Prolog.

13.1K 707 129
                                    

  Miałam najpiękniejsze zaręczyny na świecie. W sumie tak mogłaby powiedzieć każda kobieta o tym cudownym dniu. Will wszystko zaplanował. Wesołe miasteczko, później nasz nowy dom. Spełnienie wszystkich najskrytszych marzeń, a dopełnieniem tego jest nasz mały skarb, który noszę pod serduszkiem.

Właśnie jesteśmy w trakcie przeprowadzki, ale oczywiście każdy mężczyzna w moim domu rodzinnym stwierdził, że nie mogę podnieść nawet kilograma, bo muszę o siebie dbać. Pewnie rzuciliby się na mnie, gdyby zobaczyli, że niosę poduszkę. Kurczę, to, że jestem w ciąży, nie czyni ze mnie jakiejś niedorajdy, co nie potrafi nic zrobić. Tylko Sophie pozostała przy zdrowych zmysłach i pociesza mnie przy dużym opakowaniu lodów czekoladowych, kiedy inni przenoszą kartony z moimi rzeczami.

-Córeczko powinnaś się zdrowiej odżywiać- odezwała się moja mama, odstawiając w salonie pusty karton- Taka żywność może Cię bardzo utuczyć- dodała, a ja przekręciłam oczami.

-Daj spokój mamo, mam ochotę na te lody- odpowiedziałam.

-Na tę pizzę godzinę temu też miałaś- zaśmiała się pod nosem.- Staraj się, chociaż niektóre zachcianki ograniczać, bo wiadomo, że Will niczego Ci nie odmówi- mruknęła.

-Nie moja wina, że jestem co chwilę głodna- oburzyłam się, nabierając na łyżeczkę kolejną porcję, a mama w odpowiedzi tylko wzdychnęła.

-Mamo to super sprawa jest, Will kupił jej na teraz cały zapas tych lodów!- krzyknął Zack z napchaną buzią.

-Zackini! One miały być moje!- warknęła rozeźlona Sophie.

-Zostawię Ci- przekręcił oczami i ponownie wspiął się po schodach na górne piętro.

W sumie rozumiem zaniepokojenie mamy. Mam ładną figurę, a takie ciągłe podjadanie może mnie naprawdę zmienić w słonicę... a wtedy Will będzie się mnie brzydził, nie będzie mnie kochać, nie przeżyję bez niego! Te myśli doprowadziły w końcu do tego, że wybuchłam głośnym płaczem, na którego dźwięk mój narzeczony po kilku sekundach był już na dole.

-Co się stało kochanie?- zapytał, chwytając moją wolną dłoń, w której akurat nie trzymałam opakowania lodów.

-Będę gruba!- załkałam.- Nie będziesz mnie kochał!- po moich policzkach zaczął lać się kolejny strumień łez.

-Ogłupiałaś! Kochanie nieważne z jaką wagą, dla mnie będziesz zawsze najpiękniejsza- odpowiedział, składając pocałunek na mojej dłoni. Jego słowa nieco mnie uspokoiły, ale i tak straciłam ochotę na te czekoladowe zimne słodkości, które z dużym uradowaniem przejęła ode mnie Sophie. Will, widząc, że jestem już opanowana, wrócił ponownie do pakowania moich rzeczy, których swoją drogą było całkiem sporo.

-Boże, jak ty byś miała takie zmiany nastrojów, to bym nie wytrzymał- powiedział w kierunku Sophie mój brat.

-Ty już takie masz i wytrzymuję- odgryzła się blondynka i zaczęli się do siebie przedrzeźniać, jedno naśladowało drugie, co wyglądało przekomicznie.

Następnym punktem tej przeprowadzki było oczywiście przewiezienie rzeczy do nowego domu. Mieliśmy nadzieję, że pomogą nam tylko Zack i Sophie, ale widocznie moi rodzice mieli inne plany i władowali się w po brzegi wypchany samochód mojego brata. W tym wypadku zasada 'im więcej, tym lepiej' się nie sprawdza.

Jednak większym zaskoczeniem było to, że na miejscu i to wewnątrz naszego domu spotkaliśmy Nicka, który na swoich kolanach trzymał dmuchaną Sabrinę. Moja matka na ten widok wydała aż z siebie wrzask. Ja już chyba zdążyłam przywyknąć.

-Świetna chata Will!- powiedział zadowolony Nick.

-Dzięki- odpowiedział mój narzeczony- A co Ty tu w ogóle robisz?-zapytał zdziwiony.

Dla Was Wszystko!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz