Rozdział 25

169 9 14
                                    

Sophie's perspective:

Gdy tylko weszłam do domu, pobiegłam na górę i wyprostowałam włosy. Zaraz potem rzuciłam się ze zrezygnowaniem na łóżko, włączając snapchata.

Cokolwiek, oby odgonić od siebie myśli o Leo i spotkaniu z Mukkim...

Wyświetliłam snapa wysłanego mi rano przez Charliego.

Mimowolnie się uśmiechnęłam.

Przedstawiał on Chloe. Wychodziła z sypialni, przeciągając się zaspana i ziewając.

I wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że miała na sobie jedynie bardzo wyzywającą, koronkową bieliznę i niezawiązany szlafrok...

Tak, oni się porządnie pożegnali...

Wstawiłam swoje zdjęcie na instagrama, na którym mam niewiele ponad 500 obserwujących. To nic w porównaniu z chłopakami, ale przynajmniej zdobyłam to sama, a nie wybijając się na ich sławie, bo... Bambinos jeszcze o niczym nie wiedzą. Ale zaczynają coś podejrzewać...

Przeglądając ze znudzeniem tablicę na facebooku, w pewnym momencie zorientowałam się, że zaraz spóźnię się na spotkanie z moim nowym "opiekunem", jak go nazwał Leo.

Otworzyłam raptownie szafę, chcąc wybrać ciuchy i znieruchomiałam.

Na środkowym wieszaku wisiał ogromny, pluszowy miś. Wyciągnęłam rękę, a ona wręcz zatopiła się w jego białym, puchowym pokryciu.

Wdech, wydech, wdech, wydech...

Dobrze, to wcale nie musiało kosztować mnóstwo pieniędzy.

Tak bardzo chciałabym w to wierzyć...

Nagle zdałam sobie sprawę, że patrzę na niego w otworzoną buzią, więc szybko się opanowałam i zdjęłam zabawkę z wieszaka.

Musiałam podnieść rękę wysoko do góry, żeby misiek nie dotykał nogami do podłogi, czyli ma jakieś dwa metry wysokości.

Oderwałam delikatnie przyczepioną do niego karteczkę.

Żebyś miała do kogo przytulić się w nocy.

Twój najwspanialszy, najukochańszy, najcudowniejszy i najskromniejszy chłopak.

Kocham Cię xx

Uśmiechnęłam się.

Byłam w trakcie zastanawiania się, czy Leo umiałby tak estetycznie to napisać i czy nie napisała tego przypadkiem Chloe, kiedy przypomniałam sobie, że miałam się spieszyć.

Rzuciłam się do telefonu, żeby sprawdzić godzinę.

Po dziesięciu sekundach naciągałam już dżinsy.

W pośpiechu oczywiście wsunęłam nogę w dziurę na kolanie jednej z nogawek, a ta rozdarła się głośno.

Kurwa.

Pospiesznie zdjęłam moje ulubione spodnie i cisnęłam nimi ze złością w kosz na śmieci.

Chwila.

Przewróciłam oczami i jeszcze raz zaświeciłam telefon, zdając sobie sprawę, że wcale nie sprawdziłam godziny, tylko na nią spojrzałam. To u mnie typowe.

Wyjęłam kolejne dżinsy, które okazały się mieć plamę, więc byłam zmuszona założyć getry.

'Czas leci, a ty dopiero spodnie zmieniłaś...'

W rekordowym tempie zmieniłam bluzkę i się pomalowałam.

Do pokoju weszła mama.

-Hej, widziałaś gdzieś moją niebieską...

Set me Free |L.D. Ch.L.| /ZAWIESZONE/Where stories live. Discover now