Rozdział 17

179 10 0
                                    

Sophie's perspective:

Obudziłam się o szóstej. Nie mogłam spać. Leżałam jakieś dwie godziny czekając, aż Leo się obudzi. Nagle usłyszałam za sobą:

-Cześć kochanie. Już nie śpisz? Coś się stało? - obrócił mnie delikatnie w swoją stronę i spojrzał głęboko w oczy.

-Nie śpię już od dwóch godzin, ale nic się nie stało, po prostu za wcześnie poszliśmy spać - odpowiedziałam, a on pocałował mnie w czoło i poderwał się z łóżka.

-Chodź, zjemy śniadanie - uśmiechnął się słodko.

-Co chcesz do jedzenia? - zapytał już w kuchni.

-Mam dla ciebie lepsze pytanie - przygryzłam wargę - powiesz mi w końcu, o co chodzi z tekstem tej piosenki? - powiedziałam cicho, na co on westchnął.

-Tylko nie mów o tym nikomu. Nie chcę, żeby fanki się dowiedziały.

-Spokojnie, przecież wiesz, że to, co sobie mówimy zachowuję dla siebie.

-No więc tak. Miałem dziewczynę - zdziwiłam się lekko. Jak udało mu się ukryć to przed resztą świata?

-Była mi tak bliska... Jak ty teraz. Nie wyobrażałem sobie bez niej życia. I wtedy... Musiała wyjechać. Nie mieliśmy nic do gadania, jej rodzice wszystko już zorganizowali. Straciliśmy kontakt. Przestała odbierać, nie odpisywała, nie udzielała się na żadnych mediach społecznościowych... Bez niej wszystko straciło sens. To wtedy znów zacząłem się niszczyć, nie spałem po nocach. Zastanawiałem się. Co się z nią dzieje, gdzie ona jest i... - do oczu naleciały mu łzy. Przytuliłam go szybko a on wtulił się w moje włosy.

-Zastanawiałem się, czy ona... Czy ona jeszcze żyje. Miała problemy rodzinne i też nie dawała sobie z tym rady. Myśli samobójcze. To było straszne. Nie mogłem jej zrozumieć, ale starałem się pocieszyć. Kiedy wyjechała... Wiedziałem, że będzie tylko gorzej. Że nie poradzi sobie sama z tym wszystkim. A najgorsze było to, że nie pożegnaliśmy się jako para. Zerwaliśmy, bo... - zawahał się - uderzyłem ją. - zamknął oczy powstrzymując łzy. - Pokłóciliśmy się i tak to się skończyło. Dlatego unikam wszelkich kłótni z tobą. Nie popełnię drugi raz tego samego błędu. Obiecuję. Razem będziemy szczęśliwi - przysunął mnie bliżej do siebie, ale ja i tak czułam, że trzęsie się od płaczu.

Teraz już rozumiem, dlaczego ten tekst tak na niego zadziałał. Zrobiło mi się przykro. Odsunęłam się lekko i wzięłam jego zapłakaną twarz w dłonie tak, żeby nie mógł uciec wzrokiem.

-Wszystko się ułoży. Ja cię nie zostawię. Nie dam rady. Ale... Jeśli to kiedykolwiek się stanie to... Nie zapomnę. Będę myśleć o tobie każdego dnia i każdej nocy. I choćby nie wiem co, znajdę sposób, by znów cię zobaczyć, przytulić i powiedzieć:

No more pain,

No more tears,

You dont need to lie no more,

Cause now you know were together.

{tłum.}

Nigdy więcej bólu,

Nigdy więcej łez,

Nie musisz więcej kłamać,

Bo teraz wiesz, że jesteśmy razem.

Zbliżyłam się łącząc nasze usta. Czułam jego łzy i uspokajający się oddech.

Pogłębił pocałunek, gdy nagle usłyszeliśmy dźwięk schodzenia po schodach. Odsunęliśmy się więc minimalnie opierając o siebie czoła i patrząc w oczy. Jego ręce spoczywały na mojej talii, a moje na jego ramionach. Szczerze? Musieliśmy wyglądać słodko.

-Ej... Dlaczego płaczesz? - starł mi łzę z policzka. Kroki się zbliżały.

-Moja mama lada chwila wyjdzie ze szpitala. Co jeśli z nami będzie tak samo ja z tobą i z...

-Alice - podpowiedział mi. Słysząc to imię osoba idącą w naszą stronę zatrzymała się raptownie i skręciła w stronę salonu. Jej kroki ucichły. Wróciłam myślami do Leo.

-No właśnie. Co, jeśli my też stracimy kontakt? Nie wytrzymałabym tego.

-Kotek, spokojnie. Jeśli nawet twoja mama wyjdzie ze szpitala i zamieszkacie razem, to możemy się odwiedzać. Jestem pewien, że na nasze prośby znajdziecie sobie dom gdzieś niedaleko i wszystko będzie dobrze. Już ja o to zadbam. - wyszeptał ostatnie zdanie.

Czy naprawdę "wszystko będzie dobrze"?

Kilka dni później

-Kochanie... - zagadnęłam Leo, zmuszając do podniesienia głowy znad ekranu telefonu i przyjścia do kuchni, gdzie wraz z jego mamą przygotowywałam obiad.

-Pamiętasz o naszej miesięcznicy, prawda?

-Oczywiście. Jest dokładnie pojutrze. Kupiłem ci już prezent - odpowiedział podchodząc od tyłu i łapiąc mnie w talii. Victoria widząc to odstawiła na bok niedokończoną sałatkę i wyszła z kuchni. Bardzo się ostatnio polubiłyśmy. Pfff... Zostaliśmy przyjaciółkami. Teraz jest więc bardzo pozytywnie nastawiona do mojego i Leo związku. Daje nam dużo prywatności. To miło z jej strony.

-Ja też ci już coś kupiłam - zaczerwieniłam się lekko. On widząc to zaśmiał się i pocałował mnie w policzek.

-Zabieram cię z tej okazji do restauracji - powiedział patrząc, jak nalewam herbaty. Znieruchomiałam nagle.

-Jesteś szczęśliwa? - zapytał nagle odbiegając kompletnie od tematu. W tym samym momencie do mojego mózgu dotarła informacja, że właśnie zaprosił mnie na randkę.

-Szczęście to pojęcie względne.

Ale jestem w szczęśliwa, że jesteśmy razem.

Jeszcze. - pocałowałam go przelotnie w usta.

-A teraz zmiana warty w kuchni, bo twoja mama siedzi tu już pół dnia. Bierz się do roboty, Misiek.

***

Teraz rozdziały będą krótsze, przepraszam ;'(

OGŁOSZENIE! XD

To ff na początku miało być typowe. No po prostu przyznaję się, że lubię zwykłe typowe ff, jestem dziwna, I know. Ale teraz doznałam jakiegoś olśnienia i trochę bardzo odbiegniemy od tego "typowego ff" ok. Szykuję tak ogromną dramę, że aż nie mogę się jej doczekać xD

Końcówka tekstu została minimalnie zmieniona na potrzeby ff. Dosłownie jedno słowo :p

Stay strong w mediach <3

Set me Free |L.D. Ch.L.| /ZAWIESZONE/Where stories live. Discover now