Rozdział 11

180 27 19
                                        

- Ostatnio w ogóle nie spędzamy ze sobą czasu, wiesz? - zauważa Isaac kiedy podchodzi do mnie, siedzącego na szkolnym parapecie, który zwykliśmy nazywać „naszym".

Przestał nim jednak być odkąd mój przyjaciel przeniósł się na inny, bo wolał spędzać przerwy ze swoją ukochaną. Czasem rzucali mi się w oczy, tacy piękni, zakochani. Sposób w jaki on za każdym razem na nią patrzy, w jaki dotyka jej paskudnego brzucha pomimo że teraz widziany tylko w mojej wyobraźni, wciąż napawa mnie obrzydzeniem.

- Ty wolisz spędzać czas z kimś innym - zauważam i wychodzi to nieco bardziej zgryźliwie niż bym chciał, ale nie umiem się powstrzymać.

- Alex, Cara jest w ciąży i muszę...

- Tak, wiem. Mówiłeś mi to już milion razy więc nie potrzebuję wyjaśnień - przerywam mu niecierpliwie.

Ja zresztą też nie jestem święty. Moje spotkania z Leo których trochę się już nazbierało ze względu na to że przez cały tydzień miałem wolną chatę również przeszkadzały mi w utrzymywaniu kontaktu z Isaaciem w ostatnim czasie. Zwłaszcza, że chłopak okazał się być niezwykle potrzebujący i szczerze zaczęło mnie to już nudzić. Doszło nawet do tego że nieco zatęskniłem za twardą ręką Arthura, może nie za nim samym bo nienawidziłem tego chuja, ale czułem że potrzebuję kogoś, kto dla odmiany zajmie się mną. Miałem już dość dziwacznych upodobań Leo i spełniania jego fantazji, dlatego od jakiegoś czasu planowałem z nim skończyć. Nie mogłem ciągle tylko dawać, chciałem też brać coś dla siebie.

Tylko co potem?

No tak, prawie bym zapomniał że Chris wciąż tam jest i czeka z kolejnym numerem telefonu.

- Alex, słuchasz ty mnie? - jego głos wyrywa mnie z zamyślenia, dlatego potrząsam głową i tym razem staram się już nie odpływać zbyt daleko.

- Tak tak, kontynuuj.

- No więc jest ta impreza na zakończenie roku, w ten sam dzień kiedy jest apel. Podobno będzie w jakimś super ekstra klubie i nawet paru nauczycieli wpadnie do nas chlać, dlatego chciałem wiedzieć czy przyjdziesz.

Och, faktycznie. Przez swoje ostatnie... zajęcia zdołałem zupełnie zapomnieć że jeszcze tylko miesiąc i będziemy mogli rozstać się z tą budą. Później każdy pójdzie w swoją stronę i oczywiście razem z Isaaciem od zawsze planowaliśmy te same studia jako nierozłączni przyjaciele, jednak sporo zdążyło się zmienić. Nie rozmawialiśmy o tym jeszcze i nie chciałem nawet przywoływać tego tematu, ale wiedziałem że sprawy potoczą się zupełnie inaczej niż bym tego chciał, tylko po prostu oboje nie potrafiliśmy sensownie rozpocząć rozmowy. Isaac pewnie bał się, że mnie tym zrani a ja zwyczajnie wolałem milczeć i sprawiać wrażenie że żyję w niewiedzy.

- Na pewno. Nie mogę przegapić okazji żeby zobaczyć dziada od fizyki wywijającego na parkiecie po kilkunastu shotach.

" I ciebie w tym świetnym garniturze, który mi kiedyś pokazywałeś" - dodaję w myślach, po czym przypominam sobie kto tak właściwie wybierał ten garnitur. A Isaac jak zwykle musi pochwalić się, że potrafi w jakiś sposób czytać mi w myślach. Szkoda tylko, że w tych najgorszych.

Dlatego kiedy zaczyna mówić o tym, że Cara marudzi bo za miesiąc brzuch jej urośnie i nie wejdzie w żadną sukienkę po prostu się wyłączam. Nie obchodzi mnie, że miałem tego nie robić.

Wielu rzeczy w życiu miałem nie robić.

***

- Leo, zejdź - mówię stanowczym tonem, gdy chłopak wręcz klei się do mnie i dosłownie wpycha się na moje kolana.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 19, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

RemediumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz