3

5.5K 593 52
                                    

Następne kilka dni minęły szybko, zbyt szybko jak na gust bruneta. Zanim się obejrzał, było już piątkowe popołudnie, gdzie w  domu bractwa szykowała się pierwsza impreza tego roku. Postanowił, że zwyczajnie oleje braci. Nie był w nastroju. Kurwa, miał humorki jak baba w ciąży. A wszystko przez pewną czerwonowłosą dziewczynę, która przestała do niego dzwonić. A on był zbyt uparty, a może zwyczajnie się bał. Sam nie wiedział, ale nie oddzwonił do niej, mimo że tak bardzo pragnął usłyszeć jej głos. Ale najgorsze było to, że dzisiaj dowiedział się, że Hailey Monroe nie jest studentką pierwszego roku na UCLA. Zmieniła pieprzoną uczelnię i teraz nie będzie jej w ogóle widywał. Był zakochanym kretynem i nie wiedział, czy kiedykolwiek jeszcze ją zobaczy. Chciał zapomnieć, ale... Cholera, to było niewykonalne. Będzie o niej pamiętał, o jej czułych pocałunkach, roziskrzonych oczach, o ich pierwszym razie, o wieli różnych chwilach, które przeżyli przez kilka miesięcy. W pamięci został mu posmak jej ciała i  jej słodkich ustach, które szeptały tyle różnych rzeczy, kiedy kochali się. Był cipą.

Zabrał swoją torbę z kilkoma rzeczami, wsiadł do auta i odjechał spod domu bractwa w kierunku domu. Miał przed sobą sto mil, czyli prawie dwie godziny jazdy. Stwierdził, że zdąży jeszcze na kolację do domu. Jego mama ucieszyła się, że jej synuś wraca. Parsknął śmiechem na wspomnienie, jak zapiszczała z ekscytacji i obiecała mu jego ulubione ciasto.

Przez całą drogę z Los Angeles do Bakersfield, Harper myślami krążył wokół Hailey. Mimo postanowienie, nie mógł wyrzucić jej z pamięci. Tak samo i ona bardzo starała się, nie myśleć o Harperze. Lecz nie udawało jej się to. Kieran codziennie od tygodnia pocieszał ją. Była żałosna, a do tego była zakochaną kretynką. Minęły prawie trzy tygodnie odkąd wyjechała z rodzinnej miejscowości i Harper był jej demonem, który prześladował ją nawet we snach. Przykro jej było, że nie oddzwonił. To on ją zdradził, więc nie rozumiała, dlaczego przestał od niej odbierać telefony. Ale postanowiła, że nie będzie żebrać o jego miłość, jeszcze tak się nie upodliła. 

- Fire, łazienka wolna - oznajmił wychodzący z niej brunet, czym wyrwał ją z zadumy.

- Dzięki - posłała mu uśmiech.

Zabrała swoje ubrania oraz kosmetyki i weszła do przylegającego pomieszczenia  w celu przyszykowania się, gdyż Kieran zabierał ją na imprezę dla pierwszoroczniaków. Z ciężkim westchnieniem popatrzyła na swoją twarz. Nigdy nie lubiła zbytnio mocnego makijażu, ale... Pieprzyć to. Nałożyła podkład, lekko przejechałam pędzlem z pudrem, po czym zaznaczyła kości policzkowe. Zrobiła sobie ciemną kreskę na powiece, wytuszowała starannie rzęsy, a na samym końcu umalowała swoje duże usta czerwoną pomadką. Nie miała zamiaru nikogo podrywać, miała zamiar dobrze się bawić w towarzystwie przyjaciela. Ubrana w opinające niebieskie jeansy oraz czarny sweterek z rękawem do łokcia o dużym dekolcie, weszła do pokoju, gdzie brunet wciągał na siebie czarny podkoszulek. Uśmiechnęła się, bo pasowali do siebie kolorystycznie. 

- No no, wyglądamy jak para - mrugnął do Hailey. 

- I tak wszyscy uważają, że nią jesteśmy - powiedziała z przekąsem.

- A niby kto tak uważa, co?

- Wszyscy - zakreśliła dłonią okręg w powietrzu -  którzy widują nas razem. 

- Mała, przecież studiujemy na jednym kierunku i praktycznie wszystkie zajęcia mamy razem.

- Aha. Ale my wszystko robimy razem - uśmiechnęła się - i nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale masz grono fanek, które chętnie zaciągnęłyby cię na szybko numerek.

- Och, jaka szkoda - udał zbolałego - ale wolę kutasy. - Hailey parsknęła.

- Wcale mi ich nie jest szkoda, skoro są gotowe zaliczyć szybki numerek między wykładami.

- Taa, zwykłe zdziry - skomentował -i za pewne dzisiaj pełno takich spotkamy, jak i napalonych kutasów. Masz się trzymać mnie  blisko, nie brać niczego, czego sam ci nie podam, gdyż wyglądasz cholernie seksownie. Nie mam ochoty tłuc kolesi, bo zapomną, gdzie powinni trzymać swoje łapska.

- A może chciałabym, żeby trzymali je na mnie? - Zapytała z wyzywającym uśmieszkiem.

- Nic z tego. Skoro nie ma tutaj tego twojego chłoptasia, muszę za niego ciebie pilnować.

- Że co? Po pierwsze, to on już nie jest mój, a po drugie...

- Wmawiaj sobie, kochasz go - trącił jej ramię palcem-  i gdyby tutaj się zjawił, to pierwsze co, rzuciłabyś się na niego i przez cała noc byłoby słychać wasze jęki. O tak, szybciej, Harper jeszcze - zaczął udawać, na co Hailey zdzieliła go w ramię.

- Jezu - skrzywiła się. - Choler masz rację, pieprzyłabym się z nim. Zadowolony?

- Bardzo, ale on w końcu zmądrzeje i podziękujesz mi, że nie puściłaś się z jakimś skurwysynem, który odcina kreski na poręczy łóżka po każdej zaliczonej dziewczynie.

- Ja się, kurwa, nie puszczam - fuknęła i wyszła z pokoju, o mało nie wpadając na innych, którzy szli na imprezę.

- Kochanie - zawołał za nią, na co kilka osób z zainteresowaniem popatrzyło na nich -  nie chciałem. - Objął ją ramieniem i pocałował w skroń, - Ale wiesz, co miałem na myśli. Faceci w naszym wieku myślą w główniej mierze fiutem, a ty zasługujesz na coś lepszego, no i jest Harper. Nie zaczynaj. Tęsknisz za nim, a jedynie co ja mogę zrobić, to pocieszać cię kubełkiem lodów oraz swoim - ściszył głos - seksownym ciałem.

- Które ja molestuję prawię każdej noc - mruknąwszy, wyszczerzyła się i przytuliła się do niego. 

- Z czego bardzo się cieszę, bo nie ma jak czuć przy sobie ciepło, młode i jędrne ciałko.

- Kretyn 

- Ale kochasz mnie? 

- Może - zaśmiała się.

- Oj, wiem, że mnie kochasz - wbił palce w jej talię, po czym weszli do sali, gdzie obywała się impreza.


Pamiętam cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz