11

4.9K 587 140
                                    

Hailey w nocy nie mogła zbytnio spać, znowu męczyły ją koszmary senne. Od dawna ich nie miała. A kiedy wstała rano, nie skłamałaby mówiąc, że była dosłownie nieprzytomna. Nawet  dwie kawy do południa niewiele pomogły, jedynie jeszcze bardziej ją rozstroiły. 

Do końca wykładów wiedziała, że będzie siedzieć jak na szpilkach, gdyż za dwie godziny miała dostać owe wyniki. Zamiast skupić się na tym co omawiał profesor Sangretti, myślami była daleko stąd. Czy będzie zadowolona, jeśli Philip Monroe jednak okaże się jej ojcem? A może jednak wolałaby, żeby było wręcz odwrotnie? Sama nie wiedziała z czego byłaby bardziej zadowolona. Te wyniki zaważą na jej dalszym życiu. Jeżeli okaże się, że jednak nie jest jego biologiczną córką, to nic ją z nim nie będzie łączyć, ale jeśli będzie odwrotnie... 

- Panno Monroe - głos profesora wyrwał ją z własnym myśli.

- Tak? - Spytała czerwieniąc się, gdyż Salvatore nie lubił, jak studenci nie uważali na jego zajęciach.

- Zdaje się, że odpłynęła nam tu pani - powiedział z lekko pobłażliwym uśmieszkiem, co było bardzo dziwne jeżeli chodziło o niego. 

- Ja... um... przepraszam - wybąkała i skupiła się na notatkach.

- Ocho, ktoś chyba wpadł jemu w oko - odezwał się cicho Kieran.

- Że niby o czym ty mówisz? - Zapytała nie rozumiejąc, co on miał niby na myśli.

- Sangretti chyba coś do ciebie ma - mruknął.

- Chyba oszalałeś - cicho parsknęła.

- Ja już swoje wiem.

Po dwudziestu minutach, dwugodzinny wykład dobiegł końca, a Hailey w końcu mogła wyjść stąd i nie zbłaźnić się jeszcze bardziej. Chyba wszystkie dziewczyny z jej grupy szalały na punkcie   Sangrettiego. Czasem przypominało to sceny z filmu o Indianie Jonesie, kiedy studentki wlepiały swoje oczy w wykładowcę. No cóż, był Włochem i do tego cholernie przystojnym. Kieran nazwał go cukiereczkiem, chociaż facet nie miał w sobie nic z słodyczy. Dosyć wysoki, ciemne włosy lekko przydługie, do tego niebieskie oczy jak woda na Lazurowym Wybrzeżu. Pod koszulą rysowały się mięśnie i kiedy napinał ramiona, dała się słyszeć ciche westchnienia. Jednak ją to nie ruszało. Ona miała swojego Harpera, który bił na głowę przystojnego Włocha. Wrzuciła do torby notatki, przerzuciła pasek przez ramię i razem z Kieranem ruszyła do wyjścia. Jednak głos wykładowcy zatrzymał ją tuż przy drzwiach.

- Panno Monroe, proszę na chwilę do mnie.

Hailey obróciła się i dojrzała zaciekawione spojrzenia innych studentów, a dziewczyny rzucały jej gromy. Wzruszyła tylko ramionami, spojrzała na ... głupkowato uśmiechającego się Kierana, który pochylił się i wyszeptał:

- Chcę wiedzieć wszystko.

- A ty swoje - westchnęła. - Poczekaj na mnie pod drzwiami.

- Jasne, maleńka .

Hailey minęła wychodzących studentów, po czym ruszyła do wykładowcy, który opierał się o biurko i miał nieodgadniony wyraz twarzy. Czyżby czymś go uraziła?

 - Czy coś się stało?

- Nie toleruję bumelantów na swoich wykładach. Wymagam stuprocentowego zaangażowania.

- Tak, oczywiście. To się więcej nie powtórzy - odparła już lekko rozluźniona.

- To dobrze. Jednak chciałbym wiedzieć, co też zaprzątało tę śliczną główkę aż tak bardzo, że wyglądała, jakby była gdzieś indziej.

Czy on powiedziała śliczną główkę? Cholerna, może Kieran miał rację? Włączyła jej się ostrzegawcza lampka.

- Jeżeli to już wszystko, to lepiej pójdę- rzuciła i obróciła się z zamiarem wyjścia.

- Nie, to nie wszystko. - Hailey zwiesiła bezradnie ramiona. Co za irytujący facet, pomyślała.

- To znaczy?

- Umówisz się ze mną na kawę? - Sangretti wypalił, patrząc prosto jej w oczy.

- Na kawę? - Zmarszczyła brwi.

- No ta, to jest taki czarny napój, który...

- Wiem co to kawa - wypaliła złą. - Tylko nie rozumiem pańskiego zaproszenia. Wykładowcom nie wolno umawiać się ze studentami.

- Wiem. Widocznie źle to ująłem. Przepraszam. Chciałem umówić się z tobą na kawę i omówić twoje prace.

- Och.

- Rozumiem, że jesteś zaskoczona.

- Tak i to bardzo. - Salvatore posłał jej uśmiech.

- Są naprawdę dobre, jedne z lepszych jakie miałem okazję ostatnio oglądać. Dlatego chcę omówić pewien pomysł przy kawie.

- Ja... bardzo chętnie, ale nie dzisiaj. 

- A jutro? 

- Jutro jest bal, więc... 

- A tak, ale może spotkamy się na nim.

- Być może - mruknęła. - Do widzenia, muszę iść.

- Do jutra - mrugnął z uśmiechem.

Hailey opuściła salę w wielkim pośpiechu. Nie podobały jej się spojrzenia, jakie wykładowca jej posyłał. A co ot niby miało znaczyć, że może spotkają się na balu? Czyżby on też się wybierał? Dziwny facet. Myślała, że będzie ją opieprzał o jej nieuwagę, a tutaj takie coś.

- No i co? - Napadł na nią Kieran i odrazy pociągnął w stronę wyjścia. 

- Chciał się umówić na kawę - wyznała, idąc ramię w ramię w stronę akademika.

- O kurwa.

- No, ale ponoć w celu omówienia moich pracy.  Niby dawno tak dobrych nie widział.

- A tu się z nim zgodzę. Masz talent. Ale chyba jest jakieś ale...

- Chciał iść dzisiaj, ale no wiesz... - brunet ze zrozumieniem pokiwał głową na jej słowa. - Więc chciał jutro, ale że ma być bal, to odmówiłam. Jednak dodał, że być może spotkamy się na nim.

- Żartujesz? Profesorek "cukiereczek" będzie na balu?

- Nie wiem, ale tak powiedział.

- A nie mówiłem.

- Że niby co? 

- Leci na ciebie.

- Wątpię, chociaż... Wiesz, on jakoś tak dziwnie na mnie patrzył i powiedział do mnie "śliczna główka". 

- Facet ma cholerne powodzenia, wszystkie laski wzdychają do niego, a on wybrał sobie dziewczynę, która ma chłopaka neandertalczyka. - Hailey zaśmiała się na słowa przyjaciela.

- Chyba Harper jest trochę jaskiniowcem. - Mrugnęła i otworzyła drzwi od ich pokoju, po czym rzuciła torbę na łóżko.

- Trochę? - Kieran prychnął. - Ten facet jest cholernie zazdrosny.

Hailey już tego nie skomentowała, bo znowu poczuła dziwne ssanie w żołądku. Z nerwów zemdliło ją i musiała wziąć kilka głębszych oddechów. Wyciągnęła dresy w szafy i ruszyła do łazienki, ale ktoś zapukał do drzwi. Podeszła z głośno bojącym sercem i je otworzyła.

- Mam przesyłkę na nazwisko Hailey Monroe - odezwał się mężczyzna.

- To ja.

- Proszę pokwitować tutaj i tutaj. Proszę - podał jej kopertę - do widzenia.


************************************

Sytuacja nam się zagęszcza ;)

Pamiętam cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz