2

17 6 3
                                    

Lekcje minęły całkiem sprawnie, można by powiedzieć, że jak zawsze. Wyszedłem ze szkoły, a majowy wiatr rozczochrał moje brązowe włosy. Odpiąłem rower i miałem już jechać, gdyby nie znajomy głos. Maggie.

- Heej! - powiedziała dziewczyna i poprawiła swój kołnierzyk. - Jak Ci minął dzień, Leosiu? Bo powiem Ci, że dowiedziałam się dużo ciekawych rzeczy...

- Maggie... - westchnąłem. - Nie masz nic lepszego do roboty niż zasypywanie mnie ploteczkami ze świata dziewczyn? - dziewczyna zarumieniła się. Otóż niedawno opisała mi bardzo szczegółowa jak to jej znajoma przespała się z dwoma facetami jednocześnie. Naprawdę mnie nie oszczędzała, chociaż zakrywałem uszy i mówiłem "przestań, przestań". Czasem jest serio irytująca.

- Haha, tak mam. - stwierdziła. - Zaraz idę na zajęcia plastyczne. - uśmiechnęła się promiennie.

Maggie bardzo ładnie rysuje, co mogłem zobaczyć, kiedy rozwieszali pracę z konkursu plastycznego. Nie zająłem żadnego miejsca, bo nie mam wielkiego talentu. Niestety uczestnictwo było obowiązkowe w naszej szkole. 

- To lepiej już idź, bo jest trzecia  po południu  - próbowałem się wywinąć z dalszej dyskusji.

- Nie martw się, zdążę. - próbowała mnie "uspokoić".

- Naprawdę nie możesz sobie znaleźć żadnej koleżanki z którą byś chodziła na zakupy, czy coś? - spytałem. Kątem oka zauważyłem Camillę, chodziła w kółko czymś poddenerwowana. No cóż, mi też się tak zdarza.

- Mam mnóstwo koleżanek. - stwierdziła, a ja spojrzałem na nią pytająco. "To po co ze mną rozmawiasz?" - pomyślałem. - Ale to ty jesteś moim przyjacielem, Leoś. - powiedziała i uśmiechnęła się szerzej po czym mocno przytuliła. - Dobra, ja zmykam! Papa!

Byłem dość oszołomiony, Maggie uważa mnie za przyjaciela? Nie mogę się tym teraz zajmować, jadę do domu. 

- Ej! - krzyknął dziewczęcy głos. - Poczekaj, L-Leo!

Zatrzymałem się, po czym spojrzałem na źródło dźwięku. Kto znowu?!

- Chciałam Ci coś powiedzieć. - powiedziała blondynka.

- O, cześć Camilla. - mruknąłem pod nosem.

- Hej Leo... - uśmiechnęła się. - Chciałam Ci podziękować za pomoc, no wiesz, to z telefonem.

- Tak... To drobiazg. - stwierdziłem. - Tak ogółem to nigdy Cię tu nie widziałem, jesteś nowa?

- Nie. - zaśmiała się. - Mieszkam tu od dawna, może wcześniej się po prostu nie zauważaliśmy?

- Może. - potwierdziłem.

- Widzisz, czasem los łączy ludzi. - powiedziała i znowu zrobiła się poddenerwowana. - Ta dziewczyna... Maggie... Ona... Lubisz ją? To znaczy, przytuliła Cię, może jesteście razem czy coś... Nie mam nic do  tego tak pytam.

- Ee.. Nie jesteśmy razem, to raczej...  dobra znajoma. - zaakcentowałem ostatnie słowo, nigdy nie czułem się tak... Nigdy nie miałem przyjaciela.

- Ech... - zaśmiała się nerwowo. - Masz. - podała mi batonika. 

- To za co? - spojrzałem się na słodycz.

- Z-za telefon. - zaczęła się jąkać. - Ja już pójdę, pa Leo. - odwróciła się i uciekła.

Włożyłem batonik do kieszeni w mojej szarej bluzie i wsiadłem z powrotem na rower, po czym odjechałem. Myślałem o dzisiejszych wydarzeniach. Zyskałem dwie przyjaciółki... nie wiem co o tym myśleć. To wszystko jest takie trudne...

Pokręciłem głową śmiejąc się z moich myśli, co nie uciekło uwadze przechodniów patrzących na mnie jak na wariata.

Okej, rzeczywiście wszystko było trudne

***

Hej, hej, hej. :D

Rozdział jest krótki, bo na razie wczuwam się w fabułę, więc no... xD

Mam nadzieję, że się spodoba.

~Dusia Usia :D

Pan CzasuWhere stories live. Discover now