5

381 41 13
                                    

W drodze do samochodu zaczął padać deszcz, jednak nie wpłynęło to na mój nastrój. Świadomość posiadania numeru Song Minho, prawdopodobnie nadal aktualnego, napawała mnie niemałym szczęściem. Oczywiście pamiętałem o ostatnim spotkaniu z mężczyzną - nie chciał dopuścić mnie do Jiyonga nawet na krótką chwilę, ba, był wściekły, kiedy poprosiłem o rozmowę z blondynem. Ale teraz nie miało to jakiegokolwiek znaczenia. Bynajmniej dla mnie, ponieważ mimo wszystko miałem zamiar zadzwonić do Minho, tym samym pokazując mu swoją zawziętość.

Zająłem miejsce przed kierownicą, parę sekund poświęcając na odpoczynek. Ulewa rozkręciła się na dobre, zaskakując wszystkich ludzi kręcących się po mieście. Niektórzy chowali się do sklepów, a inni najzwyczajniej brnęli przed siebie, kiedy ja siedziałem w samochodzie i powoli wyjmowałem telefon z kieszeni spodni. Czy numer był aktualny? I jak miałem rozmawiać z mężczyzną, aby pozwolił mi na spotkanie z Jiyongiem?

Cholera, on wyprowadził się tydzień temu. Dlaczego nie napisał nawet krótkiej wiadomości? Czy relacje z rodziną naprawdę nic dla niego nie znaczyły?

Wcisnąłem numer Song Minho z czystej złości. Przyłożyłem telefon do ucha, jednocześnie mocniej zaciskając na nim palce. Scenariusze dotyczące sytuacji Ji stały się jeszcze bardziej pogmatwane. I to na tyle, że sam powoli nie potrafiłem się w nich odnaleźć - ale to również nie miało jakiegokolwiek znaczenia. Bałem się o swojego przyrodniego brata. Bałem się o człowieka, który niszczył moją psychikę na milion przeróżnych sposobów, prawdopodobnie kompletnie nie zdając sobie z tego sprawy.

Czy byłem dobrym starszym bratem?

Otrzymałem znajomy komunikat, aby spróbować ponownie połączyć się z danym numerem. Nie mogąc inaczej wyładować złości, najzwyczajniej uderzyłem zaciśniętą pięścią w kierownicę, przez przypadek uruchamiając klakson. Ludzie przechodzący obok obrócili się w moją stronę, a ich spojrzenia sprawiły, że uspokoiłem się w minimalnym stopniu. Trzy głębsze oddechy. Opanowanie serca, które szalało we wnętrzu mojej klatki piersiowej.

A jeśli Song Minho nigdy nie odbierze? Co jeśli nadal tkwiłem w tym samym punkcie?

Dopuszczenie do siebie tej myśli było dla mnie zbyt trudne. Wybrałem numer Song Minho jeszcze dwa razy, jednak ponownie spotykałem się z brakiem odbioru. Czy powinienem odpuścić? Ktoś zapewne poradziłby mi, abym powrócił do własnego życia, spraw, jednak świetnie zdawałem sobie sprawę z tego, że wszystko zawsze kręciło się wokół Kwon Jiyonga. Na początku wydało mi się to niepokojące, ba, przerażające, ale teraz przyzwyczaiłem się do takiego stanu rzeczy. Dlatego nie mogłem odpuścić. Minął cholerny tydzień! A mój młodszy braciszek nie dawał oznak życia...

Powrót do pustego mieszkania był najgorszą z możliwych opcji, ale nie miałem ochoty na przebywanie w jakichkolwiek miejscach publicznych. Chciałem się wyciszyć, jednocześnie wiedząc, że doprowadzi mnie to do jeszcze większego szaleństwa. Nie było człowieka, z którym mógłbym porozmawiać - ponowne wizyta u Youngbae nawet nie wchodziła w grę, a relacje łączące mnie z innymi ludźmi wydały mi się w tej chwili cholernie śmieszne. Czy naprawdę miałem dwadzieścia lat? Czułem się znacznie starszej, a nawet jeszcze gorzej. Jak człowiek bliski rozpadu... śmierci.

Bo coś wewnątrz mnie krzyczało, że Jiyong znajdował się w podobnym stanie. Nie był szczęśliwy u boku swojego chłopaka. A w końcu musiał wiedzieć o jego interesach związanych z narkotykami, prawda? Mimo wszystko postanowił do niego odejść, zupełnie jakby życie u boku rodziny napawało go niemałym wstrętem.

Jeszcze nigdy nie byłem tak zmęczony psychicznie. Zatrzymałem samochód przed mieszkaniem, nawet nie zwracając uwagi na to, że przestało padać. Świeże powietrze przyprawiło mnie o ból głowy, dlatego pośpiesznie skierowałem się w stronę drzwi wejściowych. Automatycznie wyciągnąłem klucze, jednak zauważyłem coś niepokojącego.

fool {gtop}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz