Part 3

79 6 1
                                    

Obudziłem się na podłodze. Było mi zimno i wszystko mnie bolało. Zacząłem się rozglądać i zauważyłem że jestem przykuty łańcuchami. Czyli to nie był sen. Wstałem na chwiejnych nogach i zacząłem się pozbywać łańcuchów. Kiedy w końcu mi się udało wyszedłem z tych lochów i ruszyłem w stronę domu. Słońce dopiero wschodziło. Kiedy znalazłem się w domu pierwsze co zrobiłem po przebraniu się to leki. Kiedy je połknąłem w kuchni pojawiła się mama.

James... Co ci się stało? - Zapytała podchodząc do mnie. Położyła dłoń na moim czole a potem popatrzyła mi w oczy.

Nic mi nie jest.

Zostań dziś w domu, dobrze?

Nie dasz za wygraną? - Zapytałem.

Nie. - Powiedziała kręcąc głową. Westchnąłem zrezygnowany, pożegnałem się z mamą i poszedłem do siebie. Zanim doszedłem do pokoju to porozmawiałem ze Scott'em, powiedział że jest wilkołakami i że na początku myślał że to Derek nas ugryzł ale potem okazało się że to nie on. Ja jedynie przytakiwałem co chwila głową potem Scott poszedł na dół. A ja jedyne co zrobiłem będąc u siebie to rzuciłem się na łóżko i zasnąłem.

 A ja jedyne co zrobiłem będąc u siebie to rzuciłem się na łóżko i zasnąłem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Obudziło mnie szturchanie w ramię. Nie chciało mi się wstawać więc przekręciłem się na drugi bok. Nadal ktoś mnie szturchał. Otworzyłem leniwie oczy i zobaczyłem Scott'a, tylko co on tu robi powinien być w szkole.

Co jest? - Zapytałem zaspanym głosem.

Był tu Derek.

Co?! - Powiedziałem siadając i od razu złapałem się za bark.

Był tu Derek i powiedział że jeśli zagram na boisku to mnie zabije. - Powiedział i usiadł na łóżku.

A... mówił coś o mnie? - Powiedziałem po długiej ciszy.

Nic, nawet nie wspomniał. A właśnie co robiłeś po imprezie, bo ja chciałem zabić co się rusza. - Chciał nieco rozluźnić atmosferę, trochę mu wyszło.

Ja? A.... Nic... Zupełnie nic. - Powiedziałem a on tylko zmarszczył na chwilę brwi i wyszedł. Ja poszedłem dalej spać.

Jestem właśnie w szatni i przebieramy się na mecz. Podszedł do mnie Jackson i Max.

James, nie podajemy do twojego brata.

Co? Czemu?

Bo przez niego mogłem nie grać. - Powiedział i wyszedł a ja porozmawiałem z Maxem, jemu też to nie pasowało.

 - Powiedział i wyszedł a ja porozmawiałem z Maxem, jemu też to nie pasowało

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mecz jak zawsze zaczął się od dwóch goli popisowych Jacksona. Potem zremisowaliśmy. Kiedy mieliśmy zacząć grę podszedłem do Jaksona.

Jakson, pamiętasz? - Zapytałem robiąc z dłoni piąstkę i uderzając w klatkę piersiową. On przytaknął i gra się zaczęła. Jakson biegł z piłką do bramki przeciwnika. Zamiast rzucić do bramki rzucił w górę a potem uklęk na klęknął na jedno kolano.

Dalej MaCall! Dalej! - Krzyczał trener a potem cała nasza drużyna.

Ja biegnąc odbiłem się od jego barków i w powietrzu złapałem piłkę, a na koniec z salto trafiłem do bramki. Zauważyłem jak mama, Allison i Lydia wstają i krzyczą. Podbiegłem razem z Jaksonem do drużyny. Lecz kiedy zauważyłem Belle nie wiem czemu, ale zrobiłem serce z rąk i pokazałem palcem w jej stronę. Potem przegrywaliśmy dwoma punktami ale dzięki Scott'owi udało się wygrać. Kiedy mecz się skończył, Bella pobiegła do mnie i zamnęła w szczelnym uścisku.

I Love You/Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz