Dni mijały na przygotowywaniu się do ważnych egzaminów. Siedziałem nad książkami nawet po nocach, ponieważ bałem się zasnąć, wiedząc, że we śnie może nawiedzić mnie Kwon Jiyong. Były to dni zasnute czarną mgłą, smutne, jak i kompletnie oderwane od rzeczywistości. Tak bardzo za nim tęskniłem. A jednocześnie ciągle chowałem urazę w głębi swojego serca, jakby nie mogąc doczekać się momentu zemsty za te wszystkie cierpienia. Czy było mu dobrze u boku Song Minho? Czy chłopak nie robił mu krzywdy? Pytania pozostawione bez odpowiedzi sprawiały, że skupienie się na nauce było nieprawdopodobnie trudne. Co chwilę rozpraszały mnie myśli związane z Ji. I choć wmawiałem sobie, że dam radę o nim zapomnieć, każdy mijający dzień uświadamiał mi co innego.
Pani Kwon codziennie prosiła mnie o to, abym podjechał pod jego szkołę, a następnie namówił na powrót do mieszkania. Sama nie chciała tego robić, ponieważ potrafiła wyobrazić sobie relację Jiyonga na swój widok. Ojciec podszedł do tego wszystkiego w nieco inny sposób - powiedział, że powinniśmy dać mu czas, a z jego ust wydostało się ciche westchnienie ulgi. Ignorowałem prośby pani Kwon, podobnie jak rady ojca, po cichu umierając z tęsknoty.
Tak rzadko rozmawialiśmy. Nawet nie wiedziałem, że tak bardzo byłem do niego przywiązany.
Podjechałem pod szkołę Jiyonga dokładnie po pięciu dniach od jego wyprowadzki. To prawie tydzień, pomyślałem z przerażeniem, wiedząc, że przez te dni mogło zmienić się naprawdę wiele. Zatrzymałem samochód w niezbyt widocznym miejscu, a na przerwę czekałem około dziesięciu minut. Młodzież wybiegła z budynku, rozsiadając się na ławkach i schodach, niektórzy zaś ruszyli prosto w stronę sklepu. Wysiadłem z samochodu, zakładając na nos okulary przeciwsłoneczne. Nigdzie nie było śladu po moim przyrodnim bracie. Oczywiście mógł zostać w szkole, jednak widok jego znajomych sprawił, że postanowiłem najpierw z nimi porozmawiać. Zajmowali tę samą ławkę co ostatnio, a zapalone papierosy znajdowały się w ich ustach.
Długowłosa dziewczyna od razu obdarzyła mnie uważnym spojrzeniem, natomiast dwójka chłopaków całkowicie mnie zignorowała. Wszyscy wyglądali dość oryginalnie - najdrobniejszy chłopak malował się podobnie do Jiyonga, a reszta wyróżniała się kolorowymi ciuchami. Mimo papierosów, które trzymali w swoich ustach, nie wyglądali na złych ludzi. Zdecydowanie wolałbym, aby Jiyong nie zadawał się z kimś pokroju Song Minho, a pozostał u ich boku.
- Jesteście znajomymi Kwon Jiyonga? - zapytałem, co oczywiście spotkało się z brakiem odpowiedni. Dziewczyna bezustannie wpatrywała się we mnie spod przymrużonych powiek, a dwójka chłopaków kiwała się na boki. - Nazywam się Choi Seunghyun. Jestem jego przyrodnim bratem...
- Idę do sklepu. - Najwyższy chłopak podniósł się z ławki, obdarzając spojrzeniem tego drobniejszego, jak i dziewczynę siedzącą obok. - Chcecie coś?
- Nie - odpowiedzieli jednocześnie, więc chłopak ruszył przed siebie. Nawet na mnie nie spojrzał!
- Słuchajcie...
- Czego chcesz? - przerwała dziewczyna, a grymas znajdujący się na jej wymalowanych ustach uświadomił mi, że nie byłem tutaj mile widziany. - Streszczaj się i spadaj.
- Czy Jiyong jest dzisiaj w szkole?
- Nie przychodzi od paru dni - mruknęła, jednak po chwili zmarszczyła brwi. - Znowu się w coś wplątał?
Nie miałem nic do stracenia. A oni mogli mi pomóc, kto wie, może nawet dostarczyć ważnych informacji.
- Wyprowadził się do swojego chłopaka, Song Minho. Znacie go? - Na dźwięk tego imienia i nazwiska, dwójka nastolatków zaczęła się głośno śmiać. Ale spoważnieli bardzo szybko, a na ich twarzach pojawiły się emocje, których nie potrafiłem odpowiednio zinterpretować. - To wiecie coś na jego temat? - zapytałem ponownie.
CZYTASZ
fool {gtop}
FanfictionO tym, jak Choi Seunghyun zwariował na punkcie swojego przyrodniego braciszka.