03. Dreams pool

229 24 14
                                    

Obudziłem się, jak zwykle powitany przez świergot porannych ptaków. Ciepłe promienie letniego słońca przyjemnie muskały moją twarz. Podniosłem się do siadu i przetarłem zaspane oczy. Rozejrzałem się po pokoju.

Łóżko Willa było nieposłane. Wyglądało, jakby ktoś w pośpiechu ewakuował się z domu. Na podłodze leżały porozwalane monety. Drzwi od małego sejfu otwarte były na oścież. Ze środka wyglądało kilka słoików przepełnionych zielonymi banknotami. Czyli to nie włamanie. Odetchnąłem z ulgą. Gdyby tak było, to pokój wyglądałby na nietknięty, kasa już niekoniecznie.

Wstałem i szybko naciągnąłem na siebie czarny t-shirt wraz z czerwoną bluzą w kratę. Postanowiłem zostać na razie w szarych spodenkach od piżamy. Podszedłem do otwartego sejfu. Wziąłem do ręki jeden z czterech słoików. Na każdym z nich została naklejona kartka z dopiskiem „1000$". Po raz kolejny nasunęło mi się pytanie – skąd on ma tyle pieniędzy? Czyżby prowadził jakieś nielegalne kasyno, lub podrabiał z wujkiem Stankiem banknoty, jak kiedyś my z Mabel?

Postanowiłem spytać siostry, co jest grane. W końcu ostatnio są razem z Willem bardzo blisko, powinna wiedzieć, gdzie zniknął jej „narzeczony". Wyszedłem z pokoju i udałem się do dziewczyny. Jak zwykle, najpierw zapukałem. Mabel była bardzo przewrażliwiona, jeśli chodzi o ten zwyczaj. Kiedy nie odpowiedziała, zdobyłem się na wejście bez jej zgody. Dziewczynę znalazłem śpiącą w łóżku, przytuloną do niebieskiej bluzy Willa. Spojrzałem na to z politowaniem, widok obślinionej z radości Mabel powodował u mnie wymioty. Schyliłem się, by odebrać siostrze jej przytulankę, gdy ta nagle otworzyła oczy.

-A co to, nawet na to nie licz! Sama zdobyłam, tak łatwo mi jej nie zabierzesz! Prawo dżungli, Dipper- syknęła jak kot, odsuwając się na bezpieczną odległość. Bluzę schowała za sobą, jakby chciała oznajmić, że obroni ją w razie czego własnym ciałem. Sapnąłem z rezygnacji. Wiedziałem, że Mabel nie da tak łatwo za wygraną. A zwłaszcza, gdy uaktywni swój stalowy uścisk... Musiałem jednak spróbować ją powstrzymać.

-Sister, to nie jest zdrowe. Przestań zachowywać się jak jakaś psychofanka!- ryknąłem i rzuciłem się, aby odebrać jej ubranie chłopaka.

-A ty, bracie, przestań udawać poważnego, dorosłego człowieka!- dziewczyna krzyknęła z całych sił, prosto w moje biedne ucho. Jęknąłem z bólu i chwyciłem się za głowę.

-Ej, uważaj!- rzuciłem. Doszedłem do wniosku, że bardziej cenię sobie własne zdrowie i życie, od ochrony Mabel przed... nią samą? No, każdy by pewnie przyznał, że to co robi jest dziwne. Podniosłem się z łóżka i poprawiłem pomiętą bluzkę.- Ach, właśnie. Nie ma twojego kochasia, wiesz może gdzie pojechał? Musiał się śpieszyć, bo zostawił dość spory bałagan- zapytałem przybierając pozę poważnego, dorosłego człowieka. Ot co.

-Nie mam pojęcia. Bajzel oznacza, że ktoś się śpieszy? Ja mam go cały czas, a nigdzie się nie wybieram...- oznajmiła dziecinnym tonem, wtulając swój policzek w bluzę blondyna. Ohyda.

-Ciebie nie oceniam, ale Will jest raczej typem perfekcjonisty. Wszystko po jego stronie lśni czystością, jest poukładane kolorystycznie i alfabetycznie. Przypuszczam więc, że musiał wyjść gdzieś szybkim krokiem- wyjaśniłem tonem Sherlocka Holmesa. Mabel wgapiła we mnie swoje duże oczy.

-Ale ty jesteś mądry, brat!- powiedziała z podziwem. Pokręciłem bezsilnie głową i powłóczyłem nogami do drzwi. Zerknąłem przez ramię, ale dziewczyna już pochłonięta była liczeniem ściegów w ubraniu chłopaka.

Kolejnymi osobami, które musiały z pewnością wiedzieć, gdzie podział się Will, byli wujkowie. Zszedłem po schodach w kierunku kuchni. Już w progu usłyszałem głośne obelgi skierowane w stronę patelni i naleśników. Kiedy wszedłem do środka ujrzałem Forda usiłującego przewrócić jedzenie na drugą stronę. Pomieszczenie wyglądało jak istne pole bitwy. Z tego co zauważyłem, nie był to pierwszy nieudany naleśnik wuja. Z blatu ściekała w połowie usmażona masa, a na suficie dostrzegłem plamy tłuszczu. Dosłownie ślizgałem się po ubrudzonej podłodze, kiedy ostrożnie posuwałem się w stronę Forda.

We'll meet again...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz