Leżąc na sali, w której miałam rodzić, przez cały czas towarzyszyła mi tylko pielęgniarka, która nakazywała nie panikować. Ale jak ja miałam nie panikować, skoro za chwilę moje dziecko ze mnie wyjdzie?! Will mógłby szybciej obdzwaniać całą rodzinę, bo potrzebuję jego obecności.
Po kolejnych parunastu jękach do mojej sali wbiegła zadyszana Sophie, która z przerażeniem na mnie spojrzała. Chciałam ją uspokoić przynajmniej uśmiechem, ale dostałam takiego skurczu, że aż zaczęłam wrzeszczeć. Tak mnie zamroczyło, że już nic nie potrafiłam zobaczyć, słyszałam tylko krzyk pielęgniarki, że już czas, a zaraz potem do sali wbiegł Will, który już po chwili trzymał moją dłoń, Sophie natomiast z drugiej strony również wydała z siebie okrzyki.
-Przyj Madds- zachęcała mnie.
-A co do kurwy robię?!- wrzasnęłam, nie panując już nad nerwami.
Po paru minutach dostrzegłam, że uścisk Willa na mojej ręce się rozluźnił. Spoglądając na niego, zauważyłam, jak robi się cały blady, a po chwili odpływa. Serio?! On zemdlał? Przecież to ja tu do cholery rodzę! Pielęgniarka pomogła mu się podnieść i wyprowadziła z sali porodowej. Tak, to taki odważny, do gangu to należał, a przy porodzie nie wytrzymał. Na całe szczęście Sophie szybko zajęła jego miejsce. Po jakiś czterdziestu pięciu minutach męczarnia dobiegła końca, a ja usłyszałam słodki płacz, który ukoił moje serce. Ponoć dla każdego rodzica pierwszy płacz dziecka jest najpiękniejszy na świecie i rzeczywiście, to prawda.
-To dziewczynka!- usłyszałam głos pani doktor.
Sophie szybko oderwała się ode mnie, by pomóc pielęgniarce przy kąpieli maluszka, a ja w końcu miałam chwilę, żeby złapać oddech. Czułam ogromną ulgę. Po paru minutach moja przyjaciółka niosła w różowym kocyku moją małą księżniczkę. Podała mi ją, a ja położyłam ją przy swoim sercu. Po sekundzie do sali wparował Will, który szybko do nas dołączył.
-Jest śliczna, tak jak ty- powiedział i pocałował moje czoło. Moje serce na te słowa po prostu urosło. Mimo mojego zapewne tragicznego wyglądu to musiał być słodki obrazek. Dopełnieniem tego wszystkiego, było radosne 'TAK' wypowiedziane przez Sophie. Mogę się założyć, że przez nas Zack nie zdążył tego zrobić w restauracji, więc zmuszony był to zrobić na szpitalnym korytarzu, ale Sophie nigdy wiele do szczęścia nie trzeba było.
-Jak ją nazwiemy?- usłyszałam głos mojego ukochanego.
-Myślałam nad Cheryl- uśmiechnęłam się- A na drugie damy jej Sophie, żeby wynagrodzić ciotce oświadczyny w szpitalu- zachichotałam.
-Cheryl Sophie Collins- powiedział Will.- Pasuje- dodał i jeszcze raz mnie pocałował.
Tą słodką rodzinną scenę przerwało nadejście moich rodziców. Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że moja droga mama pod swoim płaszczem miała różowe spodnie od piżamy. Nawet Zack na ten widok się załamał.
-Mamo przecież mogłaś się do końca ubrać- rzekł mój brat.
-Nie nie mogłam, Twój ojciec inaczej by mnie odjechał- zmierzyła tatę zabójczym spojrzeniem, a mój bart podniósł ręce w geście obronnym.
-To dziewczynka- poinformowała z zadowoleniem rodziców.
-To cudownie! Boże, jaka jest drobniutka, a jaka śliczna- wytarła łzę, a po chwili podałam jej moje dziecko, by mogła je potrzymać. Nawet mój tata nie krył wzruszenia, gdy przejmował ją od mojej rodzicielki. Zdecydowanie najmniej odważnym był Zack.
-Boję się, że coś jej zrobię, nigdy nie trzymałem dziecka- usprawiedliwiał się.
-Oj daj spokój, przynajmniej ten pierwszy raz będziesz miał za sobą- upomniała go matka, delikatnie składając na jego ramiona naszą córeczkę. Pierwszy raz widziałam go w tak rozczulającym stanie. Jednak z każdej strony był przez kogoś asekurowany. Po prawej Sophie, po lewej Will. Mogliby odpuścić, przecież dziecko nie wyleci mu z rąk.
CZYTASZ
Dla Was Wszystko!
RomanceDruga część opowiadania pod tytułem "Wymarzony Kłopot". ⚪Mogą pojawiać się błędy. ⚪ Występują sceny dla dorosłych. ⚪ Pojawiają się zdjęcia. Serdecznie zapraszamy do czytania! #Wattys2017