Przechadzałem się mało znanymi uliczkami. Mało znane, bo była to niebezpieczna okolica, dlatego nikt nie chciał tu przebywać. Postanowiłem tu zamieszkać, może wydawać się to dziwne ale mi to odpowiada. Z dala od ludzi i samochodów. Oczywiście w niektórych zakamarkach kryły się kluby, gangi i goście, którzy zawsze się o mnie troszczą pytając: " Masz jakiś problem?". Bardzo przyjacielscy goście, no chyba, że rzeczywiście masz jakiś problem albo nie umiesz ich unikać, to wtedy trzeba uciekać.
Jutro znowu poniedziałek, więc znowu będę musiał odwiedzić jakże przytulną szkołę i moich ulubionych nauczycieli. Szczególnie nie mogę się doczekać siedzenia w kącie, ukrywania się w szatni czy też bibliotece, bycia popychadłem i takie inne. Nie byłem jakimś 'sławnym' pośmiewiskiem, no ale nie mogę też stwierdzić, że każdy traktuje mnie jak gwiazdę. Umiałem się obronić przed natrętnymi ludźmi, którzy albo muszą się wyżyć na innych, albo próbujących na siłę się ze mną zaprzyjaźnić.
Przekroczyłem próg i wszedłem do mieszkania, zamykając drzwi na klucz. Zdjąłem swoje trampki i rzuciłem na podłogę. Wypiłem chłodną już herbatę i ruszyłem do pokoju, rzucając się na łóżko.
Obudziłem się i poszedłem do łazienki, gdzie woda była jak zwykle zimna. Umyłem się i ogarnąłem. Założyłem plecak i wziąłem rower, który musiałem taszczyć po schodach.
Zarzuciłem kaptur na głowę i wsiadłem na rower. Droga do szkoły trwała około 10 minut, więc nie musiałem się zbytnio spieszyć.
Kiedy odstawiłem rower i ruszyłem w stronę drzwi ktoś zakrył mi oczy dłońmi.
-Maggie...
- Dobry Dzień, Leo!
-Maggie, odpuść - wywróciłem oczami. Maggie była najbardziej wesołą osóbką jaką znałem, chciała się ze wszystkimi przyjaźnić, ale ja wcale nie chciałem z nikim nawiązywać znajomości, zresztą jak miałbym je nawiązywać skoro nie znam nawet siebie?
- Ugh, a ty jak zwykle jesteś nachmurzony. Przestań się zachowywać jak człowiek skrzywdzony życiem! Musi być coś, co poprawi ci humor chociaż w jednym procencie! - Zaczęła się denerwować. Maggie łatwo wpadała w złość, była jak granat. Nie było wiadomo, kiedy się zdenerwuje i wybuchnie. Wyrzuca z siebie wszystko co jej się nie podoba. Ma własne zdanie i potrafi się postawić.
Chyba właśnie dlatego wydaje się być taka interesująca. Jest jak zagadka, którą trudno rozwiązać.
- Jest jedna taka rzecz - Mruknąłem, a ona uniosła brew i spojrzała na mnie wyczekująco. - Daj mi spokój.
Zaśmiała się i poprawiła swoje rude włosy, które opadły jej na twarz.
- Przykro mi, to życzenie jest niewykonalne.
- Jeśli tak uważasz - Zamierzałem odejść, kiedy ona stanęła mi na stopę, co nie ukrywam, było dosyć bolesne.
- Jesteś denerwujący. Mam cię dość, ale mam wrażenie, że nie odpuszczę tak szybko, więc radzę ci się poddać - uśmiechnęła się zadziornie. Byłem zaskoczony, ale tylko prychnąłem pod nosem.
- Mam teraz matmę i nie zamierzam się spóźnić. Cześć! - Zwróciła się ponownie w moją stronę i kiedy się obejrzałem za siebie, ona już opuszczała korytarz.
Rzuciłem okiem na plan zajęć i zmierzałem w stronę sali biologicznej. Zapowiada się kompletnie nieciekawy dzień. Jak zawsze.
Całą lekcję odliczałem minuty do jej końca, czekając na upragniony dzwonek. Kiedy zadzwonił, spakowałem zeszyt i poprawiłem kaptur będący na mojej głowie i wyszedłem z sali. Kątem oka spojrzałem na blondynkę szukającą coś w swojej torebce, jakby panikowała.
- Pomóc ci w czymś? - Zapytałem trzymając rękę w kieszeni, a drugą pozostawiłem na plecaku. Dziewczyna spojrzała na mnie brązowymi oczyma i zaprzeczając. - Przecież widzę.
- Co? Ach, to nic. Po prostu.. zgubiłam telefon.
- Może chciałabyś, abym zadzwonił na twój numer? Wiesz, to znaczy..- Podrapałem się ręku po karku. - Wtedy może zacznie dzwonić, w sensie telefon i łatwiej się go znajdzie.
- Jasne - Uśmiechnęła się lekko, a ja podałem jej swoją komórkę. Wpisała numer i już po chwili można było usłyszeć cichą piosenkę dochodzącą z wnętrza jej torebki. Zaczęła ją przeszukiwać, kiedy już znalazła upragnioną rzecz i oddała mi moją własność. - Dzięki.
- Nie ma za co, tak w ogóle jestem Leo - Podałem jej dłoń, którą uścisnęła niepewnie.
- Camilla Wellington. Muszę już iść.
Wyszła z sali, a ja tuż za nią. Oparłem się o ścianę i zapisałem jej numer, chociaż nie wiedziałem do czego mi się przyda.
Reszta dnia minęła jak zawsze.
Chyba powoli rutyna mnie dopadała.
Chyba rutyna dopadała nas wszystkich.
Nawet tego nie zauważamy, staramy się o tym nie myśleć.
Ale w końcu uda jej się przejąć nad nami kontrolę, a wtedy będzie za późno.
Za późno aby cokolwiek naprawić.
Chyba się o tym powoli przekonuję.
________________________________
Nie wiem jak mi wyszedł i mnie to zbytnio nie obchodzi. Przysięgam, że następny rozdział napisze Dusia.
Mistyczna Lama/ Mels
YOU ARE READING
Pan Czasu
FantasyOkładka wykonana przez @MysticalLama - współautorkę opowiadania || Siedemnastoletni ponury chłopak - Leo Reed odkrywa dziwny fakt - posiada moc, którą z czasem opanowuje. Prowadząc życie samotnika trudno mu rozmawiać z ludźmi. Do tej pory wyśmiew...