9

53 11 6
                                    

- Co ja przed chwilą powiedziałem? -

Yori i Ryoko stali osłupiali, aż po chwili dziewczyna padła na kolana, cała się trzęsąc.
- Zaczyna się... - powiedziała drżącym głosem.
- Yuji! - do rezydencji wparowała Shun - c-co tu się stało? -
- Daimon... - mruknął Yori.
- Nie... Yuji! - blondynka podbiegła do mnie i mocno przytuliła.
- Spokojnie - powiedziałem uśmiechając się krzywo - nie dam się tak łatwo opętać. -
- Nie znasz jego siły... - Ryoko mówiąc to, spojrzała na mnie przerażona.
- A ty nie znasz mojej.
- Ona ma rację, Yuji - głos zabrała Shun - z resztą, udało mu się ciebie na chwilę przejąć. -
- Ale nie uda mu się znowu. Wracajmy do domu, Shun. -

***

Leżałem w pokoju na łóżku i zastanawiałem się, co będzie dalej. Nie pozwolę temu demonowi mnie przejąć.
- Yuji, jedzenie na stole - w progu stanęła Rei.
- Dobra, ale mam do ciebie pytanie.
- Słucham.
- Czy nie możecie odprawić jakiegoś rytuału, by go zapieczętować albo wypędzić?
- Wypędzenie będzie niemożliwe. Daimon to bardzo silny wampir, i był w tobie od początku, co oznacza że twoje ciało mu pasuje. Zapieczętowanie również może być kłopotliwe, bo tak jak wspomniałam, jest on silny i ciężko się z nim walczy. Jednak możemy spróbować. -
- Dziękuję. -

***

- Chcę podjąć próbę zapieczętowania go - powiedziałem, biorąc do ust makaron.
- Wiesz, że może to mieć odwrotny skutek? - spytała Suzu, i upiła łyk zielonej herbaty.
- Domyśliłem się, że może tak być - spojrzałem na Shun, która sprawiała wrażenie przygnębionej - ale to jedyna szansa, by uniknąć zniszczenia świata. -
- Albo to przyspieszyć - westchnęła Ayako.
- Jako Daimon, na pewno będziesz seksowny - mruknęła Reiko i przejechała ręką po moim policzku. Shun patrzyła na nią z chęcią mordu, na co kapeluszniczka odparła chichotem.
- Nie zgadzam się - Shun wstała od stołu - nie możesz tego zrobić, Yuji! -
- Muszę, kochanie - spuściłem głowę - to jedyna szansa.
- Nie można spróbować inaczej?! Nie ma innych możliwości?! - wampirzyca zaczęła płakać.
- Niestety nie ma - wstałem, podszedłem do niej i przytuliłem ją - nie martw się, dam sobie radę. A jeśli nie, zabijcie mnie. -
Dziewczyny popatrzyły na mnie ze zdziwieniem, i jednocześnie z żalem, współczuciem.
- Zróbmy to. -

***

Stałem w środku wielkiego pentagramu. Pokój oświetlały tylko świece i blask księżyca, który wpadał przez małe, okrągłe okienko. Dziewczyny złapały się za ręce, w których trzymały buteleczki z wodą święconą. Zaczęły odmawiać coś po łacinie, a mnie momentalnie zaczęła boleć głowa. Ból stawał się nie do zniesienia z każdym kolejnym słowem, jakie wymawiały, aż w końcu straciłem przytomność.

Gdy otworzyłem oczy, dookoła mnie było biało. Jedna rzecz przykuła moją uwagę - stojący niedaleko mnie mężczyzna. Stał do mnie tyłem, lecz po chwili się odwrócił i zaczął iść w moją stronę. Stanął przede mną.
- W końcu się spotykamy, Yuji - powiedział niskim, męskim głosem.
- Kim ty... Daimon! - krzyknąłem i popchnąłem go - wynoś się! Daj mi spokój! -
- Nie unoś się tak, chłopcze - zaśmiał się. Myślisz, że jakimś głupim popchnięciem coś mi zrobisz? - uderzył mnie otwartą ręką w klatkę piersiową, przez co odleciałem od niego na dość spory dystans. Kiedy próbowałem wstać, podszedł do mnie.
- Pośpij sobie trochę - pstryknął mnie w czoło, i straciłem przytomność.

Shun POV

- Yuji! Yuji! - trząsłam go za ramiona - dziewczyny, co mu się stało?! - powoli zaczynałam płakać.
- Stracił przytomność, możliwe że rozmawia z Daimonem - powiedziała Suzu. Po chwili, od Yujiego odepchnęła nas dziwna siła, a wokół niego rozbłysnęło światło, które na chwilę nas oślepiło. Gdy spojrzałam na niego, zamarłam, a łzy poleciały po moich policzkach. Nie widziałam już przed sobą mojego ukochanego, tylko Daimona.
- Cóż za utrapienie było z tym dzieciakiem - mruknął i otrzepał się po wstaniu z podłogi.
- Dziewczyny, do dzieła! - krzyknęła Rei, i wszystkie polałyśmy go wodą święconą.
- Co to tak dziwnie łaskocze? A, woda święcona. Pamiętam to uczucie - Daimon machnął ręką i rozpętał tym duży wiatr, przez co razem z siostrami poleciałyśmy na ściany, mocno w nie uderzając.
- Muszę zebrać moich ludzi. Nie wiem, kiedy ten młodzieniec się obudzi - po tych słowach wyszedł.
- Dziewczyny, za nim! - krzyknęła Ayako.
- Chwila! Powinnyśmy powiadomić Yoriego - stwierdziłam.
- Dobry pomysł - Rei wyjęła telefon i zadzwoniła do chłopaka, mówiąc mu o całym zajściu. Po chwili się rozłączyła.
- Zaraz tu będą, musimy na nich poczekać - nic nie odpowiedziałam, tylko usiadłam na podłodze i schowałam twarz w dłoniach.

***

Kindan no 666 || Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz