Rozdział 1

215 46 14
                                    

Znalezienie go na korytarzu szkolnym nigdy nie jest dla mnie wielkim wyzwaniem.

Zawsze siedzi w tym samym miejscu i w duchu cieszę się że jego ukochana Cara to jedna z tych dziewczyn, które spędzają dwie godziny na upiększaniu swojej twarzy makijażem. Co z tego że i tak nie będzie wyglądała lepiej, nadzieja matką głupich a do tej grupy można zdecydowanie zaliczyć tę osobę.

I to nie tak że nienawidzę jej tylko ze względu na odebranie mi najcenniejszego skarbu jaki kiedykolwiek posiadałem. Irytuje mnie swoim sposobem bycia, zachowaniem i charakterem. Nawet jej wygląd działa mi na nerwy, a to rzadko się zdarza ponieważ jest to dla mnie sprawa drugorzędna i generalnie nie sortuję znajomych według kryterium ładny-brzydki. Cóż, najwidoczniej Cara ma jednak w sobie coś, co sprawiło że Isaac zakochał się w niej niemal od razu gdy tylko ją zobaczył. Coś, czego nie mam ja.

Sztuczne cycki. Tak, z pewnością o to chodzi. Może nawet sam fakt, że jest kobietą.

Wyobrażając sobie najgorsze co tylko mogłoby spotkać Carę z mojej strony, podchodzę do chłopaka i opieram się o parapet obok niego. Zauważa mnie dopiero po kilku sekundach, odrywa wzrok od telefonu i uśmiecha się do mnie na co momentalnie opuszczają mnie wszystkie złe emocje. Ten uśmiech to moje lekarstwo, a jednocześnie przekleństwo.

- Cześć Alex - wita się i wyciąga rękę aby przybić mi "męską piątkę" na powitanie.

Wykorzystuję to i udaje mi się dotknąć go trochę dłużej niż jest to konieczne. Nic nie zauważa, co sprawia że śmieję się w duchu. Ciekawe jak miałby zauważyć jakikolwiek inny sygnał z mojej strony?

- Isaac - uśmiecham się delikatnie. - Jak tam trening? - Decyduję się na rozpoczęcie zwykłej, luźnej rozmowy. Właściwie temat i tak ostatecznie zejdzie na jego związek, dlatego staram się jak najbardziej przeciągnąć moment gdy nie muszę słuchać o tej ich obrzydliwej miłości.

- W porządku - przeciąga się i do moich uszu dociera dźwięk strzelających kości. - Mam lekkie zakwasy bo stara jędza dała nam niezły wycisk - w tym momencie wywraca oczami i jest to tak urocze, że nie umiem się powstrzymać przed szerokim uśmiechem.

Isaac to prawdziwy sportowiec, uzdolniony koszykarz i zawsze szczerze go za to podziwiałem. Nie byłem nigdy zazdrosny, zdawałem sobie sprawę z tego, że sam byłem kompletnie antysportowy i nie nadający się do niczego sensownego. Złamanie dwóch palców podczas gry w siatkówkę, potykanie się o własne nogi przy biegu na 100m czy wreszcie utrata paru zębów przy grze w zbijaka to tylko nieliczne z moich wyczynów. Skończyło się na dożywotnim zwolnieniu z w-f'u i unikaniu wszelkiej aktywności fizycznej dla własnego bezpieczeństwa.

- A ty, Alex? - odzywa się nagle chłopak i wyrywa mnie z zamyślenia. - Wciąż ćwiczysz wylegiwanie się na kanapie przed telewizorem czy przerzuciłeś się na coś bardziej produktywnego?

- Idiota - syczę, po czym dźgam go między żebra wkładając w to najwięcej siły jak tylko się da.

Isaac wydaje z siebie krótkie piśnięcie a następnie oddaje mi, co skutkuje głośną przepychanką. Uczniowie rzucają w naszą stronę dziwne spojrzenia gdy przechodzą obok, ale mnie to nie obchodzi. Liczy się tylko mój przyjaciel i fakt, że mogę go oglądać roześmianego i takiego... Naturalnego, zupełnie jak za czasów gdy byliśmy małymi dziećmi. Zaczynam się zastanawiać dlaczego nie robimy tak częściej i czemu nagle poczułem tak wielką tęsknotę za takim Isaaciem, a odpowiedź przychodzi niestety zbyt szybko niż bym tego chciał.

- Ekhem - sielankę przerywa wymuszone, teatralne chrząknięcie na co oboje zatrzymujemy się żeby spojrzeć na osobę która miała czelność nam przerwać.

- Cara! - woła uradowany Isaac i w dwóch krokach pokonuje odległość która ich dzieli aby zamknąć dziewczynę w żelaznym uścisku.

Ach, no tak. Niemal zdążyłem zapomnieć że zwykle tak to się właśnie kończy. Dziwne jest tylko to, że nawet nie zdążyliśmy porozmawiać o tym jak cudowną osobą jest ta dziewczyna i jak świetnie wygląda z tą nową pomadką na ustach.

Jak dla mnie to bardziej do twarzy byłoby jej z wydrapanymi oczami.

***

Wchodzę do mieszkania wyczerpany po całym dniu i przemykam schodami na górę, do swojego pokoju. Nie mam ochoty rozmawiać z rodzicami i ich oglądać, dlatego oddycham z ulgą dopiero wtedy gdy zamykam za sobą drzwi na klucz.

Rzucam plecak w kąt i kręcę głową widząc ten okropny bałagan ale jak zwykle nie mam siły aby się tym zająć. Toruję sobie więc drogę przez pokój odrzucając wszystkie śmieci na bok i docieram do łóżka na które bez wahania się rzucam. Czuję ulgę mogąc zatopić twarz w miękkiej pościeli i zapomnieć na chwilę o otaczającym mnie świecie. Czasem marzę o tym aby stać się jednością z łóżkiem, nie miałbym żadnych zmartwień a moje jedyne zadanie ograniczałoby się do bycia wygodnym dla ludzi chcących się na mnie położyć. Piękne życie, szkoda tylko, że nie dla mnie.

Sielanka zostaje brutalnie przerwana przez sygnał wiadomości dochodzący z tylnej kieszeni spodni, gdzie spoczywa mój telefon. Wywracam oczami, jednak sięgam po niego i nie muszę nawet patrzeć na ekran żeby wiedzieć kto się do mnie dobija.

Oczywiście, jest to nie kto inny jak Chris. Jedyna osoba, która wie o moim... problemie i prawdopodobnie jedyna, która miała okazję kiedykolwiek się o nim dowiedzieć.

Sam mam niewiele informacji na temat tego chłopaka. Właściwie nie mam nawet pewności czy faktycznie jest to chłopak, równie dobrze mogłaby to być napalona dziewczyna którą podniecają problemy nastoletnich pedałów. Jakby się nad tym głębiej zastanowić, to jest to całkiem prawdopodobny scenariusz.

Nie mogę jednak powiedzieć o nim, że nie jest pomocny. Jak na przypadkowego kolesia poznanego tylko na chwilę aby się wyżalić i wylać całą swoją frustrację to okazał się całkiem niezłym kumplem. I tak już został, Chris, który zadaje czasem trochę dziwne pytania albo wtrąca swoje żarty w nieodpowiednim momencie, ale mimo wszystko rozumie mnie i zawsze słucha, a później stara się pomóc najlepiej jak umie. Uwielbiam go za to i nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie się mu odwdzięczyć.

Odblokowuję więc telefon i wchodzę na czat aby odczytać wiadomość, którą otrzymałem od chłopaka.

- I jak kochasiu, udało ci się z nim przespać? - odczytuję i prycham głośno. Tak, to właśnie cały on.

- Wybacz Chris, dzisiaj też będziesz musiał ratować się gejowskimi mangami.

- Oj no weeeeeeź!! Mógłbyś chociaż coś zmyślić!!!

- Popłakałbym się w trakcie i w efekcie nic byś nie dostał.

- Ale z ciebie pizda.

Nasze rozmowy zaczynają się w podobny, niby zabawny sposób i przez chwilę mogę poczuć się jak typowy nastolatek piszący ze swoim internetowym przyjacielem. Szybko jednak rzeczywistość daje o sobie znać i zazwyczaj pisanie z Chrisem kończy się według określonego scenariusza. Niekoniecznie są to żałosne, gimbusiarskie teksty tak jak na początku. Bardziej płacz, rzucanie telefonem i wyrywanie sobie włosów z głowy.

Szkoda, że tym razem także nie udaje mi się przerwać tej nieprzyjemnej rutyny.

***

No i jest kolejny rozdział, mam nadzieję że akcja nie dzieje się zbyt szybko ale nie zdziwcie się jeśli opowiadanie będzie dość krótkie. Oczywiście mam już zaplanowane różne wątki i jak widzę to w głowie to wychodzi całkiem spore, no ale efekty mogą być nieco odmienne.

Niech ktoś da mi proszę znać czy takie pisanie internetowych rozmów jest w porządku, jeszcze jakieś się pojawią w przyszłości dlatego chcę żeby się je przyjemnie czytało.

Wszelkie uwagi oczywiście bardzo mile widziane, do następnego!!

Żyw

RemediumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz