Delikatny powiew wiatru muskał moje policzki. Czułem, jak ciepłe promienie słoneczne ogrzewają moją twarz. Słyszałem różnorodne głosy wymawiające moje imię. Dipper, Dipper... Dipper. Ktoś położył ciepłą dłoń na mojej głowie, głaszcząc delikatnie po włosach. Spróbowałem otworzyć oczy, lecz jasne światło wciąż zbytnio mnie raziło. Odczekałem chwilę, aż przywyknę do nowego środowiska. Głosy w mojej głowie wyostrzyły się, rozpoznałem chaotyczne krzyki Mabel i poddenerwowany głos Willa... Miałem wrażenie, że zapomniałem czegoś, co było z nim związane. Otworzyłem oczy i uniosłem głowę do momentu, w którym ból przeszył moje ospałe ciało. Jęknąłem mimo woli. Przez chwilę zastanawiałem się, dlaczego jestem tak poobijany. Kiedy spostrzegłem burzę blond włosów, wspomnienia ostatniej nocy spadły na mnie jak grom z jasnego nieba. Złość opanowała całe moje ciało, poczułem przypływ nowych sił. Szybko podniosłem się z łóżka, i rzuciłem na chłopaka z zaciśniętymi pięściami. Upadliśmy na ziemię i przez chwilę tarzaliśmy się w dzikim szale. Zacząłem wykrzykiwać słowa, które jako pierwsze nasunęły mi się na język. Widziałem jego wystraszoną twarz, gdy próbował się bronić. Poczułem ucisk na mojej szyi, starający się odciągnąć mnie od bezbronnego osiemnastolatka. Kątem oka dostrzegłem, jak drzwi otworzyły się z trzaskiem, a do pokoju weszły dwie znajome sylwetki. Najwidoczniej odgłosy naszej walki słychać było aż na parterze.-Co tu się wyprawia, huncwoty?!- zawołał donośnym głosem wujek Stanek. Gdy dostrzegł powagę sytuacji, na jego twarzy wystąpił grymas wściekłości.
Zrzuciłem Mabel ze swoich pleców. Dziewczyna przeturlała się po podłodze i wylądowała u stóp stryjów. Ujrzałem łzy w jej oczach. Zanim blondyn zdążył wypowiedzieć jej imię, otrzymał solidny cios pięścią w oko. Widząc to, wujkowie przystąpili do działania. Nie minęło kilka sekund, gdy leżałem przyszpilony do podłogi przez Stana. Will zasłaniając ręką obolałe miejsce, wtulał się w pierś Forda z miną zbitego psa.
-Co ci odwaliło dzieciaku?!- krzyknął wuj wciąż przyciskając mnie do ziemi. Nie miałem możliwości nawet najmniejszego ruchu.
-Will! W nocy grał... On grał na fort...- zanim dokończyłem, usłyszałem ostry głos Forda.
-Przyśniło ci się!- uciął zdenerwowany.
-Ale to prawda!- chciałem się wyrwać, lecz wuj jedynie zacieśnił uścisk na moich nadgarstkach.- Sam słyszałem jak grał tamtą piosen...- po raz kolejny nie dane mi było wypowiedzieć zdania w całości.
-On nie umie grać!- obaj bracia krzyknęli w tym samym momencie, jak gdyby planowali to od jakiegoś czasu.- Sam próbowałem go nauczyć, chłopak nie ma do tego talentu!- zarzekał się jeden z nich. Stan ostrożnie puścił moje ręce i dźwignął się na nogi. Następnie wujkowie pomogli wstać chłopakowi i wyprowadzili go z pokoju obrzucając mnie spojrzeniem pełnym... rozczarowania?
-Nie wymyślaj, Dipper!- to moja siostra po raz pierwszy zabrała głos.- Widziałam na własne oczy jak Will zanosił cię do waszego pokoju! Lunatykowałeś, a schodząc po schodach, upadłeś, przywaliłeś głową w ścianę, po czym zemdlałeś! Usłyszałam huk, a przy zejściu zobaczyłam jak Will niesie cię na rękach.- ciągnęła płaczliwie, co jakiś czas pociągając nosem.- Powinieneś mu dziękować! Kto wie co by było, gdyby nikt cię nie usłyszał!- ton jej głosu przybrał na sile, gdy wypowiadała ostatnie słowa.
Wyznanie Mabel trafiło głęboko do mojej świadomości. Z powodu głupiego snu rzuciłem się na osobę, która próbowała mi tylko pomóc. Może źle oceniłem Willa? Uratował mi tyłek już dwa razy, a ja odwdzięczyłem się mu ogromną śliwą na oku. Spojrzałem ze skruchą na siostrę.-Ja... Ja przepraszam. Poniosło mnie, miałem ciężką noc...- zacząłem cicho.
Mabel prychnęła, obrzuciła mnie zdystansowanym spojrzeniem, po czym wyszła wraz z bluzą Willa na rękach. Po raz kolejny odchodzi obrażona.
zrezygnowany usiadłem na łóżku. Spojrzałem za okno, była piękna pogoda. Słońce grzało, na niebie nie dostrzegłem ani jednej chmurki. Mały ptak usiadł na parapecie i z zaciekawieniem rozglądał się przez szybę po pokoju. Zirytowany podszedłem do okna i przegoniłem zwierzę. Chciałem pobyć chwilę w samotności. Zacząłem powolnym krokiem przechadzać się po pomieszczeniu. Kreśląc na dywanie coraz mniejsze kołka, analizowałem w myślach poprzedni dzień. Doszedłem do wniosku, że nie mam prawa źle traktować Willa, tylko ze względu na głupie sny i zdjęcia wiszące na ścianach. Podszedłem jeszcze raz do tego, które ukazywało dwie dziewczyny całujące chłopaka. Chciałem wreszcie uodpornić się na ten widok. „Najlepsze wakacje" – przeczytałem. Serce piekło niemiłosiernie, musiałem jednak w jakiś sposób odrzucić zazdrość i zawiść, jaka u mnie zagościła. Zamknąłem oczy, starając się rozluźnić moje obolałe ciało. Dopiero, gdy adrenalina opadła, poczułem dobitnie wszystkie siniaki, jakich nabyłem zeszłej nocy. Po jakimś czasie zaskoczyło mnie burczenie w brzuchu. Wprawdzie nie czułem się głodny, postanowiłem jednak, że zejdę zobaczyć jak czuje się Mabel i Will. Wbrew pozorom sumienie nie dawało mi spokoju. Wyszedłem na korytarz i udałem się na parter. Schodząc po schodach usłyszałem znajomy śmiech. To Wendy rozmawiała z blondynem i moją siostrą. Podszedłem na palcach i stanąłem w progu holu. Rudowłosa trzymała truskawkowego rożka tuż przy zbitym oku osiemnastolatka.
Przypomniało mi to festyn z przed trzech lat. Wtedy to Robbie robił* dla niej to samo, gdy dostawała* piłką bejsbolową w twarz. Chłopak siedział na ladzie machając w powietrzu swoimi długimi nogami, a obok niego Mabel rozczesywała palcami swoje splątane włosy. Na jej kolanach ujrzałem bluzę blondyna.
CZYTASZ
We'll meet again...
Fanfiction[Wolno pisane. BillDipp. MaWill.18+] Dipper i Mabel po ukończeniu kolejnej klasy niespodziewanie zostają wysłani do Gravity Falls. Po trzech latach. Na miejscu spotykają swych starych przyjaciół i wrogów. Do załogi Tajemniczej Chaty dołączył nowy pr...