Tego dnia powinienem stawić się na zajęciach, jednak poszukiwania Jiyonga stały się ważniejsze od szkoły. Wysłałem Youngbae krótką wiadomość, usprawiedliwiając się chorobą, a w drugiej dłoni ściskałem bilet na pociąg. Pani Kwon i ojciec pojechali do pracy wczesnym rankiem, kompletnie nie zdając sobie sprawy z mojego wyjazdu. Wymyślę coś na miejscu, pomyślałem, aby uspokoić rozszalałe nerwy. Byłem taki niewyspany. Koszmary zalęgły się w zakamarkach mojego umysłu. Nieprzyjemne obrazy stawały przed oczyma, zaraz po przymknięciu powiek. To właśnie one zasiały ziarno niepewności, chociaż za nic w świecie nie powinienem mylić ich z rzeczywistością.
Bo w rzeczywistości Minho chciał sprzedać Ji. Nie mogłem o tym zapomnieć. Mówił, że zabawi się z nim jeszcze przez miesiąc, a następnie odrzuci na bok, niczym zepsutą zabawkę. Ale w snach... w moich snach wyglądali na szczęśliwych.
Wchodząc do pociągu uświadomiłem sobie, że moje zachowanie można było określić mianem egoistycznego. Cholernie nie chciałem, aby Jiyong nadal spotykał się z Minho. Było w tym coś przerażającego, mrocznego i niepoprawnego, jednak mało mnie to obeszło. Bez niego nie wrócę, obiecałem sobie, zajmując miejsce przy oknie.
Ale czy w ogóle go odnajdę?
Byłem w Busan zaledwie dwa razy, dlatego też nie potrafiłem się tam odnaleźć. Jak na ogromny dworzec przystało, ludzie kręcili się we wszystkie strony, a głos informujący o odjeżdżających pociągach odbijał się echem w mojej głowie. Stałem przez dłuższą chwilę bez ruchu, a kiedy zdecydowałem się na pierwszy krok, telefon znajdujący się w kieszeni mojej bluzy zawibrował. Spodziewałem się odpowiedzi od Youngbae, kogokolwiek, tylko nie wiadomości od samego Song Mino.
Jeśli już tutaj jesteś, Choi, zagrajmy w grę.
Przerażony, jak i kompletnie zdezorientowany, rozejrzałem się dookoła. Ludzie wciskali się do kolejnych wagonów, niektórzy czytali informacje na tablicach ogłoszeń, a jeszcze inni błąkali się, jakby licząc na szczęście w tak obskurnym miejscu. On wiedział. Song Minho wiedział o moim przyjeździe, co równało się z tym, że byłem obserwowany. Powróciłem spojrzeniem do ekranu telefonu, czując nieprzyjemne ukłucie w okolicach mostka.
O co ci chodzi?
Odpowiedź przyszła po paru sekundach.
Jeśli tak bardzo zależy ci na Jiyongu, możemy o niego powalczyć. Będzie nagrodą. Jeśli uda ci się wygrać, otrzymasz Ji, a jeśli przegrasz, już nic nie będziesz miał do gadania. Wchodzisz w to?
Podczas czytania wiadomości od mężczyzny, usiadłem na jednej z pobliskich ławek. Do mojej głowy zawitał pewien fakt: Minho rzeczywiście traktował Jiyonga niczym rzecz. I jakoś specjalnie się z tym nie ukrywał. „Będzie nagrodą. [...] a jeśli przegrasz już nic nie będziesz miał do gadania." A Ji? Czy w ogóle zdawał sobie sprawę z ohydnej natury własnego chłopaka? I, cholera, czy on miał możliwość wygłoszenia sprzeciwu?
Mimo narastającego obrzydzenia do Song Minho, jak i samego siebie, długo nie zastanawiałem się nad odpowiedzią.
Na czym ma polegać ta gra?
Nie ufałem mu. Cholera, kompletnie nie ufałem Song Minho, ale jednocześnie nie mogłem czekać w Busan na szczęście, zasypując się kolejnymi czarnymi scenariuszami. Pragnąłem... wygrać Jiyonga. Ale problem tkwił w jednym - czy drugi mężczyzna naprawdę mógłby go sobie odpuścić?
Musisz wydostać się z dworca, a następnie wejść do czarnego samochodu, który czeka na ciebie przy końcu ulicy. Kierowca to mój człowiek, ale jego zadanie polega na zawiezieniu cię w odpowiednie miejsce. Nie odpowie na twoje pytania. Wszystkiego dowiesz się na miejscu, Choi. Postąpisz, jak uważasz, ale musisz liczyć się z tym, że jeśli wycofasz się w tej chwili, już nigdy nie zobaczysz swojego młodszego braciszka.
CZYTASZ
fool {gtop}
FanfictionO tym, jak Choi Seunghyun zwariował na punkcie swojego przyrodniego braciszka.