Loki miał racje. Miał racje. Tak. Siedziała teraz na podłodze w szatni z opuszczoną głową. Obskurne kafelki wokół niej jeszcze bardziej przypominały o beznadziejnej sytuacji. Nie sądziła, że tak szybko sprawy się potoczą. Wydawało jej się to nie możliwe, bo przecież, która szkoła robi coś z dnia na dzień?
Mając w świadomości Jessicę i Hansa, do tego wcześniejsza rozmowa z Nataszą.
- Wiem że to trudna sytuacja dla ciebie, ale wiesz jakie zasady panują w tej szkole - mówiła to swoim teatralnym sposobem, że dało się zauważyć czystą niechęć do tego co musiała jej powiedzieć
- Przecież miała pani mnie trenować do końca, aż ukończę szkoły - El prawie krzyczała - Była umowa. To, że królowa szkoły tego chce nie oznacza, że tak ma być, i jeszcze zostawiać mnie bez możliwości - stały tak przez moment, aż trenerka spuściła wzrok
- Przykro mi
To, by ją tak nie bolało, jakby nie obecność szyderczej dwójki przyglądającej się tej farsie zza band.
Z całej tej złości na zaistniałą sytuacje trafiła do szatni by nikt nikt nie widział jak moc uwolniła się i mróz pokrył ścianę na której znajdowały się rury, niekonserwowanych przez wieki pryszniców. Zimno rozsadziło metal, a woda zaczęła spływać na skuloną dziewczynę. Aby tego było mało, głosy oznaczające chłopców wracających z treningu zbliżały się niebezpiecznie w jej kierunku. Wstała gwałtownie widząc pół nagiego Jacka stojącego przed nią. Co mogło pójść jeszcze nie tak? - pomyślała
Ale oczywiście zawsze musiało być jeszcze gorzej, ponieważ ręcznik który był do tej pory zawiązany na biodrach Frosta - który i tak by prawdopodobnie znikną w najbliższym czasie z powodu, że byli pod prysznicami - osuną się niebezpiecznie w dół. Elsa nie wytrzymała. Pewnym i szybkim krokiem skierowała się ku wyjściu. Zostawiając dla reszty nie miłą, śliską, niespodziankę.
Elsa szła szybko korytarzem w stronę swojego pokoju, aby zabrać swoją torbę. Jej kroki były ciężkie i długie, a uczniowie na których natrafiała albo lądowali na ziemi kiedy, ich taranowała, albo próbując ją wyminąć, wpadali na ścianę. Jednak blondynka zbytnio się tym nie przejmowała. Wydarzenie mające niedawno miejsce były dla niej tak szokujące, że była tylko na wpół świadoma tego, co aktualnie robi. Jak oni w ogóle mogli zrobić jej takie świństwo? Tak ciężko pracowała, trenowała, nabijała tysiące siniaków, kaleczyła się od lodu, nabijała guzy odkąd skończyła pięć lat, a teraz co? Została tak podle potraktowana, zostawiona na lodzie. Dosłownie jak i w przenośni. Natasha już nie będzie jej trenerką. Teraz wszelkie kontrakty i obietnice nie miały żadnego znaczenia. Ha, a dlaczego? Bo pewna czarnowłosa zołza chce ją zniszczyć. Zniweczyć, zgnoić! Żeby ją tak piorun pierdo...
Nagle blondynka wpadła na coś co tym razem postawiło mocny opór. Z cichym sykiem zaczęła rozmasowywać obolałe ramię i spojrzała na to coś, a jej oczom ukazała się burza rudych loków. Genialny moment...
- Elsa? - Merida wydała się być zaniepokojona zachowaniem blondynki - wszystko w porządku? Czemu wyglądasz jakby stało się coś co... - ale młoda łyżwiarka przerwała jej wściekle.
- ..zrujnowało na zawsze moje życie?! - w jej oczach wręcz zalśniły ogniki - Tak owszem! Wszystko się wali, słyszysz, wszystko! Wszystko nad czym pracowałam, wszystko o czym marzyłam, spieprzyło się na amen! -wrzasnęła na jednym wdechu, a jej twarz która, cała poczerwieniała, znajdowała się centymetr od twarz zdezorientowanej Meridy.
- Czyyyyli w sensie wszystko..? - rudowłosa przełknęła ślinę, chichocząc nerwowo.
- WSZYSTKO DO CHOLERY!! - wrzasnęła prosto w buzie przyjaciółki na co ta zacisnęła powieki, marszcząc czoło, jakby bała się że, wkurzona, żeby nie powiedzieć ,,wkurwiona,, blondynka jeszcze coś dopowie (coś, w sensie coś znacznie gorszego), jednak usłyszała tylko szybkie kroki, a gdy uchyliła delikatnie powieki, ujrzała jeszcze, tylko jak Elsa znika za rogiem i kieruje się w stronę schodów prowadzących do akademika.
- Okeeey, co tu się do cholery odjeba.., dobra, mniejsza.. - młoda Brave szybko pokręciła głową - Ojj, trza interweniować. Ekipo, ratuj.. - odwróciła się na pięcie i pobiegła wzdłuż korytarza, przepychają się przez uczniów, którzy stali zdziwieni całą sytuacją. Jedno jest pewne, nikt nie da rady spojrzeć Elsie w oczy przez najbliższy tydzień. Jeszcze wydłubałaby ich gałki łyżką Pani Smith ze stołówki. A to serio wielka łyżka.. *** - Kochanie... - Flynn oparł się brodą o ramię swojej blondwłosej miłość - Słoneczko, promyczku mój.. - jęczał jej koło ucha, co doprowadzało ją do szału. Było to widać przez drganie dolnej powieki w lewym oku i pulsująca żyła na czole.
- Przestań mi się podlizywać. Powiedziałam nie! Nie napisze ci tego opowiadania na angielski i nie, nie namaluje ci tego obrazu na plastykę! Masz radzić sobie z tym sam, zawaliłeś już klasę w zeszłym roku, zacznij się w końcu starać! - warknąła zirytowana dziewczyna i zrzuciła swojego chłopaka z ramienia, a ten walnął brodą o stół i jęknął z bólu i rezygnacji.
- Facet o rok starszy prosi żeby, jego młodsza dziewczyna odwaliła za niego cała robotę. Żal patrzeć.. - rzekł Hiccup, nie odrywając wzroku od książki, którą czytał nieprzerwanie od paru dni. Książkę mającą ponad dwa tysiące stron. Wszyscy dziwili się jak takie chucherko może to dźwigać.
- Zamknij się stary! To nie moja wina, że poświęcam się innym czynnością równie ważnym co nauka! - oburzył się Flynn, krzyżując ręce na piersi.
- Niby czym? - parsknął Jack, dłubiąc widelce w swojej sałatce. To nie tak że ją chciał. Po prostu hamburgery się skończyły...
- Spaniem? Żarciem? Może oglądaniem porn.. - Kristoff zaczął wyliczać na palcach, ale szybko został zdzielony przez Astrid w tył głowy - Ajj...
- Dzięki stara, bo ode mnie oberwałby mocniej.. - chłopak Ross spojrzał na Krissa morderczym wzrokiem, za to Roszpunka obdarzyła Flynn'a bardzo podejrzanym spojrzeniem.
Nagle drzwi do stołówki otworzyły się i wpadły przez nie dwie rudowłose dziewczyny, które szybko podbiegły do stolika, przy którym siedzieli ich przyjaciele.
- Mamy cholernie wielki problem..! - zaczęła zdyszana Merida, opierając się o blat.
- No no, dziewczyny spokojnie! Ja wiem że, moja praca domowa to problem globalny, ale.. - zaśmiał się Flynn tym razem to on został zdzielony po głowie.
- Cicho siedź! - warknęła Anna i cofnęła rękę - To na prawdę poważne! Musimy pomóc mojej siostrze. - spojrzała błagalnie na twarze całej paczki.
- Coś się stało? - Jack spojrzał na nie zmartwiony, odsuwając sałatkę. Nawet Hiccup siedzący do tej pory cicho, spojrzał na dziewczyny zaciekawiony.
- Została nieźle wyrolowana. Odebrano jej trenerkę. Zgadnijcie kto za tym stał.. -warknęła rudowłosa, spoglądając w prawą stronę na stolik, przy którym siedziała pewna czarnowłosa bestia że swoimi podwładnymi.
- Ta suka już dawno powinna zarobić w zęby.. - oburzył się Kristoff, również patrząc w tamtą stronę.
- Gdzie jest El? - Frost wstał gwałtownie od stołu, chcą już do niej pobiec
- Nie wiem, zniknęła mi z oczu tak szybko, jak się pojawiła - stwierdziła Merida
- Może, po prostu do niej zadzwonicie - niewzruszony głos Czkawki nagle otrząsną Jackiem
Białowłosy spojrzał na niego jak na idiotę.
- Już widzę jak odbierze...Muszę jej poszukać i jakoś...no wiecie.. - zagryzł wargę
- Pocieeeeszyć? - Flynn poruszył charakterystycznie brwiami, ale musiał się szybko uchylić, bo inaczej oberwałby w twarz - No co?
- Weź ty się przymknij debilu - warknął - Tak, pocieszyć, ale nie tak! - zerwał bluzę z krzesła
- Przecież nie jesteśmy w pieprzonej komedii romantycznej, prawie każda aplikacja teraz ma lokalizacje użytkownika ...- Czkawka przerzucił teatralnie oczami, zbyt teatralne, bo Frost wbił w niego wzrok na odchodne
- Jakby była, to komedia romantyczna, byłbym największym ciachem w całej szkole - puścił oczko i szarmancko się uśmiechnął
~~~***~~~
Stanęła przed drzwiami rezydenci, kilkukrotnie uderzyła wielką metalową kołatką. Dźwięk rozniósł się echem. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, zaczęła rozglądać się dookoła. Równo ścięta trawa i żywopłoty, marmurowe schody na ganek i wielkie dębowe wrota. Kiedy miała powtórzyć czynność, przednią pojawił się on, on który rozwiąże jej problemy. Od razu rzuciła mu się na szyje.
- Hej kochana, co ty tutaj robisz? - Loki był wyraźnie zaskoczony jej widokiem
Mając ją w ramionach, rozejrzał się podejrzanie po okolicy.
- Hej Jelonku - stanęła na wprost niego, próbując mówiąc zrozumiale
- Jesteś moją ostatnią szansą bycie najlepszą - to jedno jej zdanie sprawiło, że Jack, który do tej pory ukrywał się za ogrodzeniem, nie wytrzymał
Sądził, że takie rzeczy będą wypowiadane tylko do niego przez El.
- Elsa! - Frost staną w furtce
- Chłopcze, co ty tutaj robisz? - Laufeyson patrzył się raz na niego raz na nią
- No właśnie Jack co ty tu robisz! - odwracając się skrzyżowała rącze na piersi
- To chyba ja powinienem zapytać co ty robisz z nim! - warknął robiąc ten sam gest
CZYTASZ
Jelsa na Lodzie
FanficJazda figurowa, hockey, zwinność, adrenalina, chłód, magia i coś czego się nie da opisać