Rozdział 8 Wyglądasz uroczo :)

283 27 3
                                    


Elsa:

Ogłupiałam, wszędzie widziałam pół nagich ludzi i słyszałam dobrze mi znaną piosenkę.

Wielki bar oblegany tłumem. Wszyscy zaczęli biec, więc ja też musiałam. Usiedliśmy na leżakach, Anka koło mnie. Chłopcy śmiali się z czegoś dziewczyny zaczęły się opalać. Chyba ja jedyna nie lubiłam tej czynności. Wyjęłam telefon z kiszeni krótkich spodenek. Przeglądałam aktualności na twitterze. Dodatkowo dostała sms'a od mamy że jadą do Arendell pozałatwiać jakieś sprawy, jak zwykle z resztą. Merida wylała na mnie kubek napoju, który trzymała przed chwilą w ręku, z powodu że Czkawka na nią wpadł bo chciał złapać piłkę, ciecz znalazła się na mojej koszulce.

- Czas popływać! - zawołał ktoś

Po chwili znajdowałam się już przed brzegiem. Przełknęłam ślinę, obawiałam się że kiedy wejdę temperatura gwałtownie spadnie. Zamieszałam stopą wodę, zrobiłam krok. Stałam po kostki w wodzie. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie zimnymi rękami od tyłu w tali i podnoś. Zaczęłam piszczeć. Zostałam wrzucona do jeziora, a za mną skoczył mój napastnik. Zamknęłam oczy bo zaczęły mnie szczypać. Znów poczułam ten dotyk. Zmusiłam się do otworzenia oczu i ujrzenia....Jacka. Wynurzyłam się, ściągnęłam mokrą koszulkę i rzuciłam nią w oszołomionego chłopaka moim czynem. On tylko się zaśmiał. Czułam jak woda robi się coraz zimniejsza, skierowałam się do brzegu. Czułam ciepły piasek pod stopami. Uff udało się uniknąć katastrofy. Usiadłam na jednym z koców. Patrzyłam jak reszta świetnie się i bawi, a ja żeby zająć sobie czymś ręce, zebrałam koło mnie rosnące kwiaty i zaczęłam robić wianek.

- To było nie fair - Astrid naburmuszoną miną wyszła z wody

- To że cię pocałowałem ? - za nią wyłonił się nikt inny jak Czkawka

Parsknęłam śmiechem kiedy, chłopak przyciągnął blondynkę od tyłu całował w kark.

- Hej !!! - ktoś krzykną mi nad uchem

- Jack !!! - odkrzykuje mu z irytacją

- Co ja nie zrobię to jest źle - udał naburmuszonego, ale mu się nie udawało bo za chwile już się uśmiechał

- Niestety - wzruszyłam ramionami

Zwiesiłam głowę w dół i na mojej twarz pojawił się chytry uśmiech. Popatrzyłam się na białowłosego z tym samym wyrazem twarzy, przeraził się i trochę się odsuną

- Co ty zamierzasz ? - spytał

- Nic poważnego - zaśmiałam się

Potargałam jego włosy i zależałam mu wianek. Uśmiechnęłam się szeroko do niego, a on spłoną rumieńcem.

- Szlak - czemu on musi być jeszcze bardziej uroczy, co ja wygaduje?

- Coś się stało ? - popatrzył się na mnie z podejrzeniem

W odpowiedzi dostał tylko moje prychnięcie. Wstałam żeby się rozejrzeć.

- Że co proszę ?! - patrzyłam się jak Anka i Kriss się obściskują się pod wiatą baru. Frost mrukną dając mi znak żebym mu powiedzieć co odkryłam.

- Czy oni nie przesadzają - skazałam na parę

- Daj im spokój

- To moja siostra - wskazałam na rudą

- A to mój kumpel i napastnik w drużynie - stwierdził

- I nic z tym nie zrobisz ?

- Co mam zrobić, Kriss nigdy by nie skrzywdziłby takiej dziewczyny

- Pff.....- założyłam ręce na piersi

- Serio będziesz teraz się dąsała, choć lepiej zatańczyć - wyciągną w moją stronę rękę

Jack:

Ona na serio zakrząta sobie bez potrzeby głowę, przecież jej sistra sobie poradzi. Zaprowadziłem ją na prowizoryczny parkiet. Zaczęliśmy tańczyć.

- Masz go nie zdejmować dziś - wskazała na moje nakrycie głowy, a ja dotknąłem delikatnie płatków

- Czemu ? - spytałem

- Bo...bo...już nie ważne - wypuściła głośno powietrze z ust

- Bo twoim zdaniem jestem zbyt uroczy - szepnąłem jej wprost do ucha

Jak mnie rozśmieszają jej miny kiedy się denerwuje.

- Wyglądasz ślicznie kiedy się czerwienisz - położyłem jedną rękę na jej, a drugą delikatnie ściągnąłem z jej włosów frotkę, nie zauważyła tego.

Okręciłem ją w około, a jej misterny mokry jeszcze warkocz, został rozplątany.

Wpadła prosto w moje ramiona, oparła głowę o moją klatkę piersiową. Rytm zwolnił. Przytulamy się do siebie, zapada zmrok, zapalają lampki zawieszone pod sufitem. Wszystko by było dobrze, jakby nie zawołali nas do dużego stolika na którym leżała ogromna pizza. Każdy zajął miejsce, nie licząc Ross która siedziała Flynnowi na kolanach. Podałem Elsie jej już suchą koszulkę. Oraz zaproponowałem jej moją bluzę, którą o dziwo włożyła na ciebie.

- Och... zapomniałam oddać ci koszuli- zasłoniła usta rękami śmiejąc się

- Jak będziemy wracać odasz, a teraz jedz - podałem jej kawałek, ja zrobiłem to samo

Wszyscy się śmiali i się świetnie bawili, jeszcze dziewczyny wyciągnęły mnie na parkiet. Zaczęło się wszystko, mieszać straciłem orientacje która godzina i gdzie są wszyscy. Usiadłem przy brzegu i chwyciłem za głowę rękami, mierzwiąc przy tym swoje włosy. Nagle usłyszałem wołanie, odwróciłem się i ujrzałem El biegnącą w moją stronę. Wstałem.

- Co się stało - pytam podchodząc do niej

- Wszyscy są już w samochodzie, Flynn powiedział że jak za chwile się nie pojawimy odjedzie

- To biegnijmy! - złapałem ją za rękę i zrobiliśmy to co powiedziałem

Stanęliśmy na parkingu kiedy właśnie nasz transport odjeżdżał. Ruszyliśmy w pogoń za pojazdem i krzycząc na całe gardła żeby się zatrzymał. Kiedy nam się udało, szybko otworzyłem drzwi i w pośpiechu wsiedliśmy.

- Myślałem że chcecie zostać - kierowca się zaśmiał

- Chyba śnisz- zawołała Elsa

Rozejrzałem się po aucie moją uwagę przykuła Anka która zasnęła opierając głowę o ramię Kristoffa, oraz Czkawkę który siedział za Meridą i ciągle musiał odganiać jej włosy bo nic nie widział. Nawet nie zauważyłem że większość ludzi już była w domach, a teraz siostry wysiadał.

- Jack, wejdziesz na chwilę - szepnęła kiedy przeciskała się pomiędzy fotelem a moimi nogami

- Ok

Staliśmy na ganku blondynka otwierała omacku drzwi, pomagając sobie tylko słabym światłem z telefonu.

- Anka co powiedzą na to rodzice - powiedziała prostując się i otwierając na oścież

- Przecież rodzice do mnie dzwonili i przyjadą dopiero jutro rano - oburzyła się ruda, a druga przewróciła oczami i weszła do pomieszczenia

To wszystko przez nic nie winnego Krissa. Ja podążałem za El która oddała mi moje rzeczy.

- To do zobaczenia w najbliższym czasie, jakby coś to dzwoń - przytuliłem ją na pożegnanie

Jeszcze przed wyjściem powodziłem do kumpla

- Lepiej żebyś nie zostawał na noc, poznałem jej ojca, oj będziesz miał przechlapane - poklepałem go ranieniu i wyszedłem

Mam dziwne przeczucia co do przyszłych dni, oby nic poważnego się nie stało.

- Mrok....


Jelsa na LodzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz