1

1.1K 76 5
                                    

Biegałem po południu kiedy usłyszałem płacz i pomrukiwanie. Podbiegłem tam skąd dochodził hałas i zobaczyłem jedną z moich bet stojącą nad nastoletnim chłopcem.

- Jackson odejdź! - warknąłem.

- Ale ten lis włóczył się po naszym terenie - warknął nie ruszając się z miejsca.

- My nie zabijamy, Jackson. Teraz odejdź! - ryknąłem błyszcząc czerwonymi oczami.

Jęknął i uciekł pozostawiając lisa samego.

- Hej – powiedziałem spokojnie.

Chłopak uniósł głowę i mój Boże był piękny. Spojrzałem na jego spiczaste, lisie uszy i jego słodki, długi, pluszowy ogon.

- W porządku? - zapytałem podchodząc do niego powoli.

Potrząsnął głową cofając się.

- W porządku, nie skrzywdzę cię – zatrzymał się i spojrzał na mnie.

- Stiles.. – powiedział pocierając uszami.

- Ja jestem Derek – powiedziałem podchodząc do niego.

Skinął głową na udo. Spojrzałem gdzie wskazał i zobaczyłem głębokie rozcięcie.

- On mnie zadrapał.. - załkał.

- Hej, jest dobrze. Zabiorę cię do mojego domu i się tym zajmiemy – powiedziałem próbując nie płakać.

Ten chłopak mnie załamywał. Pokiwał głową.

- Możesz iść? - zapytałem klękając obok niego.

Spróbował wstać ale upadł i znowu zaczął płakać. 

- Nie mogę iść - zaszlochał.

- Hej, w porządku. Zajmę się tobą - powiedziałem biorąc go na ręce.

Ostrożnie objął ramionami moją szyję. Kiedy byliśmy na ganku moja paczka wilkołaków otwarła drzwi. Stiles dyszał ukrywając twarz przy mojej szyi.

- Co ty wyprawiasz przyprowadzając tutaj lisa? - warknął Scott.

- Idź do swojego pokoju albo odejdź! - krzyknąłem na skomlącego szczeniaka. 

Lis i Wilk [Sterek]Where stories live. Discover now