Rozdział 23

143 5 3
                                    

Sophie's perspective:

-Ale ja się boję iść tam sama - marudziłam przechodząc przez próg domu Leo, jak zresztą przez całą drogę.

-Sophie, rozumiem cię, też bym się bał, ale nie ma innego wyjścia. Nie wrócę wcześniej, wszystkie koncerty są już zaplanowane, a ty nie możesz nie pójść do szkoły na samym początku roku, bo na wstępie zepsujesz sobie opinię nauczycieli...

-Naprawdę nic nie da się zrobić? - zapytałam błagalnie.

Zapadła cisza, bo chłopak jakby wpadł na pomysł i zastanawiał się, czy jest odpowiedni.

-Powiem Mukkiemu, żeby się tobą zaopiekował w szkole - postanowił wchodząc do swojego pokoju.

-Z nim to prędzej popadnę w jakieś uzależniania niż poczuję się bezpieczna.

-Ważne, że kiedy będziesz z nim nikt cię nie zaczepi - westchnął - i ja będę spokojniejszy - dodał.

-Leo, zejdź tu na chwilę! - usłyszeliśmy krzyk Charlsa dochodzący z dołu.

-Poczekaj, zaraz wrócę - powiedział chłopak, po czym wyszedł.



Charlie's perspective:

-No, co tam? - chłopak zszedł po schodach i usiadł w fotelu naprzeciwko mnie.

-Chloe wraca do siebie... Nie ma sensu, żeby została tutaj sama, w prawie pustym domu - powiedziałem. Chłopak ściągną usta.

-Czyli Sophie zostaje całkiem sama? - zapytał po chwili.

-Na pewno znajdzie jakiś znajomych, tu jest dużo ludzi w waszym wieku...

Nastąpiła krótka cisza, w której Leo najwyraźniej zastanawiał się nad moimi słowami.

Ciszę tą przerwał pisk. Pisk Sophie. Leo zerwał się z miejsca z tak przerażoną miną, że w innych okolicznościach zacząłbym się śmiać. Ale nie teraz.

Wbiegliśmy schodami na górę i wpadliśmy zdyszani do pokoju chłopaka.

-Co się stało?! - krzyknęliśmy jednocześnie.

Sophie z zadowoleniem przytulała się do małego pluszowego misia. Nie otworzyła nawet oczu, kiedy usłyszała nasze pytanie. Leondre podszedł do niej już nieco spokojniej.


-Kotek...

-Patrz co znalazłam w twojej szafie! - cieszyła się jak dziecko, podstawiając mu przed oczy tego misia. Widać, że chłopakowi kamień spadł spadł z serca.

-Nigdy już tak nie piszcz... Wiesz, jak się przestraszyliśmy - zaśmiał się z ulgą po czym chciał ją pocałować, ale ona położyła rękę na jego ustach mówiąc:

-Sory, ale miś będzie zazdrosny...

-Ty mała... - złapał ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie, zmuszając do pocałunku, który ta zaraz oddała.

-Ja też tu jestem! - przypomniałem im na co lekko się od siebie odsunęli trzymając się za ręce i śmiejąc z miśka pomiędzy nimi.

Ale ja zobaczyłem w tym inną scenę.

Zobaczyłem dorosłych, dojrzałych ludzi, trzymających na rękach małe dziecko. Śmiejących się, przeciętnych, szczęśliwych.

Rodzinę.

-Charlie, czy ty mnie słuchasz? - z rozmarzenia wyrwał mnie Leo, machając mi ręką przed oczami.

-Właśnie pytam, czy wiesz, gdzie jest Tilly.

-Ona wyjechała do jakiejś znajomej na wakacje. Już z pół miesiąca temu. Dopiero zauważyłeś? - zaśmiałem się.

-Nie zwróciłem uwagi, wiecznie siedzi w swoim pokoju... Nieważne.

-Wracając do tematu Mukkiego... - zaczęła tym razem Sophie.

-Charlie, mógłbyś zostawić nas samych? - Leo przerwał jej szybko.

-Tak, jasne... Idę się pakować.



Leondre's perspective:

-Wiem, że jesteś do niego negatywnie nastawiona, ale to mój przyjaciel, ufam mu i wiem, że ty też możesz mu zaufać - westchnąłem.

-Skoro jest twoim przyjacielem to dlaczego nie spotykaliście się praktycznie przez całe wakacje? - zapytała podejrzliwie.

-Bo... Eh, posprzeczaliśmy się jakiś czas temu i dopiero ostatnio wszytko się wyjaśniło. Poza tym... Wolałem spędzić ten czas z tobą - uśmiechnąłem się do niej ciepło.



***

Dzisiaj krótko, bo Dzika Kuna tak chce xD

Wstawiłabym wcześniej, ale brak czasu i chęci...


Sporo perspektyw jest, idk jak to wyszło.

Zakończenie jakieś dupne (jak całą reszta hehe), ale trudno.

Ta notka jest pisana o 23:23... Nwm, ma to dla mnie jakieś znaczenie :')

Przypominam że nie używam już apostrof przy angielskich nazwach, bo... Bo nie ok


Mam już wszystkiego dość, gdzie są te święta ehh

Set me Free |L.D. Ch.L.| /ZAWIESZONE/Where stories live. Discover now