- Hej, Alex! - do moich uszu dobiega tak bardzo mi znany, cudowny głos mojego przyjaciela. - No chodź, a nie się wleczesz! - dodaje chłopak, po czym czuję gwałtowne szarpnięcie i wyrwany z zamyślenia biegnę za nim, nawet do końca nie wiem gdzie.
Odwracam głowę i widzę roześmianego Isaaca tuż przed sobą. W miejscu w którym jego dłoń styka się z moją skórą czuję dziwne mrowienie, nie jest ono jednak nieprzyjemne. Właściwie towarzyszy mi ono zawsze gdy chłopak mnie dotyka, nawet jeśli jest to tylko delikatne i zupełnie przypadkowe muśnięcie. Natomiast gdy tylko się odzywa to moje serce nagle przyspiesza a ja mam wrażenie że roztapiam się w środku. Kiedy zdążyłem aż tak bardzo się w nim zakochać?
Ach tak, pamiętam. Zaczęło się w podstawówce, czyli jakieś 6 lat temu.
To może się wydawać śmieszne z perspektywy czasu, jednak ja już wtedy zaczynałem czuć "to coś" podczas przebywania z Isaaciem. Miałem ku temu wiele okazji, w końcu był moim najlepszym przyjacielem odkąd tylko pamiętam. Ta sama szkoła, to samo osiedle, wspólne obiady, wyjścia, nocowanie, wakacje, imprezy. Zawsze nierozłączni, zawsze blisko siebie. Ale ja nigdy nie chciałem się w nim zakochiwać. Wypierałem się tego, płakałem, miałem siebie dość i właściwie nadal mam gdy tylko o tym pomyślę. Czuję obrzydzenie do samego siebie, wiem że moja miłość do niego jest niepoprawna i nigdy nie powinna mieć miejsca. Nauczyłem się jednak tolerować moje uczucie chociaż dobrze wiedziałem, że nigdy nie będę miał szans u Isaaca. Skąd ta pewność?
- Cara! - woła przyjaciel i automatycznie puszcza moją rękę.
Właśnie stąd. Nie muszę nawet na niego patrzeć żeby wiedzieć co właśnie robi. Z pewnością podbiega do swojej dziewczyny, zarzuca jej ręce na szyję i całuje, jak zwykle przy witaniu się.
Och, obrzydliwe. Niemal czuję jak niedawno zjedzony obiad prosi o wydostanie się na zewnątrz.
Nienawiść czułem jeszcze zanim zaczęli się spotykać. Nie jestem zazdrosny tylko dlatego, że go kocham. Mam poczucie że ta... kobieta zabrała mi część mnie, zabrała przyjaciela który jest dla mnie najważniejszy na świecie, dla którego ja byłem najważniejszy na świecie zanim ona się pojawiła.
Wszystko zniszczyła.
I gdy tak patrzę na nich to naprawdę mam ochotę zwrócić ten cholerny obiad, a później wbić jej nóż w pierś i wykrzyczeć Isaacowi wszystko co skrywałem przez te wszystkie lata. Albo po prostu uciec, schować się i rozpłakać zupełnie tak, jak zwykle to robię.
Jednak ostatecznie wybieram trzecią, najgorszą opcję. Patrzę na nich uśmiechając się słodko i sprawiając wrażenie szczęśliwego przyjaciela, bo są przecież taką piękną parą! I pomimo, że oni nie są w stanie tego usłyszeć to do moich uszu dociera niezwykle głośny, przerażający dźwięk pękającego serca.
Który to już raz?
***
Coś nowego, nie wiem jak to wyjdzie i czy ktokolwiek będzie to czytał ale gdy mam już odwagę to postanowiłem zacząć, why not. Najwyżej będę pisał sam dla siebie. Jeśli jednak ktoś już tu trafi to proszę o jakikolwiek komentarz, to w sumie miłe wiedzieć że kogokolwiek to zainteresuje.
To moja pierwsza opowieść, jeżeli widzicie gdziekolwiek jakiekolwiek błędy (zwłaszcza interpunkcyjne) to błagam, powiedzcie mi a ja natychmiast poprawię.
Prolog jest krótki i tak to właśnie miało wyglądać, następne rozdziały z pewnością będą dłuższe i z czasem fajniejsze.
Ale okej, koniec tego gadania autora. Do następnego!
CZYTASZ
Remedium
RomanceAlex doskonale wie, że zakochanie się w swoim przyjacielu z dzieciństwa to ciężka sprawa, zwłaszcza jeśli ten ma już dziewczynę i plany na przyszłość. Ma świadomość tego w jak beznadziejnej sytuacji się znalazł i jak bardzo cierpi z tego powodu. Ni...