2

5.6K 652 85
                                    

 Hailey przeciągnęła się i ziewnęła sennie, ocierając się o... Otworzyła szerzej oczy, bo Jezu...

- Kieran, poważnie? 

- Ale, że co?

- Stoi ci.

- Poranny wzwód, kochanie - mruknął i przytuli się bardziej do swojej współlokatorki. Przybliżył usta do jej ucha i wyszeptał  - wolę męskie tyłki, niż cipki.

- Dobrze wiedzieć - powiedziała z przekąsem - i  oszczędź mi szczegółów.

- Jasne, ale cholera, chyba musimy wstawać - skrzywił się -  inaczej spóźnimy się na pierwsze wykłady.

- Jak tylko mnie puścisz, Panie Przytulasku.

- Droga wolna, kociaku. - Klepnął Hailey w pośladek, kiedy próbowała przez niego przeczołgać się.

- Jezu, rusz się trochę. - Kieran poruszył biodrami na jej słowa, aż jego twardy penis wbił się w uda dziewczyny. - Jeżeli jeszcze raz to zrobisz, utnę ci kutasa.

- Boże, jesteś jedyna w swoim rodzaju - zachichotał.

Kiedy Hailey zniknęła w łazience ze swoimi ubraniami, Kieran przestał się uśmiechać. Tam skąd pochodził, nie tolerowano takich jak on. Nawet jego przyjaciółka odtrąciła go przez jego odmienną orientację seksualną. A kiedy jego ojciec się dowiedział, wyrzucił go z domu, więc spakował się pospiesznie i przyjechał szybciej na studia. Nie znał tego całego Harpera, ale facet był głupim kutasem, zdradzając taką dziewczynę jak Hailey. Czasem widział, jak odpływała gdzieś myślami i wiedział, że wtedy jej demony doganiały ją.

- Księżniczko, łazienka wolna - wyszczerzyła się Hailey do chłopaka.

- Ha, ha. Bardzo śmieszne, krasnalu. 

- To, że mam metr sześćdziesiąt wzrostu, nie znaczy, ze jestem krasnalem - oburzyła się.

- Dobrze, jesteś wyrośniętym krasnalem.

- Idź, bo naprawdę utnę ci tego kutasa. 

Kieran zanosząc się śmiechem powędrował pod prysznica, a Hailey zrobiła sobie lekki makijaż. Nie miała zamiaru straszyć, poza tym, tak lepiej się czuła. Kiedy brunet wyszedł z łazienki, Hailey otworzyła szerzej oczy. Miał na sobie ciemne wytarte jeansy nisko zawieszone na biodrach, do tego biały podkoszulek opinający idealnie każdą krzywiznę jego ciała. I Jezu, te jego cholernie zielone oczy. Były bardziej zielone niż jej i wyglądał niemożliwie seksownie.

- Aha - mruknął Kieran, kiedy przyłapał Hailey na lustrowaniu jego sylwetki.

- Wybacz, ale kurwa... Te wszystkie laski, będą myśleć, że jesteś cholernie gorący. Boże, urwą mi łeb za zadawanie się z tobą.

- Nie lubię cipek.

- A moją lubisz.

- Nie - pokręcił głową - lubię ciebie, mimo że masz cipkę, której nie wyrucham, bo mnie nie kręcisz. Dzięki temu oboje będziemy bezpieczni. Możemy razem spać i robić te wszystkie różne, dziwne babskie rzeczy.

- Zamieniasz się w cipkę? Lubisz babskie rzeczy? - Zaśmiała się z miny bruneta.

- Kurwa, nie lubię, ale ty lubisz, więc się poświęcę. A teraz moje kochanie pójdzie ze mną na wykłady z malarstwa.

- Um. Tak!

Przemierzając campus, Kiera objął ramieniem Hailey. Mijające ich dziewczyny, rzucały zaciekawione spojrzenie chłopakowi, na co dziewczyna tylko parskała śmiechem. Był cholernym ciałem, który stał nie po tej barykadzie co trzeba, ale lubiła go. Dzięki niemu było lżej. Nie zadręczała się tak z powodu Harpera, mimo że za nim strasznie tęskniła. Dotknęła złączonych literek H, które oznaczały wieczność, ich wspólną wieczność. A tym czasem oboje przebywali na dwóch różnych krańcach kraju. Ona był w Iowa a Harper w Kalifornia, który właśnie siedział na swoich pierwszych wykładach i zastanawiał się, kiedy wpadnie na Hailey. Bardzo chciał ją zobaczyć. Tęsknił za nią jak szalony i był gotów z nią porozmawiać, ale nie dzisiaj. Na razie wystarczyłoby mu popatrzenie na nią. Westchnął cicho i ponownie zaczął notować. Poszedł na cholerne zarządzanie, bo był to ukłon wobec rodziców. Może i był sukinsynem, ale obiecał ojcu, że kiedyś on przejmie po nim firmę. 

Kiedy ostatni wykład dobiegł końca, Harper udał się prosto do swojego auta, o które opiera się sztuczna blondyna. Kurwa, czego one od niego chcą? Nie był zainteresowany, a tym czasem od trzech dni napotykał same śliniące się dziewczyny, ale one nie było nią i nigdy nie będą.

- Mogłabyś odejść od mojego auta? - Stanął przy drzwiach od strony kierowcy.

- Nie wiem, być może - zatrzepotała rzęsami i wydęła przesadnie duże usta, na co się skrzywił z niesmakiem.

- To być może rusz ten swój cholernie wielki tyłek i spieprzaj.

- Kutas.

- Zdzira - warknął i zatrzasnął mocnej drzwi od swojej corvette. Po czym szybko odjechał spod budynku, udając się prosto do baru, gdzie miał zamiar zjeść jakiś obiad. Stwierdził, że nie ma ochoty na inne laski, żadna go nie pociągała. No tak, bo żadna nie była Hailey.

Pamiętam cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz