Rozdział 10 Przepraszam...

250 22 0
                                    


Elsa:

Szłam, trochę ciemnym korytarzem. Wszystko było.....jakieś takie......mroczne. Zaczęłam się bać. Albo to wina horrorów które oglądam czasami z siostrą, albo po prostu mam taką naturę. No, odważna to ja jestem, ale tu.......bez szans. Trochę przyspieszyłam kroku. Nagle przede mną pojawił się jakiś facet. Był ubrany w standardowy nauczycielski garnitur, który musiał być chyba szyty na miarę, bo nauczyciel był dość ,,wysoki w wszerz,, Uśmiechnął się do mnie, ale w jego oczach czaił się smutek i współczucie.

- Panienka Elsa Snow? - spytał po chwili

- Z-zgadza się - potwierdziłam

- No więc, ja tylko chcę powiedzieć, że choćby nie wiem co, bądź spokojna i nie martw się. W końcu masz prawdziwych przyjaciół, którzy zawsze będą cię wspierać! - powiedział szybko i natychmiast się oddalił. Bardzo mnie to zdziwiło. Coś się stało? Ta wzmianka o przyjaciołach i byciu spokojnym naprawdę mnie zmartwiła, ale postanowiłam posłuchać. W końcu to prawda, przyjaciół mam wspaniałych. Dzięki temu poczułam się lepiej i trochę pewniej zaczęłam iść na przód. Po przejściu kilku metrów znów ujrzałam postać znajdującą się na przeciw mnie. Tą postacią był.......Jack? Co on tu u licha robi, przecież są lekcje!

- Cześć Elsa! - przywitał się jakby nigdy nic

- Jack, co ty tu robisz?! - zdenerwowałam się

- Hej, śnieżynko, nie denerwuj się! Po prostu chciałem się z tobą zobaczyć - wyszczerzył się

- W środku lekcji? - uniosłam jedną brew

- No dobra, Elso...- podszedł do mnie i chwycił mnie za dłonie - wiesz, że ja i cała nasza ekipa zawsze będziemy z tobą, prawda? - zdębiałam. O co im wszystkim chodzi!!!???

- Jack, serio, ty też? O co wam wszystkim chodzi, zaczynam się bać!

- Nie, właśnie tego ci nie wolno....to znaczy - zakłopotał się - zrozum, że zawsze będę przy tobie - uściskał mnie, a ja to odwzajemniłam. Wtuliłam twarz w jego bluzę, wdychając jego zapach.

- Wiem to Jack, wiem - uśmiechnęłam się. Przez chwile patrzyliśmy sobie w oczy.

- W porządku, to ja już pójdę! Do zobaczenia! - i odszedł. Przyspieszyłam kroku i w końcu doszłam do gabinetu dyrektora. Już chciałam zapukać, gdy rozległ się dźwięk dzwonka. Z klas zaczęli wybiegać uczniowie. Extra, rozmowa z dyrkiem i mogę wracać do domu! Nareszcie przywitam się z rodzicami! Niepewnie podniosłam rękę i zapukałam do drzwi. Ze środka wydobyło się ciche ,,proszę wejść,, więc tak postąpiłam.

- Dzień dobry panie dyrektorze! - przywitałam się zamykając za sobą drzwi.

- Witam, Elso - powiedział dyrektor z wyraźnym wstrętem. No tak. Wszyscy mówią, że jest z niego gbur i potrafi być okrutny i przerażający. W sumie trudno się nie zgodzić.

- Prosił mnie pan, żebym przyszła więc oto jestem! Co się stało? - siadam na krześle przed biurkiem, za którym siedzi pan Black. Jest to szczupły mężczyzna, na oko ma mniej więcej 34 lata. Jego skóra ma lekko szarawy kolor, włosy czarne jak noc są przylizane żelem do tyłu. Do tego te bursztynowe oczy......patrzą się na mnie jak ślepia lwa, na swoją ofiarę. Jak widzę, plotki są prawdziwe. Przez chwilę siedział i nic nie mówił. Patrzył mi w oczy, a ja zaczęłam oszraniać krzesło. Na moje szczęście, nie zauważył tego.

- No cóż panno Snow - wreszcie się odezwał - mam dla pani przykrą wiadomość! - powiedział

- Co się stało - zadrżałam

Jelsa na LodzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz