Jack:
Mieliście kiedy tak że emocje sięgały zenitu, mięśnie się spinają i czujecie jakby zaraz miało przyjść omdlenie?
Ja tak się teraz tak czuje. Elsa weszła przed chwilą na lód, wszystkie światła zgasły. Występ się zaczął.
Wszystko wyszło fantastycznie. Ona jest...niesamowita! Taka piękna, utalentowana i taka...zaraz...co ja gadam!?
Wszystko działo się tak szybko. Blondynka kończyła swój występ i kierowała się ku swojej trenerce, czekającej na wyniki. W tym samym czasie zerknąłem na ekran który emitował wywiad Jess. Zamurowało mnie.
- Jack, coś nie tak? - moja gwiazda pojawiła się nagle, chwytając mnie za ramie i szczerze się uśmiechając
Zdołałem tylko wskazać palcem to co właśnie się działo.
- O nie, to nie może być prawda - dziewczyna powiedziała rozpaczliwym głosem przykładając dłonie do ust
- Ale co ma być prawdą ? - nasi przyjaciele zainteresowani naszą rozmową oraz tym, że Elsa pojawiła się bez słowa kiedy oni tak bardzo chcieli jej pogratulować
- Jessica zabrała mi partnera, nie będę mogła startować już w kategorii duet-owej - przyznała smutno
- Spokojnie, jeszcze jest czas znajdziesz innego - pogładziłem jej bok
- To się nie uda, musieli by go ściągać z innego miasta, a nawet kraju, lub ja bym musiała tam się przenieść, a na to nie pozwolę dopiero co was poznałam i nie chce was tak szybko stracić - chwyciła mnie i Ross za dłonie, pocierając nasze knykcie.
Może teraz wam się wydawać, że jest to moment w każdej historii kiedy powstają przeciwności losu i bohaterowie je pokonują?
Bzdura! My już taką chwile przeszliśmy. Teraz będzie tylko lepiej.
Elsa:
No cholera! Czy Jessica zawsze musi mi utrudniać życie!? Zawsze się wtrąca i wszystko niszczy! Zabrała mi partnera...najgorszego na świecie, ale jednak...co ja teraz zrobię? Jak wystąpię..?
Potrząsnęłam głową i się wyprostowałam.
- Teraz tylko czekać na wyniki i odpocząć - stwierdziłam ze stoickim spokojem. Ta, opanowana na zewnątrz, zestresowana w środku. Istna mieszanka wybuchowa.
Usiedliśmy w holu, gdzie w prawdzie było strasznie głośno, ale nie było już takiego napięcia.
Oparłam głowę o ścianę i przymknęłam oczy. Nagle Merida mnie szturchnęła, spojrzałam na nią pytająco.
- Sorry nie chciałam, to chłopacy się kręcą i rozpychają - pochyliłam się w lewo
Hiccup, Kris i Flynn żarliwie nad czymś dyskutowali spoglądając w telefon tego pierwszego.
Spojrzałam po reszcie, oni tylko zruszyli ramionami wracając do wcześniejszych czynności.
Spokój nie trwał długo, bo usłyszałam głośne stukanie obcasów i poczułam jak trupie światło jarzeniówek zasłania cień.
- I jak...poczułaś trzęsienie ziemi....bo widzę że wali ci się grunt pod nogami - nie miałam siły by spojrzeć na żeńską odsłonę zła, więc tego nie zrobiłam
Jack poruszył się nie spokojnie więc położyłam rękę na jego kolanie.
- Chyba poczułaś to tylko ty, ja mam wszystko opanowane - powiedziałam to tak jakby na prawdę tak było.
Tak naprawdę byłam w kropce, nie wiedziałam co będzie z tym dalej. Musiała coś zrobić, bo mój przyjaciel wyrwał się do góry, a ja nie zdążyłam go powstrzymać. Otworzyłam oczy.
Białowłosy stał przed nią i z uporem wpatrywał się w jej twarz.
- Uwielbiam jak jesteś wciekły, podnieca mnie to - uśmiechnęła się ze satysfakcją.
Spojrzałam na nich za chwilę na Ross która tylko pokiwała głową, żebym nie robiła nic pochopnego.
- Widocznie masz to w genach, a teraz złaś mi z oczu bo mogę nie wytrzymać...- wskazał przeciwny kierunek
- Jak sobie życzysz - uśmiechnęła się słodko i odeszła.
Opadł z powrotem na swoje na swoje miejsce, przepuścił włosy przez palce.
- Aż tak ci zalazła za skórę? - Merida uniosła prawą brew.
Reszta chłopaków wybuchła śmiechem, a ja i Anna spojrzeliśmy po sobie oraz przyjaciołach.
Oni coś wiedzieli.
- Jeg har fått nok...hore* -Frost wypowiedział zbiór dziwnie brzmiących słów i ruszył korytarzem w stronę wyjścia. Usłyszałam w jego głosie zawód...brak energii...to do niego nie podobne. Wstałam i ruszyłam za nim, bo bardzo się o niego martwiłam. Słyszałam za sobą jakieś szepty dziewczyn i chichoty, ale to zignorowałam. Po chwili znalazłam białowłosego, który z przygnębioną miną siedział na parapecie opierał się o okno i wpatrywał się w widoki za nim. Przygryzłam dolną wargę i niepewnie do niego podeszłam.
- Mogę się dosiąść..? - pochyliłam się nad nim delikatnie z uśmiechem. On tylko bardziej spuścił głowę, a kaptur na jego głowie jeszcze bardziej zakrył mu twarz.
- Milczenie oznaką zgody.. - wzruszyłam ramionami i usiadłam na parapecie koło jego nóg.
- Jack... - delikatnie dotknęłam jego kolana i lekko je pogładziłam. Miałam wrażenie, że przez jego ciało przeszedł lekki dreszcz. - Powiedz...czemu tak źle zareagowałeś..?
- Ona mnie wkurza.. - szepnął - Mam jej dość... - warknął pod nosem.
- Uwierz, mam tak samo.. - delikatnie się uśmiechnęłam dla dodania mu otuchy.
- Wiem że od dawna ze sobą rywalizujecie i jej nie znosisz, ale...ja nie umiem tego wyjaśnić, ale...mam swoje powody, żeby nienawidzić ją całym sercem...ale tych powodów nie mogę ci zdradzić.. - Woooow, nie znałam go od tej strony. Od kiedy on jest taki tajemniczy!? Ale to jest takie...pociągające..!
- Jestem dobrym słuchaczem.. - bardzo chciałam dowiedzieć się co ukrywa.
- Nie naciskaj bo nawet słówkiem nie pisnę. Dowiesz się kiedyś. W swoim czasie.. - szepnął. Nie wiem czy zrobił to na umyślnie czy nie, ale przez tą gadkę jeszcze bardziej chcę wiedzieć o co chodzi!
- Dlaczego musisz stwarzać z tego taką tajemnice?- ujęłam go delikatnie za policzek, popatrzył na mnie smutno
- Bo mi na tobie zależy - stwierdził
Wyciągnął dłoń w kierunku moich włosów, odgarnął niesforne kosmyki i przy okazji przejechał opuszkami palców po mojej skroni, kości policzkowej...a na sam koniec zahaczył kącik moich ust.
* (po norwesku) Mam dość...kurwa
CZYTASZ
Jelsa na Lodzie
FanfictionJazda figurowa, hockey, zwinność, adrenalina, chłód, magia i coś czego się nie da opisać