyną i szybkim ruchem ją zabiera. Spojrzałem na blondynkę. W jej oczach widziałem przerażenie. Wybiegłem z domu, i udałem się pod podany adres.Shun POV
Stałam jak wryta. Strach mnie sparaliżował. Kiedy mięśnie moich nóg puściły, upadłam na kolana. Siostry podbiegły do mnie.
- Co się stało? - spytała Rei.
- Wszystko w porządku? - Suzu złapała mnie za ramię.
- Jego oczy... były czarne - dziewczyny popatrzyły po sobie równie przerażone - jego spojrzenie przeszyło mnie strachem na wylot, jakby trafił we mnie piorun... -
- Zanieśmy ją do pokoju - postanowiła Ayako i wzięła mnie na ręce.
- Nie... - powoli zaczęłam wstawać. - Muszę... za nim iść. -Yuji POV
Na prawdę nie rozumiem, co się ze mną dzieje. Boję się samego siebie. Jestem chory psychicznie? A może tylko tak mi się wydaje? To okropne. Nie chcę, by inni się mnie bali. Nie chcę!
Po dziesięciu minutach biegu zorientowałem się, że jestem na miejsu. Stałem przed naprawdę ładnym wierzowcem.
„Mama mówiła, że numer mieszkania to dwadzieścia siedem" pomyślałem i wybrałem przycisk na domofonie. Po kilku sygnałach, usłyszałem kobiecy głos.
- Yuji?
- Tak.
- Już otwieram - rozległ się charakterystyczny dźwięk otwierania drzwi klatki schodowej. Pchnąłem je i wszedłem do środka.Po przebyciu krętej drogi po schodach, zobaczyłem drzwi z numerem dwadzieścia siedem. Stanąłem przed nimi, wziąłem głęboki wdech i zapukałem. Przede mną stanęła moja rodzicielka. Oniemiałem z wrażenia. Piękna blondynka o długich włosach i niebieskich oczach, z których po chwili zaczęły lecieć łzy.
- Yuji! - krzyknęła i wtuliła się we mnie. Uśmiechnąłem się i również ją objąłem.
- Witaj, synu - spojrzałem przed siebie i zobaczyłem wysokiego bruneta, z czerwonymi końcówkami i złotymi oczami. Przystojny.
- Witaj, ojcze - mama puściła mnie, bym mógł uściskać tatę. Byłem naprawdę szczęśliwy, że mogę ich w końcu spotkać.
- Wejdźmy do środka - powiedziała kobieta.- Naprawdę się cieszymy, że u nas jesteś - mama podała herbatę.
- Ja też! - uśmiechnąłem się.
- Jak ci się żyje u Sakamakich? - spytał tata.
- Dobrze - odpowiedziałem - chociaż... - spuściłem głowę.
- Chociaż? - mama usiadła na kanapie.
- Ostatnio dzieje się ze mną coś dziwnego - wydusiłem lekko skrępowany.
- To znaczy? Powiedz dokładnie, co się dzieje - powiedział tata.
- Są takie momenty, że kiedy się zdenerwuję, mówię jakby nie swoim głosem, przez co dziewczyny się mnie boją. Mam wrażenie, że w moim ciele jest ktoś jeszcze... - wyjaśniłem - wiecie coś może o tym? - spojrzałem na rodziców. Mieli zrezygnowane miny.
- Na razie nie możemy ci nic powiedzieć - westchnęła moja rodzicielka - to jeszcze nie ten moment. -
- Ale ja muszę wiedzieć! - krzyknąłem.
- Yuji, nie podnoś głosu na matkę! - fuknął ojciec.
- Bo co? - znowu coś przejęło nade mną władzę. Mój wzrok skierował się na mamę. Była przerażona.
- Przepraszam... - złapałem się za głowę.
- To nie twoja wina, synu - tata poklepał mnie po głowie.
- Więc czyja? - spojrzałem na niego.
- To nie jest odpowiedni moment. Powiemy ci w swoim czasie, a teraz wypijmy herbatę - uśmiechnęła się mama, gdy doszła do siebie.***
Rozległo się pukanie do drzwi. Ojciec wstał, i otworzył je.
- Dzień dobry, jest może Yuji? - usłyszałem głos Shun i zamarłem.
- Nie, nie ma - odpowiedział poważnie tata.
- Ależ proszę nie kłamać - zaśmiała się blondynka. - Czuję jego obecność - dziewczyna w jednej chwili pojawiła się w pokoju.
- Shun! Co ty– - zacząłem, ale wampirzyca mi przerwała.
- Jak na razie to chyba mi należą się wyjaśnienia - złapała mnie za rękę i przeteleportowała nas do rezydencji.- Okłamałaś mnie! - wrzasnąłem, gdy byliśmy już w moim pokoju.
- Dla twojego dobra! - ton głosu dziewczyny był taki sam jak mój.
- Mojego dobra?! Chciałaś zrobić z rodziców potwory w moich oczach! -
- Yuji, to nie tak jak myślisz!
- A niby jak?! - nastała chwila ciszy.
- Nie mogę ci tego powiedzieć - blondynka spuściła głowę.
- Dlaczego?! - podszedłem do niej bliżej i złapałem ją za ramiona.
- Bo nie mogę! - spojrzała na mnie. W jej oczach zobaczyłem łzy, co bardzo mnie zdziwiło. - Chciałabym, ale nie mogę... -
- Przepraszam - podrapałem się po karku. Dziewczyna nagle mnie pocałowała.
- Kocham cię, Yuji. Nie chcę, żeby coś ci się stało, chociaż i tak już za późno... -
- Shun, ja... też cię kocham. I rozumiem, jeśli nie możesz mi powiedzieć - przytuliłem ją. - Ale chciałbym wiedzieć jedno. -
- Zależy co - zaśmiała się.
- Czy ja umrę? - spytałem.
- Możliwe - wampirzyca wtuliła się we mnie.***
CZYTASZ
Kindan no 666 || Diabolik Lovers
FanficRodzice oddali swojego syna do Kościoła, jak był niemowlęciem. Nazywa się Yuji Komori. Gdy dorósł, został przygarnięty przez Karlheizna. Mężczyzna kazał mu mieszkać ze swoimi sześcioma córkami - Shun, Rei, Ayako, Reiko, Kayo i Suzu Sakamaki. Okazuje...