6. The curse

94 14 0
                                    

Minęło parę godzin od przyjazdu Luke'a do zamku, od tamtego czasu nic nie powiedział. Na zewnątrz było dużo śniegu, bo przyszła zima i znowu szalała burza śnieżna. Leżał na dużym łóżku, przytulając poduszkę i płacząc - mimo że już przestał. Chciał wrzeszczeć i płakać, chciał wrócić do swojego normalnego życia czy tylko dowiedzieć się, czy z Benem wszystko w porządku. Wstał z łóżka i podszedł do lustra tylko po to, by zobaczyć swoją twarz. Jego twarz i policzki były czerwone od płaczu i chciałby, żeby był z nim Backster, ale upuścił go na drogę.

Podszedł do okna, żeby zobaczyć widok za nim. Był tam duży ogród, wszystko było teraz białe z powodu śniegu. Po drugiej stronie muru oddzielającego zamek od lasu było kilka wilków i parę ptaków. Usiadł na poduszkach obok i westchnął, to jest to, co będzie robił przez całe swoje życie. Luke pozwolił, by jego oczy przebiegły po pokoju i zobaczył papiery pod łóżkiem, więc podszedł do nich i podniósł je. To nie były stare notatki - może 14-letnie, na pierwszej stronie było jedynie napisane "Zaczarowana Bestia". Mruknął pod nosem w zamyślenie, ciekawy o czym była. Niebieskooki chłopak położył pierwszą stronę obok siebie na łóżku i zaczął czytać.

Dawno, dawno temu, w dalekiej krainie, w dużym szczęśliwym zamku mieszkał młody książę razem ze swoimi służącymi. Jego rodzice zawsze byli nieobecni, umarli, kiedy chłopak miał czternaście lat. Mimo że chłopak miał wszystko, czego pragnął, nadal był egoistyczny, lekceważący i niemiły. Traktował wszystkich okropnie, twierdząc, że był z wyższej klasy, więc nie musi traktować wszystkich jak równym sobie, jakby oni też byli ważni.

Mijały lata, dopóki chłopak nie ukończył siedemnastego roku życia. Był wysoki, elegancki i przystojny - ale nadal był egoistyczny, lekceważący i niemiły. Tamtej zimowej nocy rozległo się pukanie, chłopak otworzył drzwi do zamku, była tam stara, biedna kobieta, która szukała miejsca, gdzie mogłaby spędzić noc. Zaoferowała mu dwie białe róże w zamian za schronienie przed dotkliwym mrozem. Zniesmaczony jej  strasznym wyglądem, książę powiedział, że ma odejść i nigdy nie wracać. Staruszka ostrzegła go, by nie oceniał osoby po wyglądzie, ponieważ prawdziwe piękno jest w środku. Książę ponownie powiedział jej, że ma odejść, a jej brzydota zniknęła, zmieniła się w piękną, czarującą czarownicę.

Książę upadł na kolana, wiele razy błagając o przebaczenie i proponując jej pokój w tym dużym domu. Wiedźma potrząsnęła głową, było za późno, zobaczyła już, że w jego sercu nie ma miłości i życzliwości - było zimne jak śnieg. Za karę przemieniła go w straszną bestię i nałożyła potężne zaklęcie na zamek, łącznie z każdym, kto w nim mieszkał.

Zawstydzony swoim wyglądem, książę odizolował się od świata zewnętrznego, posiadając tylko magiczne lustro jako kontakt ze światem na zewnątrz. Róże, które mu zaproponowała, tak naprawdę były zaklętymi różami, które zakwitną, kiedy skończy dwadzieścia jeden lat.

By złamać klątwę, musi nauczyć się jak kogoś kochać i być kochanym przez tą osobę, zanim opadnie ostatni płatek. Jeśli nie, książę na zawsze zostanie bestią, a ludzie, którzy mieszkają w zamku pozostaną zaklęci.

Lata mijały, a on pogrążał się w rozpaczy i stracił całą nadzieję. Ale powiedzcie mi, jak ktoś mógłby pokochać bestię?

Luke wziął głęboki wdech i wpatrywał się w notatki. Czy to przytrafiło się Ashtonowi? To tylko opowieść. Ale to nie znaczy, że to nie może być prawda, tak? Tak. Wpatrywał się w widok na zewnątrz, wszędzie było cicho, dopóki nie usłyszał pukania do drzwi. Blondyn szybko ułożył kartki w tej samej kolejności i odłożył tam, gdzie były, a potem krzycząc "wejść!".

- Tu pani Wilson, kochanie! - Luke podszedł do drzwi i otworzył je, dzbanek do herbaty wszedł do środka z serwisem do herbaty i zatrzymał się koło łóżka. - Pomyślałam, że może chciałbyś trochę herbaty, żeby się uspokoić, wiesz? Mniej stresować się z powodu tego wszystkiego, co się teraz dzieje.

- Ja... Co? - uśmiechnął się Luke, zdumiony tym, że rozmawia z serwisem do kawy.

Potknął się i wpadł na szafę.

- Oooh! Ostrożnie! - odezwała się szafa, a Luke upadł na podłogę, siadając na niej. - Przepraszam, byłem przerażający?

- To nie może się dziać...

- Oh, dzieje się! To dlatego tu jesteśmy. - szafa pochyliła się ku Luke'owi. - Ale to nie ja ci to powiedziałem. - mrugnął, powodując śmiech Luke'a.

- Mówiłem ci, że jest piękny, prawda, mamo? - powiedziała mała filiżanka, gdy zostały wrzucone do niej dwie kostki cukru.

- Tak, mówiłeś, Phil. Teraz, wystarczy. - mała filiżanka skoczyła do Luke'a, który przyglądał się ciekawie. - Nie rozlej!

- Dziękuję. - uśmiechnął się do nich Luke i wziął łyka herbaty.

Przez kilka sekund panowała cisza, dopóki nie odezwała się pani Wilson.

- To, co zrobiłeś, było bardzo odważne.

- Naprawdę cię podziwiamy. - dodała szafa, a Luke się zarumienił, chwilę potem się uśmiechając.

- Nie mógłbym po prostu zostawić tu mojego brata, pewnego dnia on zmieni świat.

- Jak?

- Ben jest wynalazcą. Tworzy cuda z zegara i to naprawdę imponujące, jego wyobraźnia nie ma granic! - westchnął Luke, wpatrując się smutno w podłogę. - Nawet jeśli ocaliłem mojego brata, nadal jestem smutny. Straciłem moje marzenia, może życie i wszystko, co miałem.

- Nie martw się. W końcu wszystko będzie dobrze, zawsze jest. - oznajmiła pani Wilson. - Oh, spójrzcie na mnie! Gadam i gadam, kiedy jest kolacja do przygotowania! Chodź, Phil!

Odskoczyli.

- Paa! - powiedział Phil, zanim zniknęli za drzwiami.

Luke zachichotał i położył się na łóżku, w ciągu kilku sekund zaczynając zasypiać.


beauty and the beast • lashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz