Leondre's perspective:
...
Mama leżała podpięta pod kroplówkę. Nienawidzę tego urządzenia... Wyglądała dokładnie tak, jak na zdjęciu, tyle że miała zabandażowaną rękę.
-Hej, mamo... Jak się czujesz?
-Oh... Leo. Jesteś wreszcie. A jak mogę się czuć? Wszystko mnie boli...
-Jak to się stało?
-Na początku był spokojny. Kiedy wspomniałam o alimentach pchnął mnie na podłogę i skopał, krzycząc, że nie da mi żadnych pieniędzy - po policzku spłynęła jej łza.
-A ręka?
-Zahaczyłam o kant stołu spadając na ziemię. Mało brakowało, żebym rozbiła sobie głowę...
-Mamo... Przecież wiesz, że radzimy sobie wspaniale bez niego. Po co tam pojechałaś?
-Tu nie chodzi o pieniądze, Leo. Tu chodzi o sprawiedliwość. Ten człowiek zniszczył nam wszystko, a teraz bezkarnie żyje. Nie mogłam znieść tej myśli. Przez niego wszyscy tak cierpimy... Na przykład Matilda. To jeszcze dziecko. Nie radzi sobie. Widzę to w jej oczach. A ty... Ty jesteś silny, ale powstrzymywanie uczuć niszczy cię od środka. Niszczy twoją psychikę. Chciałam coś z tym zrobić, żeby chociaż podnieść się na duchu i... Sytuacja wymknęła się spod kontroli - patrzyłem na nią szczerze zdziwiony.
-Pamiętaj, że studiowałam pedagogikę - uśmiechnęła się przez łzy.
No tak... Moja mama, pani prawie-pedagog. Pamiętam ten dzień, kiedy podwinął mi się rękaw bluzy i zobaczyła cięcia. Ufff... To było gorsze niż rozmowa ze szkolną pedagog. Przeszukała cały dom. Znalazła WSZYSTKIE. Nawet tą pod doniczką w salonie. I robiła to regulaminie, żeby się upewnić, że nie mam nowych. Została mi jedna. Jedna, jedyna żyletka której nie mogła znaleźć. Bo nikt nie ma prawa otwierać mojego zeszytu z tekstami. Oprócz, oczywiście, mnie. A Soph... Jej mógłbym wybaczyć nawet morderstwo. Jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, że ją mam... Znamy się tak krótko, a ja już wiem, że mogę na nią liczyć i, że mnie nie zawiedzie. Ale i ona w końcu poruszy temat żyletki. Czeka tylko na odpowiedni moment. Powiem jej wszystko. Będzie dla mnie tym kimś... Kim nie dał rady być Charls. On ma swoje problemy. Nie dawał rady dźwigać też moich. Tyle, że moje są znacznie poważniejsze. Są? Były? Sam już nie wiem. To skomplikowane.
-Ale to tylko siniaki? Nic poważniejszego?
-Tak. Wszystko jest okej. Spokojnie, Leo - wtedy minęło 5 minut. Weszła Sophie. Minę miała zaniepokojoną.
-Dobry wieczór - powitała grzecznie moją mamę.
-Ach dobry wieczór! Ty jesteś pewnie tą dziewczyną, która ma u nas zamieszkać w te wakacje? - uśmiechnęła się serdecznie.
-Tak, to ja - odwzajemniła uśmiech widząc, że wszystko jest w porządku.
-Miło mi cię poznać. Ja jestem Victoria. Wypisali cię już ze szpitala?
-Tak. Dziś wieczorem - skłamała.
-Opowiedz mi coś o sobie. Przez ostatni tydzień zamieniałam jakieś słowa z Leo tylko w tych krótkich chwilach, kiedy wracał od ciebie ze szpitala i biegł po schodach do swojego pokoju. Wiem tylko, że nazywasz się Sophie i że jak nie pozwolę ci u nas mieszkać to Leo ucieknie z tobą do Anglii - dziewczyna zaczęła się śmiać.
-On nie żartuje - powiedziała mama, a Soph spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Dla ciebie wszystko - powiedziałem cicho, a ona zaczerwieniła się.
-Nazywam się Sophie Cook. Urodziłam się w Anglii, w wieku 9 lat musiałam się wyprowadzić i zamieszkać w Polsce. Tydzień temu moja mama podjęła decyzję o powrocie do Anglii, do taty. Samolot, którym leciałyśmy, rozbił się w południowej części Walii... - głos jej się załamał. Posmutniała. - Napotkałam Leo szukając pomocy po wypadku. Wezwał pomoc i pojechał ze mną do szpitala. Jakoś... Jakoś tak wyszło, że staliśmy się przyjaciółmi.
-To wspaniale! Nie mogłam się już doczekać, kiedy mój szesnastoletni syn znajdzie sobie przyjaciółkę... Najwyższy czas.
-Mamooo... Nie rób mi wstydu!
-Spokojnie, synu. Przecież nic nie mówię! Mam tylko nadzieję, że twoja przyjaciółka jest przykładną i odpowiedzialną kobietą - popatrzyła na Soph podejrzliwie.
-Myślę, że na nas już czas! - powiedziałem szybko.
-Chodź, Sophie. Zbieramy się. Mam ci jeszcze coś ważnego do powiedzenia... Mamo, wrócisz dzisiaj do domu? - zapytałem.
-Czuję się dobrze, ale lekarz nie chce mnie jeszcze dzisiaj wypisać. Mam jednak nadzieję, że prędko stąd wyjdę.
[...]
Po 15 minutach byliśmy już w domu. Oprowadziłem Soph po pokojach. Gdy wszystko ogarnęliśmy było około drugiej w nocy. Zauważyłem, że w pokoju obok świeci się światło.
-Matilda. Idź spać.
-Spierdalaj. Wbijam silvera.
-Tilly. Mówię serio. Przewietrz trochę, bo jebie w całym domu i...
-Przecież dzisiaj kupiłam zapachowe, bo ostatnim razem narzekałeś!
-To chyba wzięłaś z promocji. Bo nie czuję żadnej różnicy.
-Och, dobra. Już kończę. Idź stąd - zamknęła mi drzwi przed nosem.
Wróciłem do mojego pokoju. Soph leżała na łóżku z telefonem w bezwładnej dłoni. Zasnęła przeglądając instagrama. Zajmowała zaledwie mały skrawek mojego wielkiego łóżka. Ehh... Trudno. Jutro pokażę jej ten pokój. Przebrana była już w swoje onesie w żyrafę. Wyglądała w nich tak cholernie słodko... Nie miałem serca jej budzić.
Swoją drogą, nie mam pojęcia, skąd wzięła swoją walizkę. Miała ją już 3 dnia pobytu w szpitalu. Nie wnikam...
Zgasiłem światło i położyłem na drugim końcu materaca. Nie chciałem jej obudzić wiercąc się w nocy. Zasnąłem słysząc jej oddech. To mi odpowiadało...
***
Skończmy wreszcie tą przyjaźń...
W mediach cover Hello chłopaków
♡
YOU ARE READING
Set me Free |L.D. Ch.L.| /ZAWIESZONE/
FanfictionJa sie nie przyznaje do tej ksiązki ogólnie XD Jak chcesz sie pośmiać to trafiłes idealnie Kiedys to świetna zabawa z tym byla była ❤ Jak mnie najdzie to moze kiedys cos tu z braku zajęcia wyskrobie, ale tak srednio sie zanosi XD Początek - 29.12.2...