Hej Kochani! Kolejny rozdział już jest. Niezbyt długi, ale za to jaki. :D Treść dla pełnoletnich, czytasz na własną odpowiedzialność.
Jak zwykle zostawcie coś po sobie, gwiazdkę, komentarz. Będzie nam wtedy bardzo miło.
Kochające madziedwie. <3
Nic się w tym miejscu nie zmieniło odkąd byliśmy tutaj po raz ostatni. Kochałam miasto, ale skrycie marzyłam, żeby raz na jakiś czas oderwać się od zgiełku i przenieść się gdzieś na wieś. Panowała tutaj tak przyjemna atmosfera, że chciało się jak najszybciej zapomnieć o problemach. Jednak te nasze były chyba zbyt dużej wagi, by tak po prostu odejść w zapomnienie.
Siedliśmy z Willem na drewnianych ławeczkach, które stały dookoła miejsca, w którym rozpalane były ogniska. Tak to dokładnie to samo miejsce gdzie Logan upił się jak świnia, po czym taplał się w swoich wymiocinach. Z biegiem czasu to wszystko wydawało się tak komicznie, że ciężko mi teraz powstrzymywać się od śmiechu, mimo że dręczy mnie wiele innych negatywnych myśli.
-Też o nim pomyślałaś?- usłyszałam głos siedzącego naprzeciwko mnie Willa, któremu również na twarzy błąkał się uśmiech.
-Tak- starałam się opanować, ale było ciężko. Od naprawdę dawna po prostu się nie śmiałam. Było to wspaniałe uczucie, które wypełniło mnie od wewnątrz i nakierowało mnie na bardziej pozytywne doznania.
-Zabawny był z niego facet. Powinienem był mu wtedy podziękować, bo naprawdę koncertowo spieprzył wasze narzeczeństwo- powiedział, szeroko się uśmiechając z tą swoją nutką łobuzerstwa.
-Hej, to nie była jego wina!- zawołałam.-To zdecydowanie ja zboczyłam z trasy, którą sobie ustaliliśmy- dodałam, chichotając niekontrolowanie.-A ty byłeś współwinowajcą.
-Cóż nie chciałem stanąć Ci na drodze, ale było ciężko. W końcu chciałem Cię odzyskać, a to że zaskakująco często na siebie wpadaliśmy wiele mi ułatwiło- kontynuował.
-Chyba sobie żartujesz? Wpadaliśmy? Przez przypadek wpadłeś na scenę w striptizerskim klubie w czasie trwania moich urodzin?- parsknęłam.
-Ok, przyznaję. Czasem działałem z rozmysłem.
-Chyba czasem to nieodpowiednie słowo. Tutaj też wszystko było zaplanowane- wskazałam rękami na przestrzeń, która nas otaczała.-Mam wrażenie, że nawet Cheryl zaplanowałeś- śmiałam się dalej.
-Jej się nie dało zaplanować. Skąd miałem wiedzieć, że w ogóle był to okres, w którym mogłaś zajść w ciążę?- nasza sprzeczka naprawdę była coraz zabawniejsza.- Oczywiście mogłem się zabezpieczyć, ale nie myślałem wtedy zbyt trzeźwo i wyszło jak wyszło, ale gdyby nie to, to nie byłbym teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.- na te słowa moje serce urosło i zrozumiałam, że kocham tego mężczyznę tak mocno, że nie byłabym w stanie go zostawić. Wolałabym akceptować wszystkie jego błędy i wady, które do tej pory nam towarzyszyły.
-Też jestem szczęśliwa. Tak bardzo, że nie umiem tego pojąć- odpowiedziałam, po czym wręcz rzuciłam się na mojego męża, siadając na jego kolanach, tak że moje uda znajdowały się po obu stronach jego bioder. Pocałunek był tak intensywny, przepełniony gniewem, smutkiem, tęsknotą, ale także szczęściem. Nie chciałam go przerywać, ale mój mąż miał inne plany, gdy nawet nie odstawiając mnie na ziemię ruszył w stronę budynków, a dokładnie jednego konkretnego, którym była stodoła.
Wciąż było w niej pełno siana, które nieprzyjemnie kłuło moje ciało, kiedy Will delikatnie mnie na nim położył. Przestałam zwracać na to uwagę, kiedy jego gorące pocałunki przesunęły się na moją szyję, a później na dekolt. Było to tak cholernie dobre uczucie, że jęki samoczynnie wychodziły z moich ust. Gorączkowo rozpinałam guziki jego flanelowej koszuli, by jak najszybciej dotknąć jego idealnego ciała. W końcu sam zerwał z siebie materiał i rzucił obok nas, a ja zacisnęłam dłonie na jego nagich ramionach. Po chwili także moja koszulka wraz ze stanikiem wylądowały gdzieś w pobliżu. Wygłodniały język mojego męża skupił się na moich nagich piersiach, a ja wiłam się z rozkoszy jaką mi zapewniał. Byłam przekonana, że jeżeli nie zaprzestanie to dostanę orgazmu od samych pieszczot, które mi zapewniał, a nie taki miałam plan.
Szybko rozpięłam swoje jeansowe spodenki usiłując je z siebie jak najszybciej zsunąć, co wychodziło mi raczej źle, dlatego na całe szczęście Will przejął w rozbieraniu inicjatywę i po chwili oboje byliśmy całkowicie nadzy. On zamiast od razu zaspokoić moje potrzeby, wrócił do pieszczenia mojego ciała pocałunkami, sprawiając mi tym oczekiwaniem słodkie tortury. Gdy jego język znalazł się w moim najwrażliwszym miejscu, jęczałam tak głośno, że aż bałam się, że nas ktoś przyłapie. Na całe szczęście byliśmy na całkowitym odludziu.
-Proszę. Will.- wydyszałam, błagając by jak najszybciej znalazł się we mnie.
Niedługo po tym doświadczam znajomego i wspaniałego poczucia wypełnienia. Jego usta miażdżą moje podczas jego początkowych, spokojnych ruchów w moim wnętrzu, które z czasem stają szybsze i mocniejsze. Moje piersi zostały zgniecione, przez jego twardej jak skała klatce, a moje paznokcie wbiły się w jego plecy. Całując jego szyję, przekonałam się, że jego skóra płonie pod moimi ustami. Jego serce dziko szamotało się, co czułam na swoich piersiach, a kiedy uniosłam głowę, spojrzałam na jego twarz, która zahipnotyzowała mnie swoim wyrazem. W jego oczach błyszczała intensywna przyjemność. Byłam tak skupiona na nim, że kiedy dopadł mnie orgazm byłam całkowicie zaskoczona. On kontynuował swój szybki rytm, po czym w końcu dostałam ostanie pchnięcie okraszone jękiem.
Byłam całkowicie wyczerpana, a z tego co udało mi się wywnioskować mój mąż także.
-Kocham Cię, Madeline.
-Kocham Cię, Will.
Nasze usta ponownie się spotkały w czułym pocałunku.
-Nie będę już w gangu. Dałem już to Hektorowi do zrozumienia. Muszę tylko załatwić tą ostatnią sprawę, która będzie swego rodzaju zemstą- powiedział, ciężko oddychając.-Przepraszam Cię Kochanie, za wszystkie krzywdy do jakich się przyczyniłem- dodał, a z jego głosu biła ogromna szczerość, która ścisnęła moje serce.
-Wybaczam Ci- odpowiedziałam cicho, patrząc w jego oczy, po czym ponownie połączyłam nasze usta. –Dlaczego chcesz się mścić?-dopytałam, przerywając pocałunek.
-Za Ciebie Maddie. Za to żebyśmy mogli żyć w spokoju, tak jak Ci to obiecałem, jednak trzeba będzie się ich pozbyć-wyjaśnił.
-A jeżeli coś Ci się stanie?- zmartwiłam się.
-Nie dopuszczę do tego-odpowiedział pewnie.- Wiesz nie sądzę, że nasza córka chciałaby wiedzieć, że została poczęta w stodole- zmienił temat, śmiejąc się.
-Nie sądzę, żeby nasza córka chciała kiedykolwiek wiedzieć gdzie i jak została poczęta. Oszczędzimy jej tych szczegółów- również się zaśmiałam. – A co do naszej córki, to powinniśmy się chyba już zbierać. Melanie na pewno też potrzebuje odpoczynku- dodałam.
-Myślę, że przez jakieś pół godziny jeszcze sobie poradzi, a my w tym czasie zrobimy sobie drugą rundę- przysunął się do mnie, po czym lekko przygryzł płatek mojego ucha.
-Myślę, że to dobry pomysł- odpowiedziałam z westchnieniem. Tak cholera. Zdecydowanie byłam gotowa na drugą rundę.
CZYTASZ
Dla Was Wszystko!
RomanceDruga część opowiadania pod tytułem "Wymarzony Kłopot". ⚪Mogą pojawiać się błędy. ⚪ Występują sceny dla dorosłych. ⚪ Pojawiają się zdjęcia. Serdecznie zapraszamy do czytania! #Wattys2017