7

5.6K 613 53
                                    

Całą trójką udali się do baru, który mieścił się niedaleko campusu. Wyglądał jak ten z lat sześćdziesiątych, ale wszystko błyszczało i było czysto. Kilkanaście stolików nakrytych obrusami w biało-czerwoną kratkę, do tego podwójne siedzenia w kolorze brązu, sprawiały wrażenie przytulnego lokalu. W powietrzu unosił się zapach smażonego bekonu oraz kawy.  Tak, to było idealne miejsce na posiłek. Zajęli stolik na samym końcu, gdyż praktycznie tylko ten i jeszcze jeden był wolny. Po chwili podeszła do nich uśmiechnięta kelnerka, spisując ich zamówienie. W czasie oczekiwania na śniadanie, Harper wyglądał jakby go coś ugryzło. I w rzeczywistości było jeszcze gorze. Wkurwiało go to, że Hailey tak świetnie dogadywała się ze swoim współlokatorem. Ale dlaczego, do cholery, musiała mieszkać z facetem i do tego tak wyglądającym? Gdyby Kieran sam mu nie powiedział, że jest gejem, przez myśl by mu nie przeszło, że tak może być. Co jednak nie zmieniało faktu, że i tak wolałby, żeby ta dwójka mieszkała osobno. Był zazdrosna jak diabli i nieważne, że tamten nie lubi, jak on on to ujął... nie lubił cipek. Jasne, że nie lubił, ale tylko do momentu, dopóki którejś nie spróbuje, a no nie pozwoli, żeby ruszył jego dziewczynę.

Spojrzał ponuro na ty dwoje i zacisnął usta. Hailey czuła, że coś było nie tak. Posłała pytające spojrzenie Harperowi, ale ten tylko pokręcił niemrawo głową. 

- Co jest? - Zapytała.

- Nic - burknął.

- Harper - złapała go za dłoń - co jest grane?

- To, że mieszkasz z pieprzonym facetem- warknął. Hailey uśmiechnęła się do siebie.

- Jesteś zazdrosny - stwierdziła zadowolona. Bo podobało się jej, że on był o nią zazdrosny. Chociaż nie wiedziała, kim dla siebie teraz są.

- Żebyś kurwa wiedziała - pocałował ją w usta. - A ten tutaj - wskazał na Kierana - mi się nie podoba.

- Ej - odezwał się Keiran. - Co ty masz do mnie, co? Nie znasz mnie koleś.

- Właśnie, nie znam cię, a mieszkasz z moją dziewczyną.

- Powiedziałem ci, że nie interesują mnie dziewczyny. Nawet mi nie staje, kiedy leżymy w jednym łóżku.

- Co?! - Harper wybuchnął. - Pierdolę to, nie będziesz z nim mieszkać - zwrócił się do Hailey.

- O nie - wyrwała swoją dłoń z jego. - Nie będziesz mi mówił, co mogę a czego nie. Mieszkamy razem od trzech tygodni i ani razu niczego nie próbował. A ty robisz problem tam, gdzie go nie ma. Kieran jest super facetem, ale jest tylko przyjacielem, na którego mogę liczyć. Ciebie tutaj nie ma, więc potrzebuję kogoś bliskiego.

- Ale nie jego - zaperzył się Harper.

- No to masz problem, bo ja nie zamiaru zmieniać współlokatora.

- Zrobisz to Hailey. 

- Doprawdy? - Robiła się podminowana.

- Tak. Nie zniosę innego faceta w pobliżu ciebie. Nie ma kurwa mowy - potrząsną głową. - A najlepiej jak przeniesiesz się na studia do LA. Będę cię miał w pobliżu - próbował ją przekonać do swojego świetnego planu - i tak mieliśmy razem mieszkać, za nim wydarzyło się tamto. Więc możesz zmienić uczelnię i po prostu przenieść się na UCLA. Będzie tak, jak zaplanowaliśmy wcześniej. 

Hailey nie wierzyła własnym uszom. Czy on myślał, że teraz rzuci tutaj studia i przeniesie się na inne, bo on tak chciał? Mieli palny, owszem. Ale to było wtedy, a teraz jest teraz. Poza tym skoro on tak łatwo uwierzył w te zdjęcia, to jaką miała gwarancję, że nie zrobiłby tego powtórnie? Jej ojciec na pewno postarałby się już oto. Widziała i wiedziała, że Harperowi na niej zależało, ale teraz postanowiła nie mieć małpiego rozumu. Ryzykowała wiele, a najbardziej swoim sercem. Nie miała ochoty, zbierać jego strzępy z podłogi. 

- Ty nie mówisz poważanie.

- Właśnie, że mówię. Daję ci wybór.

- Wybór? - Zezłościła się. - Chcesz powiedzieć, że albo się przeniosę i będziemy razem, albo zostanę i z nas nici?

- Tego nie powiedziałem.

- Doprawdy? A mi się wydaje, że właśnie to powiedziałeś. Już jeden apodyktyczny facet w moim życiu mi wystarczy, nie chcę więcej takich. - Harper zacisnął usta na tę uwagę. Nie był jak jej ojciec. - Poza tym teraz już nie mogę się przenieść, dopiero na semestr wiosenny. 

- Nie możesz, czy nie chcesz?

Dziewczyna popatrzyła na chłopaka i miała dosyć. Po prostu studiowali na dwóch różnych uczelniach, wielki mi halo.  Będzie im ciężko, bo będą się rzadko widywać, ale to jest do przejścia. Widocznie tylko dla niej, to było takie proste. Tutaj czuła się dobrze, miała Kierana. Nie miała zamiaru tego zostawić, bo Harper tak chciał. Nie, ona żądał. Apodyktyczny dupek. Może i ona nie byłaby zadowolona, gdyby mieszkał z dziewczyną, która byłaby lesbijką, ale nie żądałaby od niego tego czegoś. Też była o niego zazdrosna, ale przecież Kieran nie lubił kobiet, nie w ten sposób co Harper. Czy to tak trudno zrozumieć?

- Hailey, odpowiedz mi, do cholery.

- A gdybym mieszkała sama, albo z dziewczyną, też kazałbyś mi się przenieść? Zauważ, że powiedziałam słowo "kazał", bo ty mnie nie poprosiłeś, ty mi nakazałeś. A to jest subtelna różnica. 

- Nie chcę, żebyś z nim mieszkała. 

- Chcieć to ty sobie możesz - wstała gwałtownie. - Zgodnie z tym co twierdzisz, jesteś moim chłopakiem.

- Dokładnie - potwierdził.

- A zachowujesz się jak pieprzony pan i władca - warknęła i wybiegła z baru.

Harper podniósł się i chciał za nią iść, jednak słowa Kierana go powstrzymały

- Ona potrzebuje to wszystko przemyśleć. Daj jej czas. - Harper opadł na miękkie siedzenie.

- Nie lubię cię - warknął do współlokatora swojej dziewczyny.

- Masz do tego prawo. Jednak ja lubię twoja dziewczynę, ale nie w ten sposób co ty. Jest super przyjaciółką i jedyną osobą, na którą mogę liczyć. Wiem, że coś ją gnębi. Nie chce mi tego powiedzieć, ale ja sam mam swoje demony, które czasem pokazują swoje kły. Rozumiem ją, a ty dzisiaj dałeś ciała po całości. 

- Wiem - westchnął Harper - ale jestem cholernie zazdrosny. Chyba mi rozum odjęło, ale bardzo chcę, żeby ona studiowała ze mną. Takie wcześniej były plany, a teraz każde z nas mieszka w dwóch różnych końcach kraju. To jest popieprzone.

- A może właśnie ta rozłąka jeszcze bardziej scementuje wasz związek. Ludzie tak żyją, na odległość. Poza tym są samoloty, możecie widywać się co kilka razy w miesiącu. Wiesz? Chciałabym mieć kogoś takiego jak Hailey. Ona naprawdę cię kocha, a ty zachowałeś jak dupek.

- Nie musisz mi tego przypominać.

- Nie muszę, ale będę to robił - Kieran wyszczerzył się. - A teraz leć, szukać swojej pani i przyprowadź ją na śniadanie.

Harper bez słowa wyszedł z baru i za cholerę nie wiedział, gdzie szukać swojej dziewczyny. Westchnął rozdrażniony i ruszył przed siebie. Wiedział, że zazdrość to zły doradca, ale stało się. Przeprosi ją i będzie błagał, żeby dała mu kolejną szansę.


Pamiętam cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz